Wrażenia z bety Survarium – darmowego postapokaliptycznego FPSa
Killzone: Mercenary - Wrażenia z testów wersji beta
Gamedec, czyli Kicstarter, RPG i Cyberpunk
Krótka piłka- Beta Desperados III
Testy beta The Division 2 - pięć powodów, by wrócić (lub nie) w szeregi agentów SHD
O mojej skomplikowanej relacji z Onrush
Free to play z roku na rok zyskuje na popularności. Za darmo możemy grać już nie tylko w wątpliwej reputacji gry, ale także w świetnie znane tytuły. Mikropłatności dotknęły m.in. serii Age of Empires, Settlers, bądź Red Alert. Tym razem interesującą ofertę złożyło niemieckie Blue Byte, które próbuje zawojować przeglądarki wraz z Anno Online.
Wspomniane przeze mnie produkcje spotkały się z umiarkowanym entuzjazmem, jeśli chodzi o środowisko graczy. Bardzo podobnie jest z najnowszym Anno – mało kto traktuje ten tytuł jako pełnoprawną odsłonę serii. Być może sam popierałbym takie postulaty, gdybym nie zagrał w zamkniętą betę, którą testowałem przez kilkanaście ostatnich dni. Klucze rozdawały największe serwisy branżowe, więc nie miałem problemów z otrzymaniem takowego.
Przyznam szczerze, że, mimo iż Crysisa 3 kupię na pewno, nie czekałem jakoś szczególnie na możliwość wypróbowania trybu multiplayer w otwartych betatestach tej produkcji. Kiedy jednak taka możliwość zaistniała, pomyślałem, że nic nie zaszkodzi wypróbować najnowszego Crysisa. Zalogowałem się więc na Originie, pobrałem to to, rozegrałem kilka partyjek, doszedłem do maksymalnego (dla bety) poziomu i wiecie co? Chcę więcej!
Jeśli zaczęliście grać w MMORPG przed WoW-em lub jesteście fanami mangi/anime, istnieje duża szansa, że kojarzycie Ragnaroka Online. Było to bodaj pierwsze koreańskie MMO, które zdobyło popularność na całym świecie, co zostało osiągnięte głównie dzięki bajkowej grafice, mocno kontrastującej z realistycznym fantasy znanym z Ultimy Online i pierwszego Everquesta.
Jeśli zostało w Was chociaż trochę nostalgii dla tego tytułu, pewnie ucieszycie się na wiadomość, iż już 27.12 rusza otwarta beta angielskiej wersji sequela Ragnaroka.
Kiedy w kwietniu tego roku zapowiedziano PlayStation All-Stars Battle Royale, na forach internetowych zawrzało, gdyż gracze zarzucali Sony bezwstydne kopiowanie serii Super Smash Bros. dostępnej na konsole Nintendo. Faktycznie, na pierwszy rzut oka podobieństwo jest uderzające - począwszy od samego pomysłu, na wyglądzie plansz skończywszy.
Poniższy tekst to wrażenia z wersji PS3. Nie miałem niestety styczności z wersją na Vitę.
Od zapowiedzi Wojowników Północy minął niedawno rok. Przez ten czas studio Katauri Interactive nie rozpieszczało nas informacjami o kolejnej odsłonie cyklu King’s Bounty, a całkowita stagnacja na oficjalnej stronie gry skłaniała do przypuszczeń, że projekt został zaniechany, zanim w ogóle zdążył rozwinąć skrzydła. Na szczęście tak się nie stało. Tak naprawdę Rosjanie w ciszy i spokoju opracowywali swoje najnowsze dzieło, aplikując znanej już doskonale formule następną porcję interesujących usprawnień. A że proces produkcji tego tytułu zbliża się ku końcowi, miałem okazję przekonać się sam, testując w ostatnich dniach obszerne demo.
Ostatnimi czasy na rynku pojawia się coraz więcej gier typu MOBA. Niewątpliwie nowe produkty mają problemy z przebiciem gigantów jakimi są DOTA, HoN czy League of Legends. Najnowsza w tej modnej grupce jest gra SMITE stworzona przez Hi-Rez Studio.
Zakończoną niedawno betę oczekiwanej przez cały growy światek kolejnej części Diablo testowałem od ponad miesiąca. Nie jestem wielkim fanem tej kultowej serii (pudełko z pierwszą częścią posiadam raczej z powodów kolekcjonerskich, a drugą część PRAWIE przeszedłem jedną postacią), ale z całą pewnością cenię ją za całokształt i to coś, czego nie ma w, zdawałoby się identycznych, grach konkurencji, a także rozumiem zachwyty i wszechobecne podniecenie związane z premierą trzeciej części. Co taki 'laik' jak ja może sądzić o becie Diablo III?
Osoby zainteresowane GW2 zapewne zapoznały się już z tekstem Firoda dotyczącym minionego weekendu. Nadeszła moja kolej na podzielenie się wrażeniami z gry, która przywróciła mi wiarę w przyszłość sieciowych RPG.
Na wstępie chciałbym uściślić dwie sprawy. Po pierwsze, nie jestem i nie byłem fanem oryginalnego Guild Wars. Co prawda posiadam wszystkie trzy części i dodatek, ale dokonanego dobrych parę lat temu zakupu żałuję, bo grze tej nigdy na dłużej nie udało się przyciągnąć mojej uwagi.
Po drugie i najważniejsze, obecne MMORPG-i, będące kalką Everquesta/WoW-a już całkowicie mi się przejadły i zwykle już po paru godzinach bety ziewam i usuwam je z dysku.
*Wszystkie screeny są mojego autorstwa i przepraszam za ich stosunkowo niską jakość. Ot, cena do grania laptopa.*
Jak zapewne większość z Was wie, w miniony piątek o godzinie 21:00 rozpocząć się miał weekendowy beta event Guild Wars 2. Można by powiedzieć, że mało brakowało, a plan wykonany by został bez żadnej skazy. (Nie)stety, gra osiągnęła spory rozgłos, a wersja Pre-Purchase sprzedała się w błyskawicznym tempie, dzięki czemu równo o ww. godzinie, tłumy napalonych, pryszczatych dzieciaków zalogowały się, a raczej próbowały to uczynić w tym samym czasie. Wśród tych nerdów znalazł się także Firod, czyli dla niekumatych, ja.
Czy klimat Diablo III dorówna pierwszym dwóm częściom? Czy domniemana cukierkowość grafiki nie zabije serii? Czy każdy szanujący się fan Diablo powinien zapoznać się z Book of Cain? No i co z… fabułą? Takie pytania, krążące na różnych forach, gnębiły mnie jakiś czas temu. Aż w końcu otrzymałem od losu dostęp do bety, a od Amazona wspomnianą książkę…