Jak zapewne większość z Was wie, w miniony piątek o godzinie 21:00 rozpocząć się miał weekendowy beta event Guild Wars 2. Można by powiedzieć, że mało brakowało, a plan wykonany by został bez żadnej skazy. (Nie)stety, gra osiągnęła spory rozgłos, a wersja Pre-Purchase sprzedała się w błyskawicznym tempie, dzięki czemu równo o ww. godzinie, tłumy napalonych, pryszczatych dzieciaków zalogowały się, a raczej próbowały to uczynić w tym samym czasie. Wśród tych nerdów znalazł się także Firod, czyli dla niekumatych, ja.
Jeszcze kilka zdań, które mam nadzieję rozjaśnią Wam sytuację, w jakiej się znalazłem. Na Guild Wars 2 czekam odkąd został napisany pierwszy news, zapowiadający powstanie tegoż właśnie tytułu. Co chwilę padały różne daty, które rzekomo zapowiadały premierę gry, lecz w większości były to plotki. Dopiero po kilku latach, ukazały się prawdziwe zrzuty ekranu oraz pierwsze trailery. Moje zainteresowanie GW2 rosło z tygodnia na tydzień, aż w końcu 10 kwietnia 2012 roku mogłem zakupić wersję Pre-Purchase i delektować się opakowaniem z pięknym logo w kształcie smoka. Nie zrażał mnie nawet fakt, że pudełko nie zawierało płyt, ważne, że dzięki temu cudeńku miałem uzyskać dostęp do wszystkich Beta Eventów. Odczekałem 2 tygodnie, kiedy pierwszy taki weekend miał właśnie nastąpić. Teraz wróćmy do godziny 21:00. Odpaliłem ściągnięty kilka dni wcześniej klient Guild Wars 2 i wpisałem swoje dane do formularza logowania. Po odczekaniu około 30 sekund wyświetlił się komunikat, którego treść opisywała błąd z połączeniem. Taka sytuacja powtórzyła się około 15 razy. Zdegustowany zaistniałą sytuacją, wyruszyłem w poszukiwaniu podpowiedzi na wszelakich forach. Okazało się, że nie tylko ja mam problemy z logowaniem. Wszelakie portale o tematyce MMO huczały o tym, lub innym błędzie. Dopiero około 21:40 udało mi się „poprawnie” połączyć z grą.
Przed betą oglądałem wiele filmików z tworzenia postaci, więc ten etap przeszedł dość gładko. No dobra, tak na serio to praktycznie pominąłem całe tworzenie postaci, byleby tylko rozpocząć prawdziwą rozgrywkę. Po dość krótkim okresie ładowania gry, ujrzałem swojego Charra w pełnej krasie, stojącego w wielkiej, mrocznej cytadeli. Dookoła padał deszcz, błyskały pioruny i żarzyły się pochodnie. Wszystko pięknie, ale niestety mój komputer twierdził inaczej. Krajobraz, oraz mój wyraz rozpromienionej twarzy zmienił się, gdy zrobiłem krok do przodu swoją wypasioną postacią. Wtedy zorientowałem się, że zamiast gry, uczestniczę w pokazie slajdów. Przypuszczałem, że moja maszyna niezbyt dobrze sprawdzi się w testowaniu GW2, ale nie sądziłem, że spotka mnie coś tak strasznego. „To zapewne przez to, że stoję w mieście i dookoła mnie kręci się wielu graczy”- pomyślałem, ale tuż po wyjściu na „otwarty” teren, wiedziałem, że twórcy Guild Wars 2 po prostu przeoczyli pewną drobnostkę... OPTYMALIZACJĘ !
