Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Lubicie grzane piwo? Ja nie, co nie przeszkodziło mi jednak spróbować Tatry Grzaniec. To właśnie tym piwem zajmę się w dzisiejszej odsłonie cyklu „Razielowa piwoteka”. Test zrobiłem niejako w dwóch wersjach, przez co będę omawiał piwo pod dwoma względami - na ciepło i na zimno. Oczywiście w celach porównawczych, bo do plusów jak i minusów będę brał pod uwagę tylko rozgrzaną wersję. Zapraszam.
Osobiście Tatra kojarzy mi się z żółtą etykietą, jednak w przypadku grzańca jest ona bordowej barwy. Standardowo w tle widać górala, trzymającego w dłoni ciepłego browarka. Przyznaję, że pod względem kolorystyki, „ciepła” wersja prezentuje się mniej chamsko od standardowej. Nie ukrywajmy, ale żółta etykieta w połączeniu z brązową butelką nie prezentuje się specjalnie ładnie. Choć trzeba przyznać, iż rzuca się ona w oczy z daleka. Jakość nalepki typowa dla innych Tatr, więc nie będę się na ten temat rozpisywał.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Witam, muszę się do czegoś przyznać. Od jakiegoś czasu nie pijam piw, ponieważ zająłem się czymś innym. Jednak nie martwcie się, ponieważ cykl nadal będzie kontynuowany. Zastanawiacie się zapewne jakim cudem? Otóż, zawsze po spróbowaniu danego browaru, notuję sobie w specjalnym zeszyciku spostrzeżenia na temat próbowanego trunku. Dzięki temu w trakcie pisania recenzji, zaglądam sobie do niego. Oczywiście zapas opisanych piw kiedyś się skończy, ale zapewniam Was, że prędko to nie nastanie, ponieważ mam zanotowane przeszło 100 piw! :D Dziś zdecydowałem się omówić Perłę Chmielową, którą darzę wielką sympatią. Poniżej dowiecie się dlaczego.
Butelka ma gustowny i dość niestandardowy kształt. Jest także koloru zielonego, co w połączeniu z równie zieloną etykietą ładnie się komponuje. Sam nadruk szału nie robi, ale nie jest też zły. Można rzec, że prezentuje się bezpłciowo, ale byłoby to lekką przesadą. Po prostu jest odpowiednio „wyważony”. Chciałbym zaznaczyć, iż wcześniejsze wersje posiadały brązowe opakowanie. Wizualnie może i bardziej rzucało się w oczy, ale w moim odczuciu lepiej pasuje tu aktualny kolor. Niestety nie miałem okazji próbować Perły Chmielowej w brązowej butelce, więc nie mogę się wypowiedzieć na temat smaku i różnic spowodowanych inną barwą szkła. Jeśli zaś chodzi aluminiową wersję, to wygląda ona całkiem zgrabnie, o ile można tak to ująć.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Czas na coś zupełnie innego! Dziś zaprezentuję Wam bardzo nietypowy browar o dźwięcznej nazwie Lubuskie Zielone. Omawiany "napój" rzeczywiście jest koloru zielonego i w kuflu prezentuje się on niezwykle egzotycznie. No, ale jakie za to ma walory smakowe? Nie wiecie czego się po tym piwie spodziewać? Przeczytajcie zatem niniejszą recenzję.
Standardowo zacznę od opisania butelki. Jak na zielone piwo przystało, kolor szkła również reprezentuje taką barwę. To samo jest z etykietą, chociaż w tym przypadku nie brakuje przeplatających się kolorów żółci i brązu. Całość wygląda dość schludnie i w ogólnym rozrachunku prezentuje się przyzwoicie. Jakość nalepki jest wystarczająca, ponieważ jest wystarczająco trwała.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
W tym tygodniu zajmę się browarem z niższej półki, by w następnym opisać trunki z przeciwnego bieguna. Jako, że po sylwestrze kieszenie znacznie opustoszały, a pić się chciało, zdecydowałem się zakupić Żubra. Kilka miesięcy temu recenzowałem "Ciemnozłotą" wersję, która choć nie porywała, okazała się całkiem przyzwoita, oczywiście biorąc pod uwagę okazyjną cenę. Jak zatem sprawuje się jej standardowa odmiana? Zobaczycie w poniższym tekście.
