Blizzard gotów na film StarCraft, ale tylko z Cameronem
Blizzard idzie powoli na dno?
Opowieść o Marinie Szczwanym Lisie
Już tuż, tuż nowy dodatek do Hearthstona, bo 8 grudnia.
Dostałem 7 legend w 49 pakietach z Rycerzy Mroźnego Tronu. Jak tu się nie pochwalić?
Jeśli kochasz serię gier Diablo, to mam dla Ciebie idealną książkę.
W czasach, gdy poprawność polityczna zamyka usta wszystkim od lewa do prawa, absurd goni absurd. Kolejnym tego przykładem jest gorąca dyskusja, jaka rozgorzała na forum Battle.netu. Dotyczy ona opcjonalnej, zwycięskiej pozy Tracer, jednej z bohaterek nadciągającej gry Overwatch. Jak się okazuje, w odniesieniu do tej postaci – podobny ruch wykonuje w sieciowej strzelance studia Blizzard Entertainment jeszcze kilku innych herosów – jeden z użytkowników uznał ją za zbyt seksowną.
Firma Blizzard Entertainment ma w zanadrzu ciekawą promocję. Zgodnie z informacjami zawartymi w internetowej ankiecie, do której dostęp uzyskali niektórzy użytkownicy Reddita (jej autentyczność została już potwierdzona), amerykański deweloper rozważa możliwość rozdawania posiadaczom biletów na film Warcraft w reżyserii Duncana Jonesa darmowego egzemplarza gry MMO World of Warcraft wraz ze wszystkimi wydanymi dotąd rozszerzeniami.
Pod wpływem impulsu oraz alkoholu postanowiłem skompletować wszystkie książki z serii Diablo. Zamawiając Diablo: Archiwum księgę pierwszą nie sprawdziłem jednak, o czym ta książka jest. Teraz zastanawiam się, czy było warto wydać kasę, na coś, co już posiadam w swojej kolekcji? Jedno trzeba przyznać, książki z serii Archiwum związane ze światami Blizzarda mogą być czymś obiecującym, ale nie muszą. Zapraszam na Biblioteczkę Gracza, gdzie przedstawię Wam kolejną książkę ze świata Sanktuarium.
Dawno, dawno temu w odległym Koszalinie 14-letni ja otrzymał w prezencie grę StarCraft. Wówczas zajmowały mnie głównie FPSy i Need for Speed, więc strategia czasu rzeczywistego była dla mnie czymś naprawdę nowym. Ale po zapoznaniu się z grą Blizzarda w 1998 roku szybko zacząłem odkrywać gatunek RTS, zakochałem się w Brood War, a potem z utęsknieniem czekałem na kontynuację. StarCraft II: Wings of Liberty zrobił to, czego chciałem. Odświeżył, odnowił, pokazał klasę, zachwycił. Heart of the Storm kontynuował misję w dosyć bezpieczny sposób, ale jako dodatek również udał się wyśmienicie. Aż w końcu przyszedł czas na Legacy of the Void. Ostatni odcinek trylogii, zakończenie sagi, łabędzi śpiew Protosów. I jak?
[uwaga - recenzja dotyczy tylko i wyłącznie trybu single-player]
Blizzard znów zaczyna rozsiewać swoją reklamową magię. Wszystko przez premierę ostatniego dodatku do Starcraft 2: Legacy of the Void. Przy okazji firma postanowiła posprzątać i odnowić trochę całą grę, wypuszczając nowego patcha, o numerze 3.0. Teraz każdy posiadacz wcześniejszych dwóch gier (Starcraft 2 oraz dodatku Hearts of Swarm), może za darmo zagrać w prolog Legend of Void. Postanowiłem nie być gorszy i pobrałem aktualizację. Przykro mi to przyznać publicznie, ale znów jak ten głupi cap, połknąłem haczyk. Zapraszam na „Mam to gdzieś? Czy na pewno?”, gdzie opowiem o moim spóźnionym spotkaniu z prologiem do Starcraft 2: Legacy of the Void.
