Menedżerowie wielkich sklepów muszą się strasznie nudzić lub mieć dziwne poczucie humoru. Bo takich rzeczy, jakie oni wymyślają nie było nawet w Erze (R.I.P.)
Dawno mnie nie było w Kauflandzie. W okolicy nie ma, a najbliższy jest tak umeblowany, że aby przejść od wejścia do kasy, to trzeba okrążyć sklep niemal dookoła. Poza tym, brakuje biedronkowej coli i tescowych ciastek. Ich puszek z niezdatnymi do spożycia płynami, zwanymi górnolotnie piwami, mi nie brakuje. Ani trochę.
Do Kauflanda udałem się, bo akurat pilnie potrzebowałem rozmienić stówkę. Wchodzę. Nic się nie zmieniło - najpierw warzywa i owoce, rundka dookoła i już na horyzoncie widzę gumy orbit, które przy okazji rozmieniania mojej fortuny, chciałem zakupić. Jeśli czyta to mój dentysta, to tak – myłem rano zęby, ale chińszczyzna zrobiła spustoszenie w mojej jamie ustnej i zamiast mrożącego oddechu z reklamy, z moich ust wydobywało się coś na kształt pary z kuchni polowej – bigos i grochówka. Chińskie? Nie, ale zapaszek podobny.
Po sensacyjnych, ale w gruncie rzeczy mało wiarygodnych informacjach z wczoraj, pora na porcję prawdziwych absurdów ze świata gier. W tym rankingu blaGIERA przeczytacie m.in. o krytycznym graffiti na fasadzie budynku jednego z japońskich deweloperów, bratobójczej walce o konsolę oraz gejach obrażonych na twórców Dragon Age II.
W Niemczech symulatory maszyn i zawodów wszelakich mają swoje własne reklamy telewizyjne, oddzielne półki w sklepach z grami, billboardy i jeszcze inne fajne bajery – słowem, mają taką oprawę marketingową, jakiej nie powstydziłoby się 95% gier wydawanych w Polsce. Ja tego fenomenu osobiście nie ogarniam, nie mi jednak oceniać, czemu ktoś lubi kopać ziemniaki, wypasać bydło i jeździć wózkiem widłowym w wirtualnej rzeczywistości. U nas ta moda dopiero się rozkręca, ale już widać pierwsze symptomy wskazujące na to, że swojskie klimaty również i u nas znajdą rzesze oddanych zwolenników – wystarczy spojrzeć na sukces Symulatora Farmy. Zaglądając w plany wydawnicze polskich dystrybutorów coraz bardziej widać, że „oni to jednak tak na poważnie”: mamy dźwigi koparki, buldożery, piły spalinowe, słowem: wszystko, czego potrzeba prawdziwemu mężczyźnie. Do czego jeszcze zdolni są twórcy takich niszowych programików? Efekt moich rozmyślań możecie znaleźć poniżej – oto pięć bardzo wizjonerskich pomysłów na nowe odsłony tej serii!
Po miesiącu przerwy spowodowanej sprawami zawodowymi, ale także posuchą w temacie absurdalnych, dziwacznych, sensacyjnych, a czasem mrożących krew w żyłach doniesień ze świata gier wideo, blaGIER powraca. Do najnowszego rankingu trafili m.in. rekordziści Guinnessa z redakcji magazynu Game Informer, kolejkowicze wyczekujący na premierę konsoli Nintendo 3DS oraz złodziej, który ukradł laptopa Peterowi Molyneux.
Ranking absurdalnych, sensacyjnych a czasem mrożących krew w żyłach prasowych doniesień na temat świata gier wideo. Lektura dla tych, którzy uważają, że tydzień powinien zaczynać się w środę. W tym zestawieniu przeczytacie m.in. o wyjątkowo głupim żarcie młodego Japończyka, aresztowaniu za próbę zwrócenia uwagi na luki w systemie zabezpieczeń Nintendo oraz matce 11-latka grożącej Microsoftowi pozwem za rachunek z usługi Xbox Live.
Producenci filmowi oraz telewizyjni nigdy nie zawodzą i kolejny raz dają popis swojej wyobraźni, dzięki której branża rozwija się tak prężnie. Podobno są plany na wyprodukowanie obrazu kinowego rozwijającego wielowątkową fabułę klasycznego Missile Command. Inna grupa chce stworzyć reality show, w którym ludzie zmierzą się w "prawdziwym" Pac-Manie.
Dylematy człowieka XXI wieku istnieją od niepamiętnych czasów. Z tą różnicą, że kiedyś były one dylematami człowieka XVII wieku, II wieku lub też ewentualnie VIII wieku p.n.e. I wszystkie one, te dylematy, przebiegają według tego samego schematu. I wszystkie przedstawimy na przykładzie. Bardzo pobieżnie, oczywiście, bo musimy się skupić na wieku naszym. XXI wieku. I ludziach w nim żyjących. I ich dylematach. Tak.