Microsoft wykupił czasową ekskluzywność najnowszej odsłony kultowej serii Tomb Raider dla platform Xbox One i Windows Store na PC. Posiadacze PlayStation 4 musieli przez to czekać aż rok na poznanie kolejnego epizodu przygód Lary Croft. W międzyczasie na platformie Sony pojawił się jednak świetny Uncharted 4: Kres Złodzieja. Czy wobec tego wszystkiego warto było czekać na Rise of the Tomb Raider? Tak, gra jest bowiem bardzo dobra, a na PS4 prezentuje się naprawdę godnie.
Przenikanie się różnych mediów to rzecz w popkulturze spotykana regularnie. W równie dużym stopniu jak filmów oraz książek, dotyczy ono też gier i komiksów. Czasem zjawisko te przybiera bardzo interesujące formy, co starałem się udowodnić jakiś czas temu, prezentując przykłady komiksowych adaptacji gier, które same w sobie wywodziły się bezpośrednio z komiksów, oraz pokazując, w jaki sposób marketingowa wojna między Sony a Microsoftem toczyła się również na poletku nowel graficznych. Interesujących sytuacji zachodzących na granicy tych dwóch mediów w historii pojawiło się jednak znacznie więcej.
Lara Croft w głównej mierze kojarzy się z panią archeolog, która przemierzając przeróżne zakątki świata szuka starożytnych artefaktów, bada grobowce i rozwiązuje szereg intrygujących zagadek. Po restarcie marki do tego wszystkiego dołączyła tajna organizacja, walka o przetrwanie i trochę za dużo strzelania. Wypracowany ponad dwa lata temu pomysł ma teraz kontynuację w Rise of the Tomb Raider. Kontynuacja, mimo lekkiego odbiegnięcia od pierwowzoru, to klimatyczna gra akcji, której można zarzucić zbyt częste otwarte wymiany ognia czy sporo drobnych potknięć dotyczących mechaniki poruszania się. Lepiej jednak, zamiast szukać dziury w całym, skupić się na pozytywnych aspektach produkcji studia Crystal Dynamics, które sprawiają, że Rise of the Tomb Raider to gra wciągająca i dynamiczna, z dobrym gameplayem i ciekawym umiejscowieniem akcji.
Jako, że premiera nowych przygód Lary Croft zbliża się wielkimi krokami, warto cofnąć się nieco w czasie i pochylić się nad marką Tomb Raider. Dla młodszych graczy będzie to więc okazja do przybliżenia historii Lary, starsi natomiast mogą przypomnieć sobie czym Tomb Raider cieszył przez ostatnie lata.
Historia Lary Croft sięga 1996 roku. Wtedy to na rynku ukazała się pierwsza część serii Tomb Raider. Gra, o której słyszał każdy... Sam miałem wtedy około 8 lat i pamiętam kiedy kolega z wypiekami na twarzy opowiadał mi o grze, którą do domu przyniósł jego ojciec. Oczywistą rzeczą było, że po szkole zamiast do domu wstawiłem się u niego. I oto był. Piękny, zachwycający, niewyobrażalny - Tomb Raider...
Od jakiegoś czasu jesteśmy świadkami kolejnych restartów, prequeli i wersji HD kultowych (bądź nie) gier sprzed lat. Może to świadczyć o tym, że deweloperom brakuje pomysłów na przedstawieniem graczom całkowicie nowej historii lub po prostu nie mają odwagi wyjść przed szereg z czymś nowym. Wydaje mi się, że cierpi na tym cała branża (zmęczenie materiału w końcu da się we znaki), jak również uwielbiani przez nas bohaterowie, których 'nowe oblicza' niekoniecznie muszą przypaść nam do gustu. Nowe oblicze zyskała także Lara Croft. I wiecie co? Całe szczęście, że tak się stało.