Design opakowania nie należy do mocnych stron. Do plusów można zaliczyć jedynie fakt, że już z daleka można rozpoznać z jakim piwem mamy do czynienia. Brązowa butelka z ciemnozieloną etykietą srednio do siebie pasują i nie wyglądają eksluzywnie. Etykieta sama w sobie nie jest oczywiście zła, ponieważ wizerunek żubra w barwacj puszczy pasuje do głównych zamierzeń producenta. Mimo wszystko, przydałoby się zmienić kolor butelki na zielony. Wówczas wtedy cały efekt ładnie by ze sobą komponował. Jeśłi chodzi o jakość nalepki, to standardowo lubi się odklejać i to sama z siebie.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Ostatnio w naszym kraju zapanowała moda na limitowane edycje browarów. Wszystko zaczęło się od Żubra Ciemnozłotego, następnie na rynku pojawiła się Tatra Grzaniec. Dziś zaś mam przyjemność zaprezentować Wam kolejnego przedstawiciela, który na sklepowych półkach znajduje się tymczasowo - Żywiec Bock, który powrócił z okazji 155 lecia istnienia tej marki. Na swoim blogu opisywałem już innego Żywca, dokładniej Portera, który osobiście średnio mi podszedł, choć biorąc pod uwagę typ, zawartość alkoholu oraz odpowiednie przyrządzenie trunku do degustacji, stwierdzam że spisał się naprawdę nieźle. Nie przedłużając, zapraszam wszystkich zainteresowanych do zapoznania się z tą recenzją.
Design butelki jest dosyć konserwatywny. Już z daleka bez trudu można rozpoznać, że omawiane piwo jest Żywcem, ponieważ zawiera charekterystyczny dla tego browaru wzór. Kolor butelki jest brązowy, zaś etykieta w odcieniu bordo. Dodatkowo wizualnie uszlachetniają omawiane opakowanie wytłoczenia. Jedno przedstawia domki na tle gór, drugie zaś pieczęć - miły smaczek. To co mnie zdziwiło to fakt, że butelka z wytłoczeniami jest zwrotna - rzadkość jeśli chodzi o ten typ opakowań. Niestety etykieta do trwałych nie nalezy i "lubi" się odklejać, szkoda bo psuje to całkiem pozytywne pierwsze wrażenie.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Po długiej przerwie, chciałbym Was powiadomić, że powróciłem z nową siłą. Dzisiejszym tematem będzie smakowe piwo o mało znanej nazwie Sombreros. W teorii najbliższym konkurentem opisywanego napoju jest Desperados, który będzie moim punktem odniesienia. W praktyce jak już wiadomo bywa różnie, ale o szczegółach dowiedzcie się już za moment, bo w kolejnych akapitach. Zapraszam.
Opakowanie budzi skojarzenia z Meksykiem oraz przede wszystkim kaktusami. W swoim życiu miałem okazję pić sok/napój o smaku kaktusa i przyznam szczerze, że bardzo mi on przypasował, jednak w przypadku Sombreros, nie ma ani krzty po jakimkolwiek posmaku tej rośliny, szkoda. Wracając do tematu, z drugiej strony, widać nawiązania do swojego droższego konkurenta, aczkolwiek nie są one aż tak bliskie aby posądzać je o plagiat. Przyznam szczerze, że etykieta, choć nie jest na światowym poziomie, prezentuje się całkiem interesująco.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
W życiu każdego człowieka pojawia się chwila, w której postanawia zrobić coś absurdalnego. W moim przypadku jest to zakup niskoalkoholowego napoju piwopodobnego marki Tesco. Poniżej opiszę dlaczego nie warto zaopatrywać się w to wątpliwej jakości cudenko oraz wymienię jedną, jedyną zaletę jaką posiada opisywany produkt.
