I gra zdaje się krzyczeć - „Haha, matole, dałeś się nabrać!”
UWAGA: Jeśli nie grałeś w BioShocka i Star Wars: Knights of the Old Republic, to czytasz na własną odpowiedzialności. Ostrzegałem.
„Chemistry is the study of matter, but I prefer to see it as the study of change” mówi do swoich uczniów Walter w pierwszym odcinku. Wśród wielu genialnych kwestii w Breaking Bad ta ma znaczenie szczególne.
Bo zmiana to motor napędowy tego serialu.
Do Red Dead Redemption zabieram się jak pies do jeża od dwóch lat. Mamy ze sobą burzliwy związek. Było kurzenie się na półce, wystawienie w nerwach na Allegro oraz dwukrotne odkupienie po niekorzystnej cenie. Ale wygląda na to, że będzie happy end. No może nie do końca. Sielankę popsuł Internet i siedzący w nim ludzie. Czyli Wy.
I ja.
(W tekście pojawiają się malutkie spoilery na temat Red Dead Redemption. Takie tyci tyci)
Koniec lat 90. ubiegłego wieku, mieszkanie w centrum Szczecina, godziny poranne. Pewien 10-latek niechętnie podnosi się z łóżka, zerkając na szarą skrzynkę i plastikowe pudełko z rysunkiem zwierząt rolnych leżące pod telewizorem. To przełomowy moment, dzieciak pierwszy raz zasymulował chorobę, by zostać w domu i grać w grę.
Ten dzieciak to ja, a gra to Harvest Moon: Back to Nature.
Zboczenia, przyzwyczajenia, nawyki, tiki nerwowe – zwał, jak zwał, mamy je wszyscy. Także jeśli chodzi o gry.
Miałem dziś napisać o czymś zupełnie innym, poważniejszym (choć to kwestia gustu) i zmuszającym do refleksji. Przypomniałem sobie jednak o pomyśle, by połączyć na pozór aseksualną grę i figle z wibratorem. Trudno walczyć z pokusą pisania o czymś takim.
„Mad Men: określenie pracowników agencji reklamowych na Madison Avenue, wymyślone pod koniec lat pięćdziesiątych.
Sami je wymyślili.”
Tymi słowami zaczyna się największe dzieło współczesnej telewizji. Jeśli jeszcze go nie widzieliście, to za chwilę dowiecie się dlaczego musicie to zmienić.
Ileż to razy słyszeliśmy, że gdy w grach pojawi się guzik „gro, przejdź się sama” branża osiągnie dno. Gry wideo staną się festynem dla casualowych "Januszów", a hardkorowcy będą mogli przerzucić się na warcaby. Bzdura. Może być zupełnie odwrotnie.
No właśnie, ile gier musisz ograć zanim odetchniesz z ulgą?
Kluczowy wpływ na moje dzieciństwo miały dwa filmy: Top Gun i Gwiezdne Wojny. Uwielbiałem samoloty z tego pierwszego i całą resztę z drugiego. Ace Combat 2 to gra, która połączyła te dwie miłości.
Cykl to za duże słowo, bo narzuca regularność i trzymanie się ram. A tego nie lubię. W Momentach opowiem Wam o wydarzeniach z gier, które szczególnie wbiły mi się w pamięć. Będzie śmiesznie, będzie smutno, będzie niezręcznie, a czasami żałośnie. Jedyny wyznacznik – nie może być nijako.
Ten wpis zawiera POTĘŻNY spoiler odnośnie Beyond Good & Evil. Jeśli jeszcze nie grałeś w tę cudowną grę, to jak najszybciej nadrób zaległości. Dopiero potem zapraszam do lektury.
Bez przeciągania I durnych wstępów. Ktoś powinien beknąć za porzucenie tych gier.
Jestem zdania, że dobry dodatek nie daje więcej tego samego. Dobry dodatek powinien zmieniać zasady gry i przewracać jej świat do góry nogami, pozwalając spróbować czegoś nowego. Przy okazji Undead Nightmare Rockstar opanowało tę sztukę do perfekcji.
Mam marzenie, że pewnego dnia wszyscy gracze złapią za pada i zaczną grać bez macania przycisków po omacku. Mam marzenie, że odpalając tego samego dnia trzy różne gry nie będę przypadkiem rzucał sobie granatu pod nogi. Mam marzenie, że twórcy gier pójdą po rozum do głowy i stworzą jeden spójny schemat sterowania w grach.
Hej, świadomy konsumencie gier! Tak, mówię o Tobie. Przypomnij sobie kiedy ostatnio zaskoczyło Cię coś w długo wyczekiwanej grze? Minęło trochę, co? Chcemy tego czy nie, siedzimy w branży żyjącej z tego, że nie ma żadnych tajemnic. Autorzy sami wytrzepują wszystkie asy z rękawów na długo zanim gra trafi do sprzedaży. Nie potrzebują do tego gradobicia pytań i dziennikarskich śledztw. Rola pismaków jest marginalna. Jesteśmy tylko pośrednikami.