Zdradzę Wam wielką tajemnicę – uważam, ze większość gier niezależnych jest słaba. Zrzyna z konsolowych klasyków, zamiast je ciekawie rozwijać. Stawia na pseudo-artyzm i tanią mechanikę. Jest nudna. Na szczęście w tym morzu odtwórczego i pseudo-artystycznego śmietnika istnieją gry takie jak World of Goo, To The Moon, Binding of Isaac albo właśnie Noitu Love 2. Grywalne, dobre, zachowujące oryginalność.
Drugie Noitu Love to wielka oda do gier z 16 i 32-bitów, ogromny hołd w stronę Castlevani, gier Treasure, Contry, czy Stridera, szaleństwo rodem z automatów, ale dostosowane do peceta. Dobra rzecz, innymi słowy pisząc.
Good Old Games (GOG) to dobrze nam znana platforma dystrybucji cyfrowej, założona przez CD Projekt, a obecnie należąca do CD Projekt RED, która zajmuje się przede wszystkim tytułami starszymi i już ciężko dostępnymi. Niebawem GOG.com doczeka się modernizacji- ma być większy i bardziej nowoczesny. Z tej okazji w sieci pojawił się filmik reklamujący GOG, który wydaje się być zarazem prztyczkiem w nos samego Valve i Steama:
Tło wydarzeń? Spokojna kawiarenka, charakterystyczny gwar, raczej spokój. Przy jednym ze stolików siedzi mężczyzna z laptopem, usiłujący zalogować się do jednej ze swoich gier. Niespodziewanie (a może i spodziewanie?) na ekranie pojawia się komunikat: "This game requires DRM for your protection! Please activate this game for security.", zwiastujący coś bardzo niedobrego. Rozsierdzony mężczyzna przywdziewa... zbroję z charakterystycznym czerwonym kurkiem Valve i roznosi laptopa w drobne strzępy. Reklamie towarzyszy przy tym hasło: "Games don't need armor".
Jak doskonale wiemy - CD Projekt RED w swoich grach nie stosuje zabezpieczeń takich, jak DRM, a wręcz odcina się od nich i oficjalnie je potępia. Wiemy także, że taką formę zabezpieczeń stosuje Valve w swoim Steamie. GOG sporo ryzykuje narażając się gigantowi, ale z drugiej strony może sporo zyskać w oczach graczy, a to przecież najważniejsze.
A czy Wy uważacie, że taka reklama może polskiemu serwisowi pomóc, czy raczej jedynie zaszkodzić?
Tydzień temu podzieliłem się z Wami moimi pierwszymi wrażeniami z tegorocznej zimowej wyprzedaży na Steamie. Teraz zgodnie z obietnicą podsumuję całość, gdyż do zakończenia promocji pozostało zaledwie kilka godzin…
Jako nałogowy użytkownik Steama muszę przyznać, że jednym z głównych powodów dla których z taką niecierpliwością oczekuję na końcówkę grudnia jest wielka zimowa wyprzedaż (pomijając oczywiście wolne na uczelni ;)). Zawsze jestem ciekawy, co nowego przygotuje firma Valve, aby skłonić graczy do sięgnięcia do portfeli i wywołania wieczornego przeciążenia serwerów. Nie zamierzam jednak skupiać się teraz na analizie cen poszczególnych tytułów dostępnych w ramach promocji, bo na takie podsumowania przyjdzie czasu po zakończeniu całej akcji. Teraz chciałbym się skupić na zdobywaniu świątecznych osiągnięć, które dają szansę na zdobycie za darmo całkiem fajnych tytułów czy też beznadziejnych kuponów zniżkowych. Początkowo z zachwytem przyjąłem to rozwiązanie, ale z czasem poziom frustracji zaczął narastać…
Gdy po raz pierwszy usłyszałem o usłudze Steam, a było to pod koniec roku 2003, powiedziałem sobie głośno „koniec z piractwem”. Spojrzałem na stojący za moimi plecami ogromny regał, wypełniony po brzegi grami komputerowymi i zdumiałem, gdyż było tego naprawdę dużo.
Na moim blogu staram się pisać głównie o grach niezależnych, więc promocja przygotowana przez Steama nie mogła się tutaj nie pojawić. To kolejna okazja na to, aby kupić kilkadziesiąt świetnych tytułów za grosze: a wśród nich mojego ulubionego Super Meat Boy’a.
W przypadku produkcji małych i nieznanych szerszej publice cena odgrywa istotną rolę – nie wiemy przecież, czy są one warte naszych pieniędzy. Postanowiłem więc zrobić przegląd najciekawszych niezależnych hitów dostępnych w promocji.
Tytuł tej wiadomości mówi sam za siebie. W maju musiałem zapłacić za wymianę karty płatniczej w Inteligo, teraz być może będę musiał zrobić to ponownie. Dlaczego? Valve rozesłało dziś wiadomość o treści, którą znajdziecie w rozwinięciu.
PS: Obecnie strona ma problemy bo za dużo osób naraz chce zakupic gry.
W trzecim odcinku Sieciowego Przeglądu przyjrzymy się bliżej dwóm importom z PSone na PlayStation 3, jakie pojawiły się niedawno w sklepie konsoli (Cho Aniki oraz Sonic Wings Special), zapolujemy na dinozaury i pradawne bestie w dwóch częściach Carnivores, cofniemy się do czasów SNESa i gier o Strażakach dzięki Virtual Console oraz sprawdzimy coraz głośniejsze w pewnych kręgach Sequence.
Warto przypomnieć sobie również klasyczną Alundre, dostępną za niewielkie pieniądze. Na deser również kilka linków związanych z tematyką cyklu.
Na Steamie pojawił się pakiet gier RPG z serii Geneforge, stworzonej przez Spiderweb Software. Nie są to produkcje tak głośne jak kolejne części Fallouta, The Elder Scrolls, czy Dragon Age. Gry tego dewelopera odstają też od wymienionych kuzynów pod względem grafiki. W zamian za to, znajdziemy w nich rozbudowaną rozgrywkę i mnóstwo treści.
Osoby, które mają dość wymuskanej grafiki, dubbingu, oklepanych światów fantasy i prostych opowieści mają okazję poznać konsekwentny styl Spiderweb Software. Za 15,99 euro dostajemy 5 gier (wydawanych od 2001 roku), z których każda gwarantuje kilkanaście godzin zabawy. To doskonała rozgrzewka przed grą Skyrim, która zadebiutuje 11 listopada.