Krótsza czasem znaczy lepsza – recenzja Uncharted: Zaginione Dziedzictwo
Grałem już w Uncharted: Zaginione Dziedzictwo / wrażenia z pokazu
Podsumowanie E3 2017 – szału nie było, ale Ubisoft i Nintendo zarządzili
Call of Duty Black Ops III: Zombies Chronicles - przyjemna sentymentalna wycieczka
Grałem w Farpoint... i nowy kontroler do PS VR jest niesamowity
Prey – cudowne dziecko Bioshocka, System Shocka i Half-Life’a
Dramat jaki wybuchł wokół informacji o czasowej „ekskluzywności” Rise of The Tomb Raider dla konsol Xbox One i Xbox 360 nakłonił mnie do przemyśleń nad problemem tytułów na wyłączność. Tak naprawdę, nigdy jeszcze nie mieliśmy tak swobodnego dostępu do poszczególnych gier na tak wielu różnych platformach, a czasem po prostu o tym zapominamy.
Gdy Ubisoft zapowiedział, że w tym roku doczekamy się aż dwóch gier z serii Assassin’s Creed, wielu graczy zakrzyknęło, że część przygotowana na „stare” konsole to tylko próba wyciągnięcia od nich pieniędzy. Mi jednak karaibskie piractwo w Black Flagprzypadło do gustu tak mocno, że chyba bardziej kusi mnie perspektywa powrotu na morze, niż odwiedzenia Paryża w Assassin’s Creed: Unity, pomimo wszystkich zapowiedzianych w niej zmian.
Smutna wiadomość o samobójstwie aktora komediowego Robina Williamsa obiegła kilka dni temu cały internet trafiając również na Gameplay, więc zapewne doskonale o niej wiecie. W niniejszym wpisie chcę jednak poruszyć dwie kwestie, które nie zawsze omawiane były w newsach o jego śmierci – to jak wielkim był fanem gier wideo oraz to, z jak dużym, lecz ignorowanym w społeczeństwie problemem się zmagał.
Gdy 2K Games zaanonsowało na Twitterze, że będzie się coś działo z marką BioShock, spodziewałem się dwóch opcji – remake’u w full HD na konsolach nowej generacji lub jakiegoś spin-offa na urządzeniach mobilnych. Okazało się, że nie miałem racji, a wydawca chce możliwie jak najwierniej przenieść pierwszą odsłonę serii na urządzenia pracujące pod systemem iOS. Co ciekawe, nie jest to pierwsza mobilna wersja tej gry wydana z takim założeniem. Niemniej jednak, jako wielki fan mam mieszane uczucia.
Znacie je. Trafiacie na nie codziennie w sieci. Nigdy nie wiecie, kiedy możecie paść ich ofiarą, angażując się w agresywną, niepotrzebną dyskusję. Być może, pod wpływem impulsu czasem sami przeistaczacie się w jednego z nich. Trolle internetowe – skąd się wzięły i jak z nimi walczyć?