Niczym niewzruszony(ryczałem jak bóbr), byłem zmuszony przesiąść się na inną machinę, która posłuży mi dalszej egzystencji w uniwersum GW2. Laptop współlokatora zwanego także bratem, sprawdził się dużo lepiej. Niestety, zapowiedziane wcześniej nagrywanie filmików w moim wykonaniu nie wchodziło w grę. Później dowiedziałem się, że nawet RockAlone2K musiał nagrywać filmy z bety przy minimalnych ustawieniach. Pozostało mi zrobienie kilku screenów. Podczas bety, starałem się przetestować większość mechanizmów, jakie oferuje GW2. Zacząłem od wykonywania zadań, które dotyczyły historii mojej postaci. Niestety byłem zmuszony wykonywać je sam, więc szybko się znudziłem i wyruszyłem zwiedzać teren. „Story mode” zostawię sobie na przyszłą betę, lub premierę. Podczas przemieszczania się po mapie, natrafiłem na wszelkiego rodzaju, zachwalane przez wszystkich dynamiczne wydarzenia. Z czystym sumieniem mogę wreszcie stwierdzić, że monotonne wykonywanie questów odeszło do lamusa. Ww. typ zadań, dał mi mnóstwo frajdy. Raz podlewałem kwiaty, kiedy indziej broniłem osady przed wrogo nastawionymi centaurami. Ogólnie nie nudziłem się chodząc od NPC do NPC, jak to bywa w innych MMO. Przy okazji zdobywałem punkty doświadczenia odkrywając mapę. Po godzinie gry, wyświetlił mi się napis, iż do tej pory odkryłem zaledwie 1% dostępnych terenów. Już nie mogę się doczekać aż zwiedzę całość mapy.
Kolejnym elementem, który chciałem dokładnie przeanalizować były umiejętności postaci, a konkretniej nekromanty, bo to nim chcę grać po premierze. Niestety w tym miejscu się troszkę zawiodłem. O ile skille, które były prezentowane na oficjalnych filmikach wyglądały ciekawie i sprawdzały się w boju, to niektóre sprawiały wrażenie niedopracowanych, lub zrobionych od niechcenia. Z wszelkich umiejętności, zarówno tych z broni, jak i wszelkich innych, udało mi się wyłonić zaledwie kilka godnych uwagi. Następny odpychający aspekt bycia nekromantą (przynajmniej dla mnie) to sługusy/miniony, które taka postać może przywołać. Osobiście liczyłem na wskrzeszanie przerażających kościotrupów, a dostałem coś, co przypomina kijankę, czarną chmurkę, czerwia w wersji mini i golema tkankowego, który jako jedyny z ekipy wyszedł całkiem nieźle. Może zbytnio narzekam, ale moje wyobrażenia co do tej klasy były troszkę inne, mimo że grałem w pierwszą część gry. Dodatkowo nasi przywołani przyjaciele nie są zbyt dobrzy w boju. Zbyt szybko tracą życie i zadają znikome obrażenia.
Skoro już przy skillach jesteśmy, to muszę pochwalić twórców, za ilość i możliwość wyboru umiejętności. Jest ich naprawdę bardzo dużo, choć jak już wspomniałem, nie wszystkie są użyteczne. Początkowo trudno jest ogarnąć ich ogrom i fakt, że przy każdej zmianie broni, zmienia się także nasz build. Nawet przy wejściu do wody nasz pasek umiejętności ulega zmianie, aby walka wyglądała bardziej realistycznie. Realizm idzie w parze z dynamiką, której w GW2 nie brakuje. Aby przeżyć, musimy być w ciągłym ruchu. Podczas PvP wprowadza to lekki chaos, ale jest to chyba kwestia przyzwyczajenia, która sama przyjdzie po paru tygodniach grania.
Niestety nie zdołałem zabawić w GW2 dłużej niż 2 dni, ponieważ mój internet ogłosił strajk i połowę niedzieli oraz poniedziałek spędziłem bez dostępu do sieci, co wiązało się z niemożliwością kontynuowania uczestnictwa w trwającej w tym czasie bety. Co mogę powiedzieć, a raczej napisać o Guild Wars 2 po tym weekendzie ? Gra wymaga sporej optymalizacji, która na pewno zostanie wprowadzona. Produkt jest już prawie gotowy i zapewniam Was, że 200zł, które wydałem na Pre-Purchase nie pyły pieniędzmi wyrzuconymi w błoto. GW2 to rozrywka na najwyższym poziomie, przerastająca inne nadchodzące MMO, a przynajmniej te w 2012 roku. Zachęcam do zakupu wersji Pre-Order i wspólnej zabawy wraz ze mną po ukazaniu się finalnej wersji gry.
Podoba Ci się jak piszę ? Zobacz jak nagrywam filmy: youtube.com/user/FirodVideo