Mam to gdzieś? Czy na pewno? #04 - Prolog do Starcraft 2: Legacy of the Void - hongi - 7 listopada 2015

Mam to gdzieś? Czy na pewno? #04 - Prolog do Starcraft 2: Legacy of the Void

Blizzard znów zaczyna rozsiewać swoją reklamową magię. Wszystko przez premierę ostatniego dodatku do Starcraft 2: Legacy of the Void. Przy okazji firma postanowiła posprzątać i odnowić trochę całą grę, wypuszczając nowego patcha, o numerze 3.0. Teraz każdy  posiadacz wcześniejszych dwóch gier (Starcraft 2 oraz dodatku Hearts of Swarm), może za darmo zagrać w prolog Legend of Void. Postanowiłem nie być gorszy i pobrałem aktualizację. Przykro mi to przyznać publicznie, ale znów jak ten głupi cap, połknąłem haczyk. Zapraszam na „Mam to gdzieś? Czy na pewno?”, gdzie opowiem o moim spóźnionym spotkaniu z prologiem do Starcraft 2: Legacy of the Void.

Na początku zbombardowało mnie intro, które jak to w przypadku filmików Blizzarda, po prostu ssie... Wow. Cutscenka zapowiada protoski kontratak i chęć odzyskania swojego utraconego dziedzictwa. W jedności siła i tak dalej… Pomimo mojego braku zainteresowania całą grą, tuż po przejściu kampanii Hearts of Swarm i kilku sromotnie przegranym meczach na multiplayerze, postanowiłem sprawdzić, co tak naprawdę ma do zaoferowania darmowy prolog.

Za bardzo nie wiem, co dokładnie zmienił nowy patch, ale jeden zabieg po prostu mnie oczarował. Wybór kampanii w starym – postaciowym – stylu, jest genialnym ukłonem twórców, w stronę graczy i nawiązaniem do pierwszego Stracrafta. Coś pięknego. Raynor, Kerrigan i Artanis władca Protosów, stojący obok siebie, powodują u mnie miłe wspomnienia z dzieciństwa i kafejek internetowych. Radziłbym zostawić trochę tego zachwytu, na kiedy indziej, gdyż z najnowszych plotek wynika, że już w niedługim czasie, będziemy cieszyć się z odświeżonego orginalnego Starcrafta. Czyli wspomnienia, wrócą jeszcze nie jeden raz.

Po odpaleniu prologu, wcielamy się w skórę Zeratula, który nadal poszukuje ostatniego proroctwa Xel`Nagi. Pokłada w nim nadzieję na uzyskanie informacji, jak można pokonać pradawne zło o imieniu Amon. Zeratul trafia w ten sposób do tajnej placówki Mobiusa, gdzie Terranie przetrzymują Protosów. Co ciekawe, Kerringan również tutaj jest i zamierza zrównać całą lokacje z ziemią. W pierwszej misji mamy za zadanie - unikając hordy Zergów - uratować naszych pobratymców. Ciekawostką jest tutaj pokazanie, że Terranie nie są tak zacofaną rasą, jak wszyscy myśleli, i w skuteczny sposób zaczynają eksperymentować na protoskiej technologii. Dzięki temu mogą przywoływać swoje jednostki za pomocą Pylonów. Ten pomysł, może być fajnie rozwinięty w kampanii Legecy of Void, jak i przy ostatecznej potyczce o uratowanie galaktyki. W drugiej misji docieramy do planety Atrias, gdzie jedynym sposobem na pozyskanie gazu są szczeliny oraz pęknięcia w ziemi. Naszym zadaniem jest dotarcie do świątyni Eris. Niestety, Zeratul napotyka solidne oddziały Taldarimów, którzy bronią świętego miejsca. Trzecia misja to standardowe chodzenie po wyznaczonej lokacji i próba ukończenia jej, przy pomocy ograniczonej ilości jednostek. Co mnie zaskoczyło, to fakt, jaki Zeratul jest potężny. Na normalnym poziomie, bez trudu zabija każdego przeciwnika, przy dobrym i cierpliwym wykorzystaniu jego umiejętności.

I tak dochodzimy do końca prologu, gdzie niszczymy katalizator otchłani i pozbawiamy łączności Taldarimów z Amonem. Po chwili Zeratul doznaje objawienia w postaci Tassadara. (Ni cholery nie wiem, jak to ma pomóc w pokonaniu Amona) Wtedy – bez pomocy katalizatora – jednak Amon się pojawia i postanawia nas zniszczyć, zawalając nam na głowę całą świątynie. Ucieczka nie jest zbyt trudna i udaje nam się to bez większych trudności, ale nie bez poświęcenia Taris. Teraz Zeratul nie ma wyboru, musi wrócić do swojej ojczyzny i opowiedzieć radzie prostoskiej wszystko, co się dowiedział o proroctwach Xel`Nagi. Wracając do misji, jest w niej fajny efekt nowych cieniowych jednostek, stworzonych przez samego Amona. To także daje pewien przedsmak tego, co może nas czekać w dodatku Legecy of Void.

Niestety, prolog za dużo nam nie mówi o samym dodatku. Dużym minusem jest brak grywalnych nowych jednostek. Osobiście spodziewałem się tutaj czegoś więcej, ale nie ma co narzekać. Trzy nowe misje i masa szczątkowych informacji, jeśli chodzi o losy Zeratuala, zachęciły mnie do sięgniecia po kolejny dodatek. W Legecy of Void zapewne zobaczymy starych znajomych i ich połączone wysiłki w osiągnieciu jednego celu – pokonania pradawnego zła i uratowaniu wszechświata. Zeratul zapewne odegra znów znaczącą rolę w całej historii. Mam nadzieję tylko, że nie zginie na końcu i zobaczymy go w kolejnych odsłonach serii.

Podsumowując, prolog Starcraft 2: Legacy of the Void, w który dopiero teraz miałem okazję sięgnąć, w związku z patchem 3.0 oraz premierą dodatku, znów zagłębił mocniej we mnie, ten ciągle siedzący tam haczyk Blizzarda. Powodując ślinotok i pogłębiającą się ochoty na zobaczenie wielkiego finału Starcrafta 2 i ostatecznej walki z Amonem. Czy chce pokierować losem młodego władcy Protosów, w jego walce o odzyskanie ojczyzny? Teraz już nie chce. Teraz, to ja już muszę to zrobić. Za Aiur.

Inne teskty z serii Mam to gdzieś:

Targi E3.

Targi Gamescom 2014

Nowości Dota 2.

hongi
7 listopada 2015 - 17:15