Za jakiś czas będziemy mogli oglądać nowe widowisko science-fiction reklamowane nazwiskiem Willa Smitha, zatytułowane "1000 lat po Ziemi". Co ciekawe, gwiazdor hollywoodzki niekoniecznie będzie tam błyszczał najjaśniej, gdyż pałeczkę przejmuje jego syn, Jaden Smith. Słynny tata ma grać raczej mentora. Ale czy to źle?
Zjawisko kultury masowej, w której każdy może być demiurgiem własnego, wyimaginowanego świata obniżyło standardy samej kultury. Powszechność jej odbioru sprawia, iż nie może ona przenosić wielce wysublimowanego przekazu, gdyż stałaby się zbyt wyindywidualizowana i co najgorsze nie przyniosłaby zysków. Kapitalistyczny model tworzenia filmów sprawia, że wyobraźnia staje się u przeciętnego widza zupełnie zbędna. Czy jednak na pewno?
W marcu polskie kina nawiedziła lekka i bajkowa Królewna Śnieżka autorstwa Tarsema Singha. Za kilka dni do kin wejdzie mroczniejsza i doroślejsza wersja tej historii - Królewna Śnieżka i Łowca. Dwa filmy w zasadzie o tym samym w tak krótkim odstępie czasu? A jak! I zdecydowanie nie jest to pierwszy tego typu przypadek. Coroczne "dublowanie" filmów w Hollywood to bardzo popularna praktyka.
Polscy operatorzy to tak jak polscy bramkarze - nasz towar eksportowy, podczas, gdy cała reszta (świata filmu, piłki nożnej) to szarzyzna. Legenda głosi, że Polacy uczą się na przestarzałym sprzęcie i dzięki temu są takimi fachowcami. Tutaj było o aktorach, którzy za granicą radzą sobie tak sobie albo słabo. Teraz będzie o ludziach, którzy na zachodzie radzą sobie tylko dobrze i bardzo dobrze.
Jean Claud Van Damme, Arnold Schwarzenegger to tylko przykłady jednych z wielu europejczyków, którzy zrobili karierę w Hollywood, a co za tym idzie, zyskali rozpoznawalność na całym świecie. Polacy tez próbują. Nie dorobiliśmy się jeszcze żadnej aktorskiej gwiazdy światowego formatu, ale chętnych jest tak wielu, że w końcu może się uda. Oto 10 polskich aktorów i aktorek z wielkimi ambicjami. Skupiłem się na tych, którzy mogą jeszcze coś na zachodzie zdziałać.
Recycling, reboot, restart, remake i dużo innych "re". W jakim kontekście? Oczywiście filmowym, bo przecież podobają się nam tylko te melodie (tu: filmy), które już słyszeliśmy (tu: widzieliśmy). Bezpieczniej jest zatem pompować grube miliony dolarów w odświeżanie i/lub robienie nowych wersji dzieł, które odniosły mniejszy czy większy sukces w przeszłości. Owszem, zdarzają się przypadki, gdy takie działanie ma sens. Generalnie jednak chadzająca do kin gawiedź wykrzykuje gromkie: po jaką cholerę?!
Naszło mnie, by poszukać jakie filmy z lat minionych doczekają się nowych wersji. I z przerażeniem odkryłem, że nową datę przydatności do spożycia otrzyma solidne kilkadziesiąt filmów - o części pewnie wiedzieliście, a niektóre będą zaskoczeniem. Listę wybranych przeze mnie tytułów prezentuję poniżej (kolejność przypadkowa).
Kilka dni temu zakończyła się ceremonia rozdania Złotych Globów. Jak co roku ktoś tam dostał nagrodę za najlepszy film, ktoś za na najlepszy scenariusz, a jeszcze ktoś inny za całokształt twórczości. Niespodzianek nie było zbyt wiele, więc cała ceremonia przeszłaby bez większego echa, gdyby nie jeden facet. Facet ten nazywa się Ricky Gervais i kilkoma linijkami tekstu przyćmił całą aktorską śmietankę USA. Jako prowadzący imprezę, postanowił rozluźnić nieco atmosferę opowiadając kilka żartów na temat różnych znanych gwiazd. Zamiast jednak zapychać czas suchymi dowcipami, od razu uderzył z gruber rury. Szczerze mówiąc, dawno się tak nie uśmiałem i bardzo serdecznie zapraszam wam do obejrzenia jego występu ^^