Ach, Lara Croft. Najstarsza żelazna dama videogamingu nawiedza marzenia graczy od kilkunastu lat i nadal pozostaje tak samo atrakcyjna, jak w 1996 roku (choć z pewnością większość z Was dobrze wie, że pokaźnych rozmiarów biust Lary w pierwszym Tomb Raiderze był wynikiem przypadkowego kliknięcia jednego z projektantów). No dobrze, teraz chyba jednak jest atrakcyjniejsza... Tak czy siak: twórcy uwielbiają wracać do przygód pięknej pani archeolog - chłopaki z Core Design powołali Larę do życia i zorganizowali jej 6 dużych przygód, ale tendencja spadkowa była wyraźna. Remedium okazało się być adoptowanie panny Croft przez nowych rodziców. Państwo Crystal Dynamics odświeżyli wizerunek i gameplay, ale dopiero ich czwarte starcie ze słynną marką przyniosło taki rezultat, o jakim marzyli - WOW, ALE CZADOWY TOMB RAIDER!
Kochana Laro!
Chociaż minęło już parę dni od tych kilku nocy, jakie ze sobą spędziliśmy, nie mogę przestać o Tobie myśleć. Ponowne spotkania z Tobą okazały się tak intensywne i pełne emocji! Zmieniłaś się. Wydoroślałaś. Nie, nie fizycznie, czas obchodzi się z Tobą wyjątkowo łagodnie, czego niejedna pewnie Ci zazdrości. Powiedziałbym nawet, że z roku na rok stajesz się coraz piękniejsza. Wydoroślałaś psychicznie. Stałaś się poważniejsza, nie tak zadziorna, choć wciąż niepozbawiona pazura, który tak w Tobie lubię. Ale przede wszystkim jesteś teraz bardziej… ludzka. Dawniej Twoja małomówność, wieczna pewność siebie i nadludzkie wręcz umiejętności sprawiały, że zdawałaś się obca, trudno było odczuwać z Tobą bliższą więź emocjonalną. Oczywiście ja, jak i wielu innych adoratorów, bo oboje dobrze wiemy, że miałaś i masz ich bez liku, nadal lubiliśmy spędzać z Tobą noce, wspólnie podróżować i przeżywać niesamowite przygody, ale jednak brakowało między nami więzi, dzięki której mogłoby to przerodzić się w coś więcej niż wzajemną fascynację.
Przygody słynnej pani archeolog to była jedna z kilku pierwszych gier jakie miałem zainstalowane na PC. Wersja demonstracyjna bardzo mnie zaciekawiła, ale szybko zrozumiałem, że to gra nie dla mnie, tym bardziej, że za młodu niezbyt sobie w grach radziłem. Kolejne części serii wychodziły jak grzyby po deszczu i chociaż nigdy nie ukończyłem ani jednej z nich, to bardzo tą serię szanuję. Za wkład w branżę i rozgłos, jaki swego czasu dokonała Lara Croft. Filmy z Angeliną Jolie, książki, gadżety, a nawet ulica w Derby. Niestety Craftówna miała swoje gorsze dni, co zdają się potwierdzać ostatnie odsłony serii. Wierne dawnym ideałom, ale mało przyjazne współczesnemu graczowi. Chociaż nie obserwowałem całego tego zgiełku o nowym Tomb Raiderze, nie mogłem nie ulec i gra wylądowała na mojej półce. Jedno jest pewne: Square Enix może odznaczyć w swoim kajeciku kolejny już sukces!
Gdy w 2011 roku na targach E3 pokazano pierwszy trailer promujący nową Larę Croft oniemiałem z wrażenia. Ociekał gęstym, mrocznym i ciężkim klimatem, pokazując wyraźnie, w którym kierunku będzie zmierzać seria. Dość już przesadnie dużych krągłości, przez które seksapil aż wyciekał z ekranu. Kiedyś to bawiło i się podobało, jednak gusta graczy się zmieniły, stały się bardziej dojrzałe i oczekują czegoś więcej niż obfitych piersi!