Moje krótkie starcie z patchem 2.1.0. do Reaper of Souls - fsm - 4 września 2014

Moje krótkie starcie z patchem 2.1.0. do Reaper of Souls

Na wstępie pragnę zaznaczyć, że starcie okazało się zwycięskie dla obu stron. Diablo III: Reaper of Souls wygrało, bo znowu stało się grą nieco lepszą, zaś ja - konsument - wygrałem, bo nadal z ochotą spędzam czas z ową coraz zacniejszą produkcją (a jak już siedzieć przed ekranem, to przy czymś o wysokiej jakości, prawda?). Długą listę zmian wprowadzonych w najnowszej aktualizacji możecie sobie przeczytać choćby tutaj, ale przecież każdy posiadacz najnowszej odsłony serii i tak łatkę od Blizzarda dostanie, czy tego chce, czy nie. Być może ten czy tamten posiadacz będzie kręcił nosem na niemal 12 GB, które będzie musiało się przepchnąć na jego/jej dysk twardy (EDIT: podobno dużo mniej, tylko gra musi "przemielić" aż tyle), ale to niewielkie cierpienie zostanie wynagrodzone falą diabelsko udanej zabawy. Znowu. Nadal. Wciąż. Ale nuda :)

Złoto, złoto, złoto, złoto!

Pierwsze wrażenie po uruchomieniu Diablo III z najnowszą łatką? Wow, ale jest szybko! Cała zabawa jest jakaś taka "bardziejsza", soczystsza i dynamiczniejsza. Być może był to efekt placebo, ale pierwsza "nowa" rozgrywka po jakimś miesiącu przerwy wydała się zwarta, dobrze naoliwiona i satysfakcjonująca. Mój mnich, nie osiągający swego pełnego potencjału (zważywszy na poziom doświadczenia i to, co potrafi czarodziej kumpla wyprzedający mnie o kilkanaście "paragonów"), teraz okazał się postacią, którą gram równie chętnie, co dobijającym siedemdziesiątki krzyżowcem. A po niemal 100 godzinach uważam to za spory wyczyn. Szczególnie, że jakieś tam magiczne podkręcanie i zmienianie umiejętności sprawiło, że nagle zadaję jakieś kilkanaście procent obrażeń więcej zupełnie gratis. No i do tego potwory osłabły, a poziomy doświadczenia wskakują szybciej, co w efekcie daje dużo więcej frajdy.

Głęboka szczelina pokonana. Nananana.

Ale przecież zremiskwoanie kilku skilli to jedynie niewielki (acz istotny) fragment ogromu zmian przyniesionych przez nową łatkę. Dla wielu najważniejsze będą sezony i idące wraz z nimi wyzwania, ale jako człowiek leniwy i względnie przywiązany do posiadanych dwóch postaci, na razie odpuszczam sobie tworzenie nowego bohatera i zaczynania przygody od nowa, choć bez wątpienia jest to sprytny sposób na przedłużenie żywotności gry. Może kiedyś? Dużo bardziej ucieszyły mnie głębokie szczeliny - pokonywanie kolejnych fal wrogów przetykane pokonywaniem kolejnych lochów na czas (wyraźny progres zapewnia tylko pokonywanie elit, a z potworów nic nie wypada i dopiero strażnik na końcu ma dla nas bogactwa - i to jakie! Trzy unikaty z jednego bossa? Teraz to możliwe.) zapewni mi zabawę na kolejne tygodnie. Blizzard wie, jak nakarmić nałóg. Niech ich szlag!

Takie kulki wypadają z elit w głębokich szczelinach - łapać, bo inaczej pasek się zapełnia zbyt wolno.

Już na zapas cieszą mnie też dwie krainy, na które jeszcze nie udało mi się trafić (a znając moje szczęście jeszcze trochę poczekam - jedyna wycieczka do słynnej tęczowej krainy z misiami trafiła mi się bardzo niedawno). Rynsztoki pod Zachodnią Marchią będą miłym urozmaiceniem znanej scenerii, zaś kraina złotem i złotem płynąca, dom tym małych, wrednych goblinów, co sypią groszem, to rzecz na którą czekam najbardziej. Chcę tam wejść, nieprzyzwoicie się nachapać i pokonać Chciwość. Nawet mimo faktu, że złota w grze jest póki co bardzo dużo (przez co łatwiej wydawać je na łączenie klejnotów u Shena), to wizja szybkiego zarobienia kilkudziesięciu milionów po jednym wejściu w goblinowy portal wydaje się bardzo atrakcyjna.

Wyzwania dla sezonowców. Po angielsku, bo wszystkie obrazku wykradłem z oficjalnej strony.

A co jeszcze czai się w łatce? Ciekawsze przedmioty legendarne, zupełnie nowe legendarne klejnoty, które można wielokrotnie ulepszać po udanym przejściu Głębokiej szczeliny, szybsze złomowanie przedmiotów u kowala i cała masa usprawnień tu czy tam. Patrząc na to, jak Blizzard dba o swój sztandarowy produkt (mam wrażenie, że WoW spadł na drugie miejsce), jestem pełen podziwu. Gra ma na karku już niemal 2,5 roku, a cały czas pozostaje niezwykle wciągająca i satysfakcjonująca. Ciekawi mnie, czy narzekający na oryginalne Diablo III byliby w stanie zakolegować się z najnowszym wcieleniem gry - wszak teraz mamy do czynienia z produkcją niemal doskonałą. Oficjalnie dodaję 2,1 punktu do ostatnio wystawionych 95/100. I będę nadal wściekle grał. Wybacz, żono :)

fsm
4 września 2014 - 20:14