BlizzCon. W teorii impreza, która poświęcona jest jedynie grom jednego producenta, ale w rzeczywistości przyciągająca uwagę całej społeczności graczy. Każdego roku, to właśnie wtedy studio Blizzard ujawnia największe ze swoich niespodzianek, zapowiada nowe dodatki oraz tytuły, a także dzieli się swoimi planami odnośnie wydanych już tytułów. Nie inaczej jest i w tym roku. Choć równie dużej "bomby" co rok temu nie mamy (dla przypomnienia - wówczas był to Overwatch), ponownie okazuje się, że warto było na listopad czekać... O nowościach dotyczących Hearthstone, World of Warcraft, filmowego Warcrafta, Starcrafta i całej reszty z pewnością już wiecie z newsów, poniżej nie będę więc zanudzał Was tymi samymi informacjami. Zamiast tego, możecie obejrzeć kilka zdjeć (profesjonalnego sprzętu ze sobą nie mam, wybaczcie!), jakie udało mi się wykonać podczas pierwszego dnia imprezy, a jutro także postaram się wrzucić kilka materiałów z wielkiego finału. Jeżeli jest coś, co chcielibyście abym będąc na miejscu uchwycił amatorskim "obiektywem" - dajcie znać w komentarzach, poszukam tego z pewnością na halach!
Od spektakularnego sukcesu League of Legends minęło już trochę czasu. Mimo to MOBA jest dalej rozwijana, a Riot Games nie musi się obawiać o przyrost graczy. Nic dziwnego, że na rynek zaczęto wypuszczać kolejne gry tego typu, aby jak najbardziej zapełnić niszę. Pojawiła się DOTA 2, Heroes of Newerth, Smite i z pewnością parę innych produkcji, które przeszły bez większego echa. Za massive-online-battle-arena wziął się również legendarny Blizzard, tworząc Heroes of the Storm. Co z tego wyszło?
Bardzo lubię papierowe „karcianki”, choć ich nie kolekcjonuję, bo nie jestem aż tak szalony i bogaty. Ta forma rozrywki przeżywa obecnie renesans w Polsce. Podobnie ma się sytuacja w grach. Ostatnim czasem pojawiło się całkiem sporo wirtualnych karcianek. Talisman, Duel of Champions, Magic: The Gathering i wiele innych. Do tego zacnego grona przybywa Blizzard ze swoja darmową propozycją o nazwie Hearthstone.
Firma Blizzard od początku swojego istnienia, postawiła sobie za zadanie dawać graczom rozrywkę na najwyższym poziomie. Jak na razie firma bardzo do książki o grach brze wywiązuje się z tego zadania. Blizzard dba również o graczy lubiących od czasu do czasu poczytać książki. Widać to już po bogatej ilości wydanych tytułów. Ja w swojej kolekcji posiadam już 10 książek z uniwersum Diablo, StarCraft, a jeszcze nie zabrałem się za opowieści z kultowego już WarCrafta. Nie warto również wspominać o masie tytułów nie wydanych w naszych kraju. Tym razem na warsztat Biblioteczki Gracza postanowiłem wziąć kolejny tytuł ze świata Sanktuarium. Zapraszam na recenzje Diablo III: Gdy zapada ciemność, rodzą się bohaterowie.
Na wstępie pragnę zaznaczyć, że starcie okazało się zwycięskie dla obu stron. Diablo III: Reaper of Souls wygrało, bo znowu stało się grą nieco lepszą, zaś ja - konsument - wygrałem, bo nadal z ochotą spędzam czas z ową coraz zacniejszą produkcją (a jak już siedzieć przed ekranem, to przy czymś o wysokiej jakości, prawda?). Długą listę zmian wprowadzonych w najnowszej aktualizacji możecie sobie przeczytać choćby tutaj, ale przecież każdy posiadacz najnowszej odsłony serii i tak łatkę od Blizzarda dostanie, czy tego chce, czy nie. Być może ten czy tamten posiadacz będzie kręcił nosem na niemal 12 GB, które będzie musiało się przepchnąć na jego/jej dysk twardy (EDIT: podobno dużo mniej, tylko gra musi "przemielić" aż tyle), ale to niewielkie cierpienie zostanie wynagrodzone falą diabelsko udanej zabawy. Znowu. Nadal. Wciąż. Ale nuda :)