The Sims 4 - Edycja Kolekcjonerska - Unboxing (wydanie specjalne)
Najciekawsze loga EA
Burnout Paradise Remastered
W co gracie w weekend? #316: Dead Space 3 – O tym jak unicestwiono jeden z najlepszych cyklów survival horrorów w historii
W co gracie w weekend? #294: Bulletstorm – Kopniaki, wyrywanie głów smyczą i inne superstrzały
Krótka recenzja gry Mass Effect: Andromeda
Intro, czyli wprowadzenie do gry i następującej dalej rozgrywki, stworzono po to, by zachęcić nas do działania. By rozbudzić naszą wyobraźnię oraz chęć. By nas oczarować i albo zrobić sieczkę z mózgu, albo po prostu w spokojny sposób nas zahipnotyzować. I zapoznać z czym będziemy mieli już niedługo do czynienia. To samo motto zapewne przyświecało twórcom serii Need for Speed, skoro tak dobrze zrealizowali filmy wprowadzające nas w samochodowe realia. W potrzebę prędkości. Dlatego też postanowiłem zaprezentować wam, w jaki sposób rozwijały się intra do jednej z najbardziej rozpoznawalnych marek, traktujących o wyścigach samochodowych.
Od jakiegoś czasu obserwowaliśmy mały pojedynek, pomiędzy Activision a EA, na polu jesiennych premier popularnych strzelanin FPS. Co roku nowe Call of Duty, a od EA na przemian - Medal of Honor i Battlefield. Marka MoH została zawieszona, Battlefield 5 na pewno w 2014 się nie ukaże. Jakie możliwości ma Electronic Arts?
Need for Speed: The Run to jedna z trzech (obok Undercover i World) najgorzej ocenianych części wyścigowej serii, które pojawiły się na przestrzeni ostatniej dekady. Od premiery gry minęły już dwa lata i The Run pewnie już nikogo nie interesuje, mogę więc spokojnie napisać recenzję w sposób nieco inny, niż zwykło się to czynić. Bo, mili państwo, The Run to naprawdę fajna gra. Ale z drugiej strony - nie do końca. Frajdy miałem dużo, choć była ona krótka, a najważniejszy wniosek wyciągnięty po przejściu wszystkiego, co mnie interesowało, jest taki: The Run miał szansę być najciekawszym i najlepszym Need for Speedem od czasu Most Wanted z 2005 roku. Miał...
Sprawa wygląda tak: po przeczytaniu kilku recenzji i wypowiedzi masy lamentujących graczy, wiedziałem dokładnie, w co sie pakuję kupując The Run. I dostałem niemal dokładnie to, co sobie wyobrażałem. Gdybym kupił "to" niedługo po premierze za okolice 120 zł, bym się pewnie zdenerwował. Tymczasem 20 złotych z małym hakiem to rewelacyjna cena, jak za takiej klasy produkt (co oczywiście też mówi coś o jego ogólnej jakości).
Pisanie referatów, jak sami dobrze wiecie, najczęściej sprowadza się do powielania dostępnych treści i co najwyżej parafrazowania, by uchronić się przed zarzutem plagiatu, a jednocześnie szybko odhaczyć to mało wdzięczne dla studenta zadanie. W procesie ich tworzenia nie powstaje żadna wartość dodana, zmieniają się jedynie słowa, nie następuje głębsza analiza treści. I mniej więcej tak jest z singlem Battlefielda 3: DICE odbębniło ten element, by móc skupić wszystkie swoje siły na trybie sieciowym. Multi faktycznie wyszło znakomicie, ale scenariusz dla pojedynczego gracza powinien mieć już chyba swoją własną normę PN-EN.
Mam to szczęście, że załapałem się do ograniczonej bety czwartego Battlefielda, więc najnowszego FPS-a DICE ogrywam już od kilku dni. Battlefield 4, przez wielu graczy oskarżany o wtórność, na pierwszy rzut oka mógłby zostać przyozdobiony numerkiem "3.5", ale przy pierwszym zetknięciu z produkcją Szwedów moja reakcja była taka: "łał! Battlefield 4 jest o wiele lepszy od 3!". Czy po kilku godzinach gry w betę zmieniłem zdanie?
Od wczoraj wszyscy fani piłki nożnej (zarówno tej prawdziwej, jak i wirtualnej) mogą pobrać demo FIFy 14 w wersji na PC, Xboxa 360 i PlayStation 3. Z tej okazji EA postanowiło udostępnić okolicznościowy materiał wideo, prezentujący najpopularniejsze cieszynki wraz ze sposobem ich wykonania. Zainteresowani?
Wśród cieszynek znalazł się "mistrz", "taniec kurczaków", "muevelo", "cyrk", "taniec w galopie", czy "w niebo". To co, na boisko?
Kiedy 5 lat temu na rynku wylądowała w końcu wielka parkourowa przygoda Faith niewiele osób spodziewało się, że gra stanie się czymś wychodzącym daleko poza chwilowy przebój, hit jednego sezonu… Mimo swej innowacyjności i ciekawego podejścia do biegania po poziomach, podejścia którego nikt nie odważył się potem naśladować, Electronic Arts nie chciało jednak zezwolić na dalsze eksplorowanie tej marki.
Siła nowej generacji konsol będzie polegać przede wszystkim na grach od wydawców third party, zresztą od nich zależeć też będzie przyszłość pecetowego grania… Obecnie w czołówce wydawniczych gigantów znajdują się cztery firmy: 2K Games, Activision-Blizzard, Ubisoft i Electronic Arts, dwie z nich miały własne konferencje na targach E3 – która wypadła lepiej?
Jednym z największych asów w rękawie Electronic Arts są właśnie gry sportowe, co zresztą bardzo ciężko ukryć. Takie marki jak Madden, FIFA, NBA czy UFC rocznie generują bardzo duży przychód dla firmy. O ile target zwykle jest ten sam - fani sportów, o tyle Elektronicy starają się nas zaskoczyć czymś nowym każdego roku. Wcześniej mieliśmy do czynienia ze zmianami kosmetycznymi, przyszła pora na grubą ewolucję, a to właśnie dzięki silnikowi Ignite.
Co prawda na konferencji Microsftu nie uświadczyliśmy psa-zwiadowcy z Call of Duty: Ghosts, o których głośno było podczas pierwszej prezentacji konsoli Xbox One, ale za to pojawił się inny przedstawiciel gatunku wojennych FPS-ów – Battlefield 4.