Design opakowania budzi wiele negatywnych emocji, co nie powinno dziwić z kilku oczywistych powodów. Już samo logo Tesco wpływa źle na podświadomość, głównie za sprawą tanich i nie zawsze dobrych produktów. Mniejsza o firmę, ponieważ browary z Tesco są tworzone przez firmę Van Pur, jednej z najgorszych rodzimych wytwórni piwa. Jak widać na obrazku, widnieje tu biało-zielona kolorystyka pasująca do zawartości. Aczkolwiek brakuje jej czegokolwiek charakterystycznego, wyglada mimo wszystko tanio i tandetnie. Gorzej niż w wielu innych bardzo tanich piwach.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Witam. Dziś postanowiłem opisać typowego, mocnego lagera. Jednym z bardziej znanych przedstawicieli tego gatunku jest Dębowe Mocne. Piwo należy do Kompanii piwowarskiej i schodzi z półek sklepowych niczym bułeczki. Zapewne dlatego, że ma dobry stosunek ceny do jakości. Zatem przyjrzyjmy mu się nieco bliżej.
Opisywane piwo "zapakowano" w standardowe, brązowe butelki o pojemności 0.5l oraz 0.66l, a także w aluminiowe puszki. Etykieta choć nieco dyskusyjnej jakości, wizualnie prezentuje się niezwykle dobrze. Ładna i różnorodna etykieta jest zarazem charakterystyczna dla tego browaru. Wygląda zdecydowanie lepiej niż jej poprzedniczka. Zaś namalowane w tle drzewo budzi zapewne u wielu osób pozytywne skojarzenia.
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
W dzisiejszym odcinku zaprezentuje Wam Okocim Pszeniczne. Wybór do prostych nie należał, jednak po dłuższym zastanowieniu zdecydowałem się właśnie na ten, a nie inny browar. Standardowa wersja tego piwa jest zapewne szeroko znana w naszym kraju, zaś niewiele osób miało okazję wypróbować jej pszeniczną odmianą. Zapraszam zatem smakoszy do przeczytania tej mini recenzji.
Butelka bardzo ładna i szykowna. Posiada brązowe i gustownie wytłoczone opakowanie. Miło się ją trzyma w dłoni, ponieważ jest smukła. Ponadto wyraźne przetłoczenia oraz niebanalny kształt sprawiają, że nie tylko jest przyjemna w dotyku, ale i miła dla oka. Żółta etykieta stanowi bardzo mały element znajdujący się na szyjce butelki w efekcie czego wygląda to niezwykle oryginalnie. Trwałość również bez zarzutu - good job!
Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Witam ponownie w Razielowej piwotece. Przyznaję, że zrobiłem sobie dłuższą przerwę od tego cyklu. Jest to spowodowane tym, że mniej znane, a często lepsze browary nie są atrakcyjne dla czytelników. Przez ten czas, zastanawiałem się o czym popularnym napisać i ostatecznie zdecydowałem się na Wojaka. Wymienię zatem zalety i wady tego produktu, a Was serdecznie zachęcam do czytania oraz komentowania.
Wygląd opakowania nie budzi dobrych skojarzeń. Zresztą opisywany trunek nie udaje czegoś czym nie jest. Wizualnie sprawia wrażenie bardzo taniego piwa i takim w istocie jest. Brązowa butelka daje mocny kontrast dla wojskowo zielonej etykiety. Także jej wzór naśladuje w pewnym stopniu wojskowy mundur. Jaki jest efekt końcowy? Moim zdaniem dosyć kiepski. Zdecydowanie lepiej byłoby wpasować nalepkę do zielonej buteleczki. Puszka zaś prezentuje się nieco lepiej, ale i tak nie jest to szczyt wysmakowanego designu, zresztą wcale nie musi. W końcu są ważniejsze rzeczy, o czym wspominałem w poprzedniej części. Jakość etykiety jak się zapewne domyślacie, pozostawia sporo do życzenia - po schłodzeniu, odkleja się i marszczy.