Jedenasta recenzja z serii „W co grywają Androidy”. Ten numer zobowiązuje do wzięcia na tapet gry studia 11 bit. Nie, nie tej najpopularniejszej, na której kolejne odsłony czekają rzesze fanów, ale tej, którą uważam za najciekawszą.
Babel Rising 3D to oryginalne spojrzenie na symulator bycia Bogiem. Tym razem jednak, zamiast pomagać mały podwładnym w rozwijaniu ich cywilizacji, budować domy i dbać o zaspokajanie ich podstawowych potrzeb, musimy „tylko” utemperować ich ambicje.
Ludzie nabrali zbyt wielkiej ufności we własne możliwości i postanowili wybudować wieżę, która dosięgnie do samego nieba. Nam, czyli Bogom, taka idea zdecydowanie się nie podoba i musimy zrobić wszystko, żeby nie dali rady ukończyć przedsięwzięcia.
Pamiętacie jeszcze taką grę, jak Dungeon Keeper? Część pierwsza z 1997 roku oraz kontynuacja z 1999 bardzo szybko doczekały się statusu kultowych. Mimo upływu kilkunastu lat, fani o grze nie zapomnieli, wprost przeciwnie – wystarczy, żeby jakiś tytuł choć trochę przypominał Dungeon Keepera, żeby od razu podejmowane były próby doszukania się w nim następcy. Niestety, jak dotąd żadna taka próba nie zakończyła się pełnym sukcesem. Okazuje się jednak, że lata oczekiwania mogą niedługo zostać wynagrodzone.
Tym razem, po małej przerwie, w cyklu "W co grywają Androidy" postanowiłem wziąć na tapet któryś z "większych" tytułów. Final Fantasy III na pewno nie jest najlepszą częścią serii, ale nie zmienia to faktu, że pozostaje ciekawym ogniwem w jej rozwoju, stanowiąc pomost między, nie budzącymi już raczej większych emocji, FFI i FFII a kultowym Final Fantasy IV.
Android – system operacyjny, który dominuje obecnie większość smartfonów na rynku. Takie firmy jak Samsung, LG, Sony czy po części HTC decydują się na umieszczenie go w swoich telefonach i wychodzą na tym naprawdę nieźle. Przede wszystkim korzysta cena urządzeń. Sam andek ma wiele wad i zalet, w sumie jak wszystko. Z jednej strony, aplikacje nie działają na nim tak dobrze jak na iOS, a z drugiej, ma bardziej otwartą architekturę, przez co pojawia się na nim więcej programów użytkowych. I właśnie o tych bajerach chciałbym dziś napisać. Są pewne apki, bez których mój smartfon czułby się nagi, a ja sam bez nich miałbym utrudnione życie. Przyszła pora na to, żeby je wymienić i pokrótce przedstawić.
Dwa tygodnie temu pisałem o pięciu najlepszych emulatorach na urządzenia z Androidem. Artykuł zakończyłem akapitem, traktującym o nadziejach na przyszłość, czyli o emulatorach konsol NDS i PSP, które już istnieją, ale nie są jeszcze w pełni funkcjonalne. Podczas gdy obserwowałem rozwój wspomnianego przeze mnie nds4droida, zupełnie znienacka zaatakował kolejny emulator DSa, który błyskawicznie znokautował konkurencję.
Być może największym problemem, przed jakim stajemy na co dzień, jest właściwe organizowanie sobie czasu. Skąd wziąć odpowiednią motywację do wykonywania zaplanowanych na każdy dzień czynności? Może sposobem dla graczy okaże się uzupełnienie swojego życia o punktację rodem z gier RPG?
Na urządzenia z Androidem nieustannie wychodzą coraz to nowsze i bardziej zaawansowane aplikacje, trzeba jednak przyznać, że poza nielicznymi wyjątkami, raczej trudno jest im stawać w szranki z grami na PC. A gdyby tak można było grać na tablecie w dowolną grę z PC? Ktoś chciałby uruchomić na swoim przenośnym urządzeniu „Dark Souls”, „Fez” i „The Walking Dead”? Okazuje się, że można. Przynajmniej częściowo.
„Samurai II: Vengeance” jest kolejnym przykładem na to, jak wiele znaczy ładna, oryginalna oprawa graficzna. Wystarczy, że damy się urzec widokom, a zanim się zorientujemy, będziemy walczyć z ostatnim bossem. Gra ma z całą pewnością jedna z najładniejszych opraw graficznych, jakie widziałem w produkcjach na tablety. Zastosowany cell shading wygląda po prostu świetnie i przywodzi na myśl takie klasyki jak choćby „Okami”.
„Tekkena” znają wszyscy fani bijatyk, zwłaszcza użytkownicy konsol Sony i Microsoftu. Od pewnego czasu grą mogą się cieszyć także szczęśliwi posiadacze PC i urządzeń z systemami Android i iOS... Prawie.
„Tekken Card Tournament” to połączenie kolekcjonerskiej gry karcianej z „Tekkenem” i jeszcze jedną równie dalekowschodnią grą, znaną u nas pod nazwą „papier, kamień, nożyce”. Jako że „TCT” jest karcianką, każdy zaczynający zabawę może od razu nastawić się na tonę grindowania albo konieczność otworzenia portfela z realnymi funduszami.