Pieniądze nie leżą na ziemi. A nawet, jeśli to w kwotach, po które nikomu nie będzie chciało się schylać. Co innego internet – to medium, które już przy relatywnie niskim nakładzie pracy pozwala zarabiać każdemu, nawet leżąc do góry brzuchem. Poniżej znajdziecie, więc porady dla początkujących. Pamiętaj jednak, że to tylko wierzchołek góry lodowej, toteż zachęcam do własnych poszukiwań. I dzielenia nimi w komentarzach. A nuż sam się czegoś jeszcze nauczę.
Doprawdy, świat i ludzie wciąż potrafią mnie zadziwić. Np. swoją bezmyślnością, naiwnością, i snuciem wyszukanych teorii, jakich powstydziliby się starożytni filozofowie. W pewnym sensie rozumiem „hejt” powstały wokół (nie)sławnej pani Grażyny Żarko. Za to kompletnie nie rozumiem tego, co rozgrywa się od chwili „zdemaskowania” „eksperymentu”/„projektu”, który nadal wygląda jak kiepski żart studentów socjologii, niż poważne, społeczne przedsięwzięcie.
Zmusiliśmy do płaczu Grażynę Żarko. A raczej aktorkę, która wcieliła się w tą postać. Postać kontrowersyjną i całkowicie fikcyjną. Niestety, to, że mamy do czynienia ze świadomym tworem nie było jasne dla wszystkich. „Ofiarami” eksperymentu padły tysiące użytkowników i użytkowniczek sieci oraz znani, poważni, pewni siebie i wygadani vlogerzy. Pani Grażyna, grana przez emerytowaną nauczycielkę Annę Lisak, w dwa miesiące stała się wrogiem numer jeden w polskim Internecie.
Jak zakończyła się ta brawurowa kariera? Zaskakująco emocjonalnym, chyba prawdziwym, dokumentem podejmującym dwie kwestie. To, że pokłady nienawiści w Internecie są olbrzymie, a ludzie cechują się łatwowiernością. Pierwszy wniosek byłby odkrywczy jakieś 20 lat temu. Drugi wydaje się ciekawy, bo wpisuje się w debatę o autentyczności, manipulacji i komercjalizacji nowych platform rozrywkowych. „Do czego posuną się ludzie, aby zdobyć kliknięcia?” – pytają twórcy Grażyny Żarko.
Dzisiaj na kilku znanych serwisach internetowych redaktorzy informują swoich czytelników o planowanym wprowadzeniu opłat za dostęp do przynajmniej części z ich stron. W listach otwartych czytamy, że od września świat będzie wyglądał zupełnie inaczej, Internet będzie pełen ciekawych, rozbudowanych i dopracowanych treści. Czytając to, można odnieść wrażenie, że każdy kto zapłaci odkryje zupełnie nowy Internet – tabloidyzacja nagle cudownie się cofnie, zamiast pogłębiać. Wspaniały świat niczym z piosenek Johna Lennona. Możesz to mieć za jedynie 19,99zł miesięcznie. Doroczne liczenie naiwnych uważam za rozpoczęte.
W ciągu paru dni wokół vlogosfery rozpętała się mała burza. Pokazuje ona niestety, w jakim stanie znajduje się, wyrosła nam radośnie scena YouTube’owa. Czym innym są Lekko Stronniczy, tworzący program, powiedziałbym rozrywkowo-publicystyczny, czym innym Wybuchające Beczki z Krzysztofem Gonciarzem, gdzie króluje forma komentarza, czym innym proste let’s playe z CTSG, Rojem czy Rockiem, a jeszcze gdzieś indziej czai się Niekryty Krytyk, ze swoim suchym jak skręty Kory humorem. Niestety na każdym z tych kanałów (no, za wyjątkiem LS), czeka tykająca bomba.
Zasadniczym błędem, będącym młodzieńczym trądzikiem polskiej blogosfery, jest opieranie swojej działalności na najbardziej podatnej i pozornie najaktywniejszej grupie – na (umysłowych) gimbazjalistach. Zjawisko gimbusiarstwa w polskim internecie jest niezaprzeczalne, co w żartobliwy sposób zauważył wspomniany już Gonciarz, zakładając nawet dla owego archetypicznego Gimbusa fanpage. Wydaje mi się jednak, że zupełne negowanie faktu zgimbazienia dużej części sieci, to nie głos rozsądku, a odgłos pocieszającego, nerwowego poklepywania po ramienu.
Po ponad tygodniu burzy medialnej wywołanej ratyfikacją międzynarodowej umowy ACTA, mającej na celu szeroko rozumianą walkę z naruszaniem dóbr intelektualnych, premier Donald Tusk cofa swoją decyzję. Jak właśnie ogłosił na specjalnie zwołanej konferencji, ratyfikacja znienawidzonego dokumentu została zawieszona. Wygraliśmy bitwę, jednak wojna nadal trwa.
MegaUpload, jeden z największych serwisów do dzielenia się plikami został właśnie zamknięty - a założyciel strony oraz trzy inne osoby aresztowane w Nowej Zelandii. Zamknięto również MegaVideo oraz 18 innych domen związanych z "Mega kompanią”. Za torrentfreak:
Za nytimes:
W USA SOPA i PIPA, u nas ACTA… Żegnaj Internecie ;>? Może to o tym końcu świata mówili Majowie ;p? Śmiać się? Płakać? Zlewać?
Kolejna książka polskiego autora, związanego z branżą gier, trafiła do sprzedaży. Tym razem na Amazonie, tym razem po angielsku, tym razem jako Christopher Gonciarz. Tym razem nie w temacie gier, ale o rzeczy znanej chyba każdemu korzystającemu z internetu – idiotach. W zasadzie nazwanie „U Mad? The Internet’s Guide to Idiots”książką jest lekkim nadużyciem semantycznym. Rozprawka którą można łyknąć w jeden krótki wieczór nie atakuje tematu pod każdym możliwym kątem, ale w sympatyczny sposób zbiera w jednym miejscu dużo informacji na temat braku uprzejmości w Internecie.
Sony ogłosiło wydanie nowego modelu konsolki PSP. E-1000 ma być tanie i jeszcze bardziej rozpowszechnić handhelda. Jedyna znacząca „wada”, brak modułu Wi-Fi.
No właśnie, ale czy brak możliwości skorzystania z Internetu na PSP jest aż takim ciosem dla potencjalnych nabywców? Moim zdaniem nie. Konsolka nie nadaje się zbytnio do surfowania po sieci, a u nas w kraju jej możliwości zabawy wieloosobowej są czysto teoretyczne. Znaleźć chętnych do wspólnej zabawy w danym tytule jest trudniej, niż trzy osoby z laptopem z zainstalowanym Medal of Honor: Allied Assault w promieniu 10 kilometrów od miejsca zamieszkania.
17 sierpnia 1991 roku z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego wysłano pierwszy w historii naszego kraju mail. Datę tę uznaje się za początek internetu w Polsce.
W czasach kiedy nawet lodówki mogą łączyć się siecią, czasami trudno uwierzyć, że jeszcze 20 lat temu prawie nikt w Polsce nie słyszał o poczcie elektronicznej, firewallach, przeglądarkach czy modemach. Telekomunikacja kojarzyła się Polakom przede wszystkim z wówczas niepodzielnie panującym monopolistą oraz telefonem stacjonarnym, który pomimo zmiany systemu politycznego, nadal był dla wielu nieosiągalnym marzeniem. Obca i jakby wyjęta z filmów i książek science-fiction wydawała się też idea wszechogarniającej sieci, łączącej komputery na całym świecie.