"Gry roku 2011" by Pita to seria krótkich artykułów o grach, które okazały się dla mnie najważniejsze w minionym już okresie. Nie są to recenzje, a raczej kilkanaście zdań na temat najciekawszych moim zdaniem pozycji jakie pojawiły się w 2011. Na pierwszy rzut idą gry przygodowo-fabularne, a raczej pozycje w których historia jest ważniejsza od rozgrywki.
W środku o psychopatach, jawnych snach oraz pięknych kobietach, które szukają facetów z problemami.
Kara no Shoujo [PC]
Mroczna mystery novel przerażająca przede wszystkim swoim świetnie napisanym scenariuszem. Przygoda detektywa z problemem otoczonego przez piękne kobiety, który goni za psychopatą wycinającym części swoich ofiar poważnie wzbudza niepokój. Dochodzą do tego świetne dialogi i trzymająca w napięciu fabuła, które czynią dla mnie Kara no Shoujo najlepszą grą detektywistyczną od lat. A na dodatek bardzo dobrym horrorem.
Kompletnie nie spodziewałem się takiej gry na swojej liście ulubionych pozycji roku 2011. Kara no Shoujo pojawiła się w moim życiu niejako z przypadku i bardzo chętnie zabrałem się do nadrabiania zaległości związanych z podobną rozgrywką. Chociaż w sumie to proste visual novel, z rozbudowaną warstwą zbierania dowodów, w którym oczywiście nie zabrakło seksu, gra kryje w sobie więcej niż można się spodziewać. Także nie ze względu na goliznę (trochę wciśniętą na siłę) gra jest przeznaczona dla dorosłych.
Nade wszystko ta pozycja jest brutalna. Niejednokrotnie obserwujemy, również z punktu widzenia psychopaty, śmierć ofiar, wraz ze szczegółami dotyczącymi ich agonii, czy wycinania z nich poszczególnych elementów ciała. Nie brakuje soczystych opisów oraz grafik. Nie brakuje przerażających momentów, kiedy boimy się o bohaterów, których polubiliśmy.
Nie trudno bowiem przywiązać się do postaci z tej pokręconej, nieliniowej historii – kreacje są pierwszorzędne, stworzone przez profesjonalistów i czuć różnicę pomiędzy jakością scenariusza tej gry, a masą grafomanii jaka zalewa rynek gier wideo. Na dodatek spora część poznawanych osób to piękne dziewczyny, które są bardzo… charakterne. Co nie oznacza, że brakuje tutaj ciekawych męskich postaci – bo choćby sam bohater, oczytany były wojskowy i policjant jest jednym z ciekawszych herosów gier wideo ostatnich czasów.
Produkcja wydana przez manga gamera okazała się dla mnie także zaskoczeniem pod innym względem – wciąż dowiaduję się o wspaniałych grach, które wcześniej były dla mnie tajemnicą oraz wciąż dowiaduję się o bogactwie PC jako platformy do gier wideo.
W Kara na bardzo wysokim poziomie stoi grafika oraz muzyka. Gdyby nie lekko zepsuta część eksploracyjna gry, to miałbym swoje perfekcyjne mystery novel, bijące na głowę dla mnie nawet większość książek kryminalnych. Pełna recenzja, która należy się takiej grze, już w drodze.
Oficjalna strona gry (18+ Niebezpieczna dla pracy!)
Anglojęzyczna recenzja Kara No Shoujo
To The Moon [PC]
Stworzona na RPGmakerze przygodówka nie jest do końca grą – bardziej interaktywną historią, ponieważ nasze nieliczne akcje polegają tylko na poznawaniu dalszej historii. Pięknej historii.
To The Moon jest smutną grą pokazującą koleje życiowe pary ludzi, których starało się złamać życie. Pary, która nie mogła wieść tak spokojnego życia, jak tego pragnęła. Pary, której już nie ma. Wcielamy się w naukowców, którzy za pomocą nowoczesnej technologii mają możliwość wchodzenia do snów ludzi celem spełnienia ich marzeń. Takim marzeniem umierającego starca jest dotrzeć na księżyc, chociaż sam nie rozumie dlaczego.
Ze względu na ograniczenia maszyny skaczemy chronologicznie w tył co kilka lat, żeby zaszczepić ten pomysł u młodego jeszcze chłopca, co przekłada się na kilkadziesiąt scenek przedstawiających całe życie naszego klienta od tyłu. Życie pełne smutku, wyrzeczeń, jednak życie piękne. Cała gra opowiada o nim przypominając w wydźwięku fantastyczne Mother.
