Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części, oprócz suchych danych, poznacie również moje odczucia względem nich, zaś na samym końcu recenzji możecie także wziąć udział w dostępnej tu ankiecie. Niniejszym zapraszam wszystkich zainteresowanych do zapoznania się z treścią oraz do komentowania.
Na łamach swojego bloga zdołałem już zrecenzować pszeniczną edycję, pozostawiając inne wersje na późniejszy termin. Dziś nadszedł czas na ocenę portera, czyli najdroższego wariantu okocimskiego browaru. Pszeniczniak zdołał przypaść mi do gustu. Jak zatem będzie w przypadku piwa z palonym karmelem? O tym przekonacie się w dalszej części tego tekstu.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części, oprócz suchych danych, poznacie również moje odczucia względem nich, zaś na samym końcu recenzji możecie także wziąć udział w dostępnej tu ankiecie. Niniejszym zapraszam wszystkich zainteresowanych do zapoznania się z treścią oraz do komentowania.
Kilka miesięcy temu wziąłem sobie na warsztat Fortunę Miodową, która z miejsca przypadła mi do gustu. Główną zaletą tego piwa okazała się indywidualność gatunkowa i bardzo dobre walory smakowe. Czy jej wiśniowa odmiana również zdoła schwytać mnie za serce? O tym przekonacie się w dalszej części tego tekstu.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części, oprócz suchych danych, poznacie również moje odczucia względem nich, zaś na samym końcu recenzji możecie także wziąć udział w dostępnej tu ankiecie. Niniejszym zapraszam wszystkich zainteresowanych do zapoznania się z treścią oraz do komentowania.
Dziś naszła mnie ochota na zrecenzowanie taniego, ogólnodostępnego piwa. Można rzec największego konkurenta Tatry, tudzież Harnasia. Wszakże ich ceny oscylują wokół dwóch złotych, zaś każda wymieniona wyżej marka należy do innego, rodzimego koncernu.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Dwa odcinki temu zająłem się oceną Książęcego w wersji Pszenicznej. Co ciekawe, pomimo wycofania go z produkcji nadal można się na niego natknąć w sklepie. Czy warto, skoro na półce obok stoi jego duchowy spadkobierca? O tym dowiecie się z niniejszej recenzji.
W przeciwieńśtwie do swojego poprzednika, nowa wersja oferuje wytłoczoną butelkę. Dokładnie taką samą jaka towarzyszy klasycznemu Tyskaczowi. Na złoto-brązowej etykiecie widnieje wizerunek starszego pana oraz zboża pszenicy. Ponadto Złote Pszeniczne prezentuje się drożej od poprzedniego piwa, mimo że tak naprawdę jest od niego tańsze. Poprawiono również względem niego jakość nalepki, dzięki czemu ta już się nie odkleja.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Parę dni temu wakacje co prawda się skończyły, ale nadal mamy lato, dlatego także i dziś zaprezentuję wam kolejnego południowego przedstawiciela radlerów. Tym razem będzie do cytrynowy browar z niższej półki sklepowej. Czy tak tani na Słowacji produkt dorównuje droższym odpowiednikom? O tym dowiecie się z niniejszej recenzji.
Dostępne piwko oferowane jest w dwóch wersjach: aluminiowej oraz szklanej. Ta pierwsza nie wzbudza we mnie pozytywnych wrażeń, ponieważ w moim odczuciu przeważający tu ciemnoniebieski odcień połączony z jaskrawożółtymi elementami prezentuje się mało estetycznie, zaś umieszczone tu i ówdzie cytrynki sprawiają wrażenie losowo porozrzucanych. Zdecydowanie lepiej wypada na tym tyle butelka, choć i ta nie powala nas swoim designem. Zresztą wystarczy popatrzeć na zdjęcia. Na domiar złego etykieta lubi się odklejać, ale przy tej kwocie nie powinno to nikogo dziwić. Wszakże omawiane piwo aspiruje do tańszych browarów.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Jakiś czas temu zawitały u nas nowe odmiany piwa Książęcego. Ja jednak, zajmę się dziś starszą, wycofaną z produkcji pszeniczną wersją tego browaru. Dlaczego? Ponieważ chciałbym porównać ją z duchowym spadkobiercą, czyli Książęcym Złotym Pszenicznym. O tym pierwszym przeczytacie już dzisiaj, zaś o następnym kilkanaście dni później. Wówczas wtedy postaram się podsumować i wybrać te, które bardziej przypadło mi do gustu. Oczywiście mam już swego faworyta, ponieważ spróbowałem oba pszeniczniaki, ale wy dowiecie się o tym w 36 części.
