Siła nowej generacji konsol będzie polegać przede wszystkim na grach od wydawców third party, zresztą od nich zależeć też będzie przyszłość pecetowego grania… Obecnie w czołówce wydawniczych gigantów znajdują się cztery firmy: 2K Games, Activision-Blizzard, Ubisoft i Electronic Arts, dwie z nich miały własne konferencje na targach E3 – która wypadła lepiej?
Co z EA?
Na Plus: Electronic Arts od chwili startu nowej generacji konsol powinno nam zapewnić coroczną dostawę nowego UFC i NBA Live. Pewnie szybko zaczną one zjadać swój ogon, ale stały dostęp do ulepszonego, wirtualnego MMA oraz konkurencja dla serii NBA 2K z pewnością wyjdą nam na dobre. Konsolowi gracze musieli ucieszyć się też z tego, że Battlefield 4 na ich maszynkach będzie umożliwiał mecze w 64 osoby. Najważniejszymi newsami dla hardkorowców okazały się jednak najkrótsze zapowiedzi – czyli Star Wars: Battlefront (oczywiście robione przez DICE) i reboot Mirror’s Edge, który prezentuje się naprawdę pięknie.
Na Minus: Gry sportowe, którym poświęcono dużo czasu, prezentowane były właściwie bez gameplayi, nie pokazując nic konkretnego. Kolejny Need for Speed wygląda po prostu jak kolejny Need for Speed i nie widać już żadnego pomysłu na ten cykl… Gdy na scenie pojawił się człowiek z PopCap i pokazano Garden Warfare nie wiedziałem za bardzo gdzie jestem i co ta firma robi… sukces Plants vs. Zombies opiera się przecież na nie byciu drużynowa strzelaniną TPP. Zapowiedź Dragon Age Inquisition przemilczę, bo nie dość, że była marna to jeszcze brzydsza od roślin i żywych trupów… a Titanfall? To może być fajne, ale czy faktycznie potrzeba tej firmie kolejnej gry z widokiem z oczu? (Wspominałem już zresztą o tym problemie).
Co z Ubisoftem?
Na Plus: Ubi wie, że już najwyższy czas włączyć się do walki o graczy, którzy uwielbiają się ścigać, ale nie lubią rozmachu Forzy i Gran Turismo – dlatego też bezpłciowość Need for Speeda i brak Burnouta postarają się wypełnić The Crew i wszystko wskazuje na to, że im się uda. Ściganie się po pięknych miastach nowej generacji pokazuje sporo świeżości, mapa gry też zapowiada się na ogromną. Kolejne pokazy Assassin’s Creed IV: Black Flag i Watch Dogs potwierdzają tylko, że będą to pozycje, które dostarczą graczom wiele godzin zabawy. Na deser zostało jeszcze The Division, czyli MMO wyglądające… jak żadne inne mmo do tej pory! Poruszanie się po zniszczonym Brooklynie i prowadzenie podjazdowej walki to z pewnością jeden z najpiękniejszych obrazków tegorocznego E3.
Na Minus: Rocksmith i Just Dance - gry muzyczne nie nadają się do prezentacji na konferencjach E3. Sprzedają się, czasem podobają, ale z perspektywy widza nie są nawet śmieszne. Szkoda też, że kolejny atak Rabbidów to jakaś dziwna fuzja telewizyjno-interaktywa. Po pokazie South Park: The Stick of Truth spodziewałem się więcej niż krótkiego żartu o pierdzeniu (liczyłem na długi żart), a Splinter Cell: Blacklist wciąż wygląda na grę robioną na siłę, z wyraźnym kryzysem osobowości.
Podsumowując: Konferencję EA oceniłbym (w skali szkolnej) na trójkę z minusem, ze względu na sporo tworzonych gier, z których jednak zobaczyliśmy praktycznie bardzo niewiele. Firma wkracza w nową generację ze starą porcją sequeli i znanych marek… na szczęście rzeczy takie jak Mirror’s Edge i Star Wars Battlefront udanie datują jej wizerunek. Ubisoft to już mocna czwórka za wsparcie dla wszystkich platform i tworzenie gier o wielkich, otwartych światach. The Division to wielkie zaskoczenie, The Crew to odważna próba, a mniejsze pozycje w stylu The Mighty Quest of Epic Loot i Trials Fusion z pewnością trafią na podatny grunt. Wydaje mi się, że w najbliższych latach francuski gigant jeszcze bardziej powiększy swe wpływy.