Poruszającej historii towarzyszy także piękna ścieżka dźwiękowa i przedni humor. Momentami gra się gubi w swoim przekazie, momentami wydaje się, ze autorowi zabrakło chwilowo pomysłów, ale nawet te wady nie liczą się w obliczu całości tej świetnej produkcji. To The Moon to bardzo ładna i bardzo smutna gra. Krótka, ale wbijająca się w pamięć na zawsze. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć sobie tylko więcej podobnych produkcji.
Catherine [PlayStation 3, Xbox 360]
Najlepszy puzzler XXI wieku? Nie, ale raczej dowód na to, że da się stworzyć grę logiczną, która nadaje się na pudełkowe wydanie na konsolach stacjonarnych. Catherine to zabarwiona lekką erotyką podróż przez życie i koszmary Vincenta, który bardzo boi się zostać tatusiem. Ale wpadł.
Atlus lubi bawić się konwencją. W przypadku Catherine nie możemy mówić o niczym innym, jak tylko wielkiej zabawie konwencjami – mamy tutaj koszmary, mamy tutaj zręcznościowego puzzlera, gdzie goni nas czas, mamy tutaj sporo elementów przywodzących na myśl visual novels lub raczej social linki z Persona 3 i 4, ale nade wszystko mamy życie faceta, który nie wie co dalej.
Kocha czy nie kocha? Pragnie dziecka, czy nie? Powinien mieć ambicje zawodowe, a może nie warto sobie nimi zawracać głowy? Oczywiście, wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, gdy spędza noc z piękną Catherine, poznaną w swoim ulubionym pubie. Ponieważ jego zegar tyka, a on musi zadecydować, czy czas założyć rodzinę, czy jednak bawić się dalej. A potem Atlus kręci to wszystko jeszcze bardziej, do momentu kiedy historia wykracza ponad „niegrzeczną obyczajówkę”.
Nie spodziewajcie się tutaj jednak nagich ciał, czy bezpośrednio podanego seksu. Lekko erotyczna otoczka dotyczy raczej dialogow i samej postaci Catherine, niż bezpośrednio podawanych scen co ma sporo uroku. Klimat przygody Vincenta urzeka – doskonała muzyka, „życiowe” rozmowy przy kielichu, snucie się po barze, nocne koszmary i problemy dnia codziennego, ale podane inaczej, dojrzalej, lecz i z humorem. Atlus nawiązuje tez parę razy do swoich innych gier, choćby umożliwiając słuchanie muzyki ze swoich starszych hitów.
Catherine to bardzo zawiła i nieliniowa historia, z gameplayem, który pokazuje, że jest miejsce na pudełkowe, duże puzzlery na konsolach stacjonarnych. I chociaż nie jest to gra aż tak dobra, jak niektórzy ją kreują, z pewnością zaskoczy Was wielokrotnie! Mnie zaskoczyła.
Chciałbym zaznaczyć, że data 2011 odnosi się albo Europy, albo USA, zależnie od tego na jakim rynku gry pojawiały się po angielsku. Mam świadomość, że często dostajemy je ze sporym poślizgiem względem Japonii, ale dobra gra to dobra gra. Starzeje się powoli.
Rozpoczynając ten cykl mam nadzieję, że część z moich czytelników mi zaufa – na mojej liście pozycji ważnych dla mnie w tamtym roku jest sporo gier. Produkcji, na których opisanie potrzebuję czasu. Naprawdę sporo ciekawych gier, którym pragnę oddać hołd w serii kilkunastu wpisów, dzieląc je na wymyślone przeze mnie kategorie.
W przypadku Catherine, To The Moon oraz Kara no Shoujo takim łącznikiem jest dla mnie nade wszystko fabuła tych gier – ponieważ to ona jest ważniejsza od samej rozgrywki. Fabuła, klimat, bohaterowie i dialogi wysuwają się ponad czysty gameplay, zaskakując na wiele sposobów. Udowadniając, że gry nie są pod tym względem wcale ograniczonym medium wbrew temu co twierdzi nawet sporo graczy i branżowców.
Tylko przy Catherine wiedziałem czego się spodziewać. Kara oraz To The Moon trafiłem dosyć z przypadku, ale zachwyciły mnie wcale nie mniej. Jeżeli zatem szukacie gier, w które zagracie przede wszystkim dla historii – znacie mój tegoroczny top.
Dziękuje za uwagę i pozdrawiam