Przez długi okres czasu, fani "Star Treka" nie wiedzieli jak będzie nazywać się kontynuacja filmu J.J. Abramsa z 2009 roku. Gdy już się pojawił, to zdziwiły się wpierw media zachodnie. Ów tytuł brzmiał "Star Trek Into Darkness". Bez żadnych kropek czy dwukropek. Jednak prawdziwą burzę wywołało polskie tłumaczenie filmu.
Początek lat '90. Listopadowa sobota, wieczór. Za oknem ziąb niemiłosierny. W domu jednak ciepło i przyjemnie - mama wyprawia imieniny. W mieszkaniu zebrała się cała plejada ciotek i wujków oraz kuzynów. Jest dobre jedzenie, są też słodkości. Jednak nie to jest dla nas, młodych szkrabów, najważniejsze. Czekamy aż minie godzina 22 i w telewizji zaczną nadawać horrory...
Dzisiaj nie będzie o filmach. Dzisiaj będzie nostalgiczny wpis o grach. To był jakoś '95 albo '96 rok - trzecia bądź czwarta klasa podstawówki. Każdy na podwórku miał wówczas Pegazusa, którego najczęściej dostał na I komunię świętą. Wymiana dyskietek i zwalanie się do chaty jednego z kumpli po lekcjach by wspólnie w coś pograć (a raczej powyrywać sobie pada z rąk) było codziennością. Do czasu aż wraz z ekipą natchnęliśmy się na Salon Gier w jednej z bud koło spożywczaków.