Każdy z nas ma jakieś swoje wspomnienia związane z grami. Przeważnie dotyczą one starszych gier, w które graliśmy ładnych kilka(naście) lat temu. W większości przypadków z tymi grami wiążemy miłe dla nas chwile i wspomnienia. Wtosięgrało to cykl felietonów, który przywodzi starsze produkcje, pojedyncze misje czy momenty, które przeszły do historii elektronicznej rozgrywki. Wtosięgrało to sentymentalny powrót do przeszłości i gier, które lata świetności mają już za sobą, ale o których wciąż pamiętamy. W dzisiejszym odcinku chciałbym przypomnieć wam początek i pierwsze wrażenia z Grand Theft Auto III. Czy był to nowy rozdział w historii elektronicznej rozgrywki? Moim skromnym zdaniem - tak.
Prekursorzy Indyków to cykl mający na celu przedstawić graczom parę gier, które są nieoficjalnymi protoplastami dzisiejszych produkcji typu Indie. Wówczas pozycje te nazywano minigrami i zazwyczaj były one darmowe. Dlatego też stworzyłem niniejszy wątek, aby zaprezentować wam poniższe tytuły.
Jedną z najpopularniejszych małych produkcji okazało się niepozorne, lecz bardzo grywalne Deluxe Ski Jump, nazywane także DSJ. Powodów sukcesu było od groma, poczynając od Małyszomanii, a kończąc zaś na przyjemnej rozgrywce. Program został wydany przez Mediamond, ale głównym twórcą okazał się fiński programista Jussi Koskela. Pewnie większość osób zastanawia się, dlaczego wspominam tutaj drugą, a nie pierwszą wersję gry. Otóż odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Dwójka to tak naprawdę rozbudowana i dopracowana jedynka. Dlatego zdecydowałem, iż nie warto w tym przypadku pisać o protoplaście.
Każde pokolenie uważa, że to właśnie ich generacja jest najlepsza. Często argumentują to lepszymi zabawami, grami, czy też serialami animowanymi, potocznie nazywanymi kreskówkami. Ja z dzisiejszej perspektywy mogę to samo powiedzieć o swoim, bo przeglądając dzisiejsze "bajki", stwierdzam jednogłośnie, iż te z lat 80-90 były są i pozostaną najlepsze. W związku z tym przypomniałem sobie o 10 kultowych kreskówkach, które wywarły na mnie największe wrażenie. Poniżej sami możecie zapoznać się z dokładną listą.
Premiera Rayman Legends! Tak, nareszcie! To spore wydarzenie jest już za nami! Wkrótce położę swoje łapska na tej boskiej platformówce, ale wpierw nie mogłem sobie odmówić przypomnienia całej serii przygód magicznego człowieczka bez rąk. Bowiem towarzyszył mi on od dzieciństwa, a zabawa z nim niemalże zawsze (bo z kilkoma wyjątkami) była przednia. Wrócę do swojej krainy wspomnień, opowiem jak to przedstawiała się moja przygoda z tym cyklem gier, jak je pamiętam i co o nich sądzę.
Na przełomie 1996-1997 ukazała się piąta i ostatnia część czarodziejek, wieńcząca wszelkie dotychczasowe wątki. Na dodatek wprowadzała całkiem sporo zmian względem poprzedników i w godny sposób zakończyła przygody Bunny Tsukino i jej przyjaciółek.
Prekursorzy Indyków to cykl mający na celu przedstawić graczom parę gier, które są nieoficjalnymi protoplastami dzisiejszych produkcji typu Indie. Wówczas pozycje te nazywano minigrami i zazwyczaj były one darmowe. Dlatego też stworzyłem niniejszy wątek, aby zaprezentować wam poniższe tytuły.
Liero często było nazywane Wormsami w czasie rzeczywistym. Głównie z tego względu, że mieliśmy tutaj dwuwymiarową płaszczyznę, ogromny arsenał broni, a główni bohaterowie przypominali wizualnie robaki. Ta darmowa i stworzona w 1998 roku przez Joosę Riekkinena produkcja okazała się bardzo grywalna oraz niezwykle wciągająca.
Prekursorzy Indyków to cykl mający na celu przedstawić graczom parę gier, które są nieoficjalnymi protoplastami dzisiejszych produkcji typu Indie. Wówczas pozycje te nazywano minigrami i zazwyczaj były one darmowe. Dlatego też stworzyłem niniejszy wątek, aby zaprezentować wam poniższe tytuły.
Happyland Adventures to przyjemna platformówka, której głównym celem jest uwolnienie mieszkańców tytułowej krainy. Oprócz tego bohater będący chodzącym na dwóch łapach pieskiem zajmie się znajdywaniem oraz kolekcjonowaniem różnorakich diamentów, bądź owoców przeliczanych następnie na punkty. Podczas wędrówki należy oczywiście unikać wystających kolców, czy spacerujących tu i tam zwierzęcych przeciwników.
„PlayStation” to słowo-klucz do serc wielu graczy, oczywiście do tych, którzy słysząc je przypominają sobie szarą konsolę złożoną z prostokątów i kółek. Rozmawiając o PSX-ie nie da się nie poruszyć pewnego tematu, a jest nim Tenchu.
Niezwykła seria o ninja, która zamiast rzucać nas naprzeciwko legionów wrogów zmusza do działania w ukryciu i przekradania się pomiędzy czujnymi strażnikami była niegdyś jednym z symboli gier video, dziś zapomniana, leży w kącie i haniebnie się kurzy. Nie pozwólmy na to!
Każdy z nas ma mniejszą lub większą ilość ogranych tytułów. Jedne z nich przypadły nam do gustu, inne nie, a jeszcze inne awansowały do miana tych "najulubieńszych". Jednak jest coś, co łączy wszystkie te gry - historia, za którą stoją wykreowani przez deweloperów bohaterowie. Bez wątpienia wielu z nich to legendy, o których mówiło się i będzie się mówić jeszcze przez długi czas. Czy potraficie jednym tchem wymienić dziesiątkę postaci, które z jakiegoś powodu najbardziej zapadły wam w pamięć?
Zapraszam do piątego artykułu z cyklu „Była taka gra”. Zgodnie z jego koncepcją, przedstawiam kolejny z tytułów, które kiedyś były ciekawe i oryginalne, ale z jakiegoś powodu nie doczekały się jeszcze ani jednej kontynuacji, remake’u, rebootu i w ogóle jakoś o nich ucichło. Tym razem chciałbym przypomnieć Shadow of Rome.
15 marca 44 roku zamordowany został Juliusz Cezar. W spisek wrobiono Vipsaniusa, ojca głównego bohatera omawianej gry. Agrippa (bo tak ma nasz bohater na imię) jest rzymskim żołnierzem, który, żeby ocalić ojca, zostaje gladiatorem. W międzyczasie Octavianus prowadzi śledztwo mające na celu znaleźć prawdziwego mordercę. W sumie to fabułę chyba lepiej przemilczeć…