Co roku utalentowani montażyści robią prezent wszystkim zakochanym w kinie internautom i tworzą jedyne w swoim rodzaju podsumowania mijających 12 miesięcy w kategorii "film". Spośród kilku wartych uwagi filmików wybrałem 3, które najładniej, najtrafniej i najsympatyczniej prezentują kończący się rok w kinematografii. Tym razem do boju stają: debiutujący Christopher Sherwood, stary wyga Gen IP i ukochany przez wielu (w tym kilku forumowiczów) Kees van Dijkhuizen jr. (którego pracy nie umieściłem w podobnym tekście rok temu, więc szybko nadrabiam brak).
Powyżej umieściłem ten ostatni: niemal 8 minut rewelacyjnego połączenia kadrów z najbardziej znanych filmów i kilku mniej popularnych produkcji. No i jak zwykle: świetnie dobrana muzyka. Pełna lista wykorzystanych tytułów znajduje się tutaj. Szkoda, że Kees kończy już z tego typu filmikami - Cinema 2012 to jego ostatnia praca. Tym bardziej warto obejrzeć.
Blogi i serwisy atakują nas obligatoryjnymi w grudniu zestawieniami, podsumowaniami, konkursami i plebiscytami. Prześcigamy się w wybieraniu gry roku, szukamy prawidłowych odpowiedzi, próbujemy zaszufladkować różne tytuły i uporządkować rzeczywistość. U mnie znajdziecie trochę inne podejście – uczucie, zamiast kalkulacji i profesjonalnej analizy walorów rynkowych każdej z produkcji. Bo w 2012 roku zakochiwałem się nie raz. W tych niezwykłych i zróżnicowanych grach.
W filmach, które widziałem. A muszę przyznać, że jeżeli chodzi o najnowsze premiery to raczej jestem zacofany (albo inaczej – niewiele z nich mnie do siebie przekonuje). Pewnie to przez szum wokół superprodukcji, których mamy w ostatnich latach zdecydowanie zbyt wiele. Natłok coraz mniej pomysłowych blockbusterów zabiera naprawdę dużo uwagi innym, mniej efekciarskim filmom. Mimo to w pamięci zostało mi sporo rzeczy godnych odnotowania.
Chociaż uważam się za jednego z ludzi, których gry wideo jarają do nieprawdopodobnego poziomu, to tak naprawdę wiele nowości w pewien sposób mnie zawodzi. Moje miłości są burzliwe, ale krótkotrwałe, moje pasje szybko się wypalają, a coraz częściej łapię się na tym, że branżę obserwuję raczej jako człowiek, który „swoje już ograł”. Lecz czasami, bardzo z rzadka, pojawia się gra, przy której krew mi się gotuje. Która trafia u mnie na zupełnie odmienny poziom niż moje wielkie hity i moje gry danego roku.
Która przypomina mi dlaczego zostałem graczem, dlaczego uznaję gry wideo za równe literaturze, czy filmowi oraz dlaczego wciąż warto interesować się tym rynkiem. Dawno temu istniała era miecza i żelaza, honoru oraz zdrady, gdy człowiek musiał stanąć naprzeciw zła. Zła, które sam zrodził. Era, w której rozgrywa się Tactics Ogre: Let Us Cling Together. Moja gra roku 2011.
Kolejna część gier roku by Pita przenosi nas do ostatniego zestawienia gier, które zachwyciły mnie w 2011. Gier różnorodnych, dobrych, rozsianych po kilku platformach. Nie zabraknie napadów na bank, mrocznej duszy oraz prawdziwego króla wojowników.
W roku 2011 nie zabrakło fantastycznych gier ekskluzywnych, które skradły mi odrobinę życia. Tym razem mowa o pozycjach wydanych na jeden sprzęt, a na dodatek w pudełku . Zatem nie zabraknie Niesławnych, Wieśków i ładnych panienek. Zapraszam do czytania.
Kolejna z moich gier roku. Jedyna z NDSa. Zapomniana perełka, o której byłem przekonany, że osłodzi mi śmierć konsolki Nintendo. Ta nie dość, że nie umiera to wraz z Radiant Historia przykuła mnie do dwóch ekranów na długie godziny. Radiant Historia nie jest jednym z najlepszych RPGów na NDSa. Ona jest tym najlepszym.
„Gry roku 2011” by Pita to seria krótkich artykulików o grach, które okazały się dla mnie najważniejsze w minionym już okresie. Nie są to recenzje, lecz raczej kilkanaście zdań na temat najciekawszych moim zdaniem pozycji w poprzednim roku. Tym razem mowa o dwóch typach gier, które mnie kupiły- wznowieniach sprzed lat oraz produkcjach niezależnych.
W środku o Izaaku, myciu talerzy, złej rezydencji i czerwonowłosych awanturnikach.
Gry roku 2011 by Pita to seria krótkich artykulików o grach, które okazały się dla mnie najważniejsze w minionym już roku. Nie są to recenzje, a raczej kilkunastozdaniowe opisy najciekawszych moim zdaniem pozycji. W drugiej części mowa o świetnych RPGach na PSP, które w niczym nie ustępują pozycjom na konsole stacjonarne.
W środku o bohaterach, koszmarach i klasykach, które wróciły po latach.
"Gry roku 2011" by Pita to seria krótkich artykułów o grach, które okazały się dla mnie najważniejsze w minionym już okresie. Nie są to recenzje, a raczej kilkanaście zdań na temat najciekawszych moim zdaniem pozycji jakie pojawiły się w 2011. Na pierwszy rzut idą gry przygodowo-fabularne, a raczej pozycje w których historia jest ważniejsza od rozgrywki.
W środku o psychopatach, jawnych snach oraz pięknych kobietach, które szukają facetów z problemami.