Kiedy wesoły prezenter pogodowy sypie głupawymi żartami i niemal spóźnia się (jak zwykle) na swoje wystąpienie trudno zgadnąć, że niebawem zostanie oskarżony o... wybicie niemal całej ludzkości. Ponoć ten, kto dopuścił sie zniszczenia ziemi wymazał wspomnienia i zmienił osobowość, a tym co z tego wynikło ma być nasz dobroduszny Nathan Bright.
Młody chłopak odkrywa, że dzieli ciało z drugą osobą. Z początku żyją na przemian, co drugi dzień. "Drugi" okazuje się silniejszy i ekspansywny, a przyszłość "pierwszego" staje pod znakiem zapytania. Kim właściwie jest? Która z osobowości jest tą prawdziwą? Czy jedna z nich w końcu wchłonie drugą?
„Homo homini lupus” (Człowiek człowiekowi wilkiem) cytat doskonale oddający naturę człowieka i świetnie podsumowujący to, co można zobaczyć w mandze Doll Star. Jest to jednotomówka od wydawnictwa Waneko, która porusza naprawdę trudne tematy i ma do zaoferowania czytelnikowi coś więcej niż tylko chwilę przyziemnej rozrywki.
Znany z przebojowych "Niebieskich pigułek" Frederick Peters chwyta w ramiona zagubionego Verloca Nima, po czym ciska nim w kosmos. Tu, wraz z wpływowym braciszkiem, Nim podejmie się nietypowej misji. Może być ciężko, bo aktualnie kompletnie nic nie pamięta...
Kleopatra ćwiczyła fellatio na wartownikach, Rzymianie uważali, że podobna praktyka jest dobra dla starców, a Grecy spółkowali z dwunastoletnimi chłopcami uznając jednocześnie homoseksualizm za nienormalny. Podobnych anegdot w "Sex Story" znajdziemy całe mnóstwo.
To już drugi sezon Czarnego Lustra, odkąd Netlix przyjął je pod swą pieczę. Poprzedni sezon został przez dotychczasowych fanów serialu skrytykowany za rzekome obniżenie poziomu odcinków i niepotrzebną zmianę stylu. Byłem jedną z osób, którym specjalnie nie przeszkadzała zmiana i które wciąż cieszyły się, że mogą się trochę beztrosko zdołować pesymistyczną wizją przyszłości. Z podobnym nastawieniem – bez wygórowanych oczekiwań, ale z solidną i chyba uzasadnioną dawką nadziei – zabrałem się za świeży jeszcze sezon czwarty.
Tegoroczny Westworld uważam za niezwykłe dzieło, adresowane w równym stopniu do fanów psychologicznego s-f, jak i do osób zainteresowanych grami wideo. Gdy dowiedziałem się, że finałowy odcinek pierwszego sezonu zatytułowany został Bicameral Mind („dwuizbowy umysł”), nie potrafiłem za nic skojarzyć, do czego tytuł ten się odnosi.
Okazuje się, że tak zwany bicamerialism (dwuizbowość) został opisany w świecie psychologii w latach siedemdziesiątych minionego stulecia przez Amerykanina Juliana Jaynesa. Główna książka temu zagadnieniu poświęcona nie doczekała się polskiego tłumaczenia, a jej znaczenie zmalało z upływem dekad, w dużej mierze odrzucona przez grono naukowe. Dwuizbowości nie da się obiektywnie obalić lub jej potwierdzić, jest ona przy tym dość nieprawdopodobna i jej opis nie broni się w obliczu konsekwentnej analizy i krytyki.
Anime stworzone przez Satoshi'ego Kona i wyprodukowane przez studio Madhouse jest kolejną produkcją, która do tasiemców nie należy. Nie posiada też swojego odpowiednika w postaci mangi, tak więc obejrzenie jej jest jedynym możliwym sposobem na wyrobienie sobie jakiejkolwiek opinii o tym tytule. Trzynastoodcinkową historię bez problemu można w całości obejrzeć na raz...o ile wcześniej nas ona nie zniechęci.
Dobre złego początki
Akcja tej produkcji rozgrywa się w Tokio, gdzie dochodzi do kilkunastu brutalnych pobić, których ofiarami są przypadkowi ludzie. Choć żadna z ofiar napastnikowi dokładniej się nie przyjrzała to jednak policji po kilku zeznaniach udaje się ustalić, że sprawca napadów jeździ na złotych rolkach, a narzędziem zbrodni jest złoty bejsbolowy kij. Z podobnymi opisami tego anime można się spotkać na wielu stronach. Mnie jeden z nich zachęcił, toteż postanowiłem zerknąć jak prezentować się będzie cała ta seria.
Zauważyłem, że wielu autorów na gameplay.pl lubi anime. Jestem ciekaw czy przekłada się to również na zainteresowanie mangą. Ostatnio triumfy święci Attack on Titan, ale do mnie jakoś nigdy nie przemawiały popularne tytuły pokroju Naruto, One Piece, Bleach itd. . Jestem fanem gigantycznej epopei Kentaro Miury, którą chyba wszyscy znają, a nazywa się ona „Berserk”. Jednak „Berserk” jest wszystkim fanom mangi znany, więc nie ma sensu pisać o przygodach Gutsa. Zostawię tutaj tylko cytat z tweetera Kamila Krupińskiego "Can someone help me find a behelith so i can sacrifice my loved ones to have the next chapter of Berserk?". Miura się rozleniwił albo zapedził w fabularny kozi róg. O czym zatem chciałem napisać?
Zjawisko kibicowania istnieje niemalże od początku naszej ludzkości. Niezależnie od tego, czy mam tu na myśli walki Gladiatorów, czy współcześnie piłkę nożną. Tak było, jest i będzie. Nie zamierzam jednak rozpisywać się o przeszłości, a chcę po prostu przeanalizować naszą teraźniejszą naturę. Myślę, że każdy z nas podczas trzymania za kogoś kciuków zadał sobie jedno zasadnicze pytanie: dlaczego to właściwie robię? Cóż, przyczyn takiego stanu rzeczy może być wiele, dlatego też postaram się wyjaśnić nasze zamiary w dalszej części tego tekstu.