Omawiane piwo dostępne było w standardowej, brązowej butelce, która w połączeniu z równie prostą, biało-zółtą etykietą sprawiała całkiem niezłe wrażenie. Oczywiście nie powala ona na kolana, ale jest schludna i może się podobać. Najważniejsze jest jednak to, że wpasowuje się do tego, do czego je stworzono. Zastrzeżenia mam jedynie do odklejającej się etykiety, czyli bardzo częstej wady towarzyszącej butelkowym browarom.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Dzisiaj również przedstawię wam słowackie piwo. Tym razem ciemne. Šariš Tmavé Pivo kusi u naszych południowych sasiądów okazyjną ceną, wynoszącą w przeliczeniu na złotówki nieco ponad 3zł. To bardzo dobry jak na dunkela wynik. Ciekawe tylko, czy nie odbija się ona przypadkiem na jakości omawianego browaru. Aby się tego dowiedzieć, trzeba go najpierw solidnie przetestować.
Ciemny Šariš oferowany jest w standardowej, brązowej butelce, która w połączeniu z ciemną barwą piwa oraz złoto-czarną etykietą stwarza szlachetne wrażenie. Ponadto sama nalepka nie przejawia tendencji do odklejania się, co również należy zaliczyć na plus. Jest gustownie, oryginalnie i przede wszystkim elegancko.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Jako, że w poprzednim tygodniu wyjechałem w góry, dokładniej do Szczawnicy, nie omieszkałem odwiedzić również naszych południowych sąsiadów ze Słowacji. W bardzo przyjemnym dla klientów sklepie zakupiłem kilkanaście różnych piw do własnego użytku, by następnie po ich spróbowaniu opisać je w swojej piwotece. Dzisiejszym bohaterem jest Bažant Radler Grapefruit, czyli orzeźwiający i bardzo smaczny napój, który przypadnie do gustu nawet tym osobom, które za piwami nie przepadają.
Standardowo zacznę od opakowania. Dostępne browarki oferowane są w kilku wariantach, ale ja skupię się tutaj na tych bardziej standardowych, czyli półlitrowej butelce oraz puszce. Ta pierwsza urzeka moje oczy oryginalnymi przetłoczeniami oraz świetnie pasującymi do ich kształtów: etykietą oraz sreberkiem w czerwono-białych barwach. Co prawda wspomniana czerwień wpada delikatnie w różowy odcień, ale jest to taki mały szczególik. Całość zwieńczona jest charakterystycznym dla tej rodziny browarów zielonym szkłem. Aluminiowa wersja już takiego wrażenia nie robi, aczkolwiek nadal prezentuje się bardzo dobrze. Kolorystyka zbliżona jest do tej ze szklanego odpowiednika, dzięki czemu odpowiednio oddaje charakter ocenianego przeze mnie piwa. Podsumowując. Niezależnie od wybranego przez nas wariantu jest ładnie, schludnie i przede wszystkim sympatycznie.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Jestem osobą, którą bardzo ciekawi świat, dlatego przy moim hobby nie mogłem przejść obojętnie wobec Zawiercia Czekoladowego. Zastanawiałem się, czy omawiane piwo przypadnie mi do gustu, czy też nie. Jakie będą jego zalety oraz wady. Cena co prawda odpychała, ale ciekawość okazała się silniejsza.
Recenzowany browar oferowany jest w brązowej butelce z dość oryginalną etykietą przedstawiającą stare budowle. Nie licząc dolnej części ukazującej kawałek czekolady reszta wygląda identycznie jak w innych piwach tego producenta. W tym przypadku jasnobrązowy odcień całkiem nieźle odzwierciedla swój gatunek, ale do innych ewidentnie nie pasuje. Szkoda, że postanowiono stworzyć jedną, domyślną nalepkę, którą odróżnia tylko i wyłącznie dolna część, ponieważ z daleko można ją pomylić z innymi odmianami Zawiercia. Jeśli zaś chodzi o jej jakość, to nie mam większych uwag.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Jakiś czas temu trafiłem na niecodzienną promocję, w której piwa marki Fortuna zostały przecenione o połowę. Standardowo ich ceny oscylują wokół 4-5zł., zaś w wyżej wymienionej ofercie zdołałem zakupić je w kwotach poniżej 3zł. Spośród trzech dostępnych wersji, zdecydowanie najbardziej przypadła mi edycja miodowa, dość nietypowa, bo ciemna. Poniżej dowiecie się, czy takie połączenie okazało się dobre, czy też nie. Zapraszam.
Piwo oferowane w dość typowej, brązowej butelce. W stosunku do starszych egzemplarzy, wyraźnie widać całkowicie odmienioną etykietę. Poprzednia w moim odczuciu była chaotyczna i mało dopracowana. Nowa zaś prezentuje się drogo, nowocześnie i przede wszystkim ze smakiem, idealnie wpasowując się w charakter tego browaru. Co prawda górna część może się odklejać, ale i tak w stosunku do swoich konkurentów wypada ona na plus. Jeśli sprawa tyczy się kolorystyki, to nie mam żadnych uwag, ponieważ jest tak, jak być powinno.