Filmowo-serialowe podsumowanie roku 2021 - najlepsze rzeczy, które widziałem
Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!
Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty
Wszystko, co ostatnio obejrzałem - minirecenzje filmów i seriali
Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks
Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!
Gdy w polskiej kinematografii pojawia się produkcją mająca odwagę wyjść poza standardowy zestaw gatunków typu dramat, komedia, sensacja lub kryminał, automatycznie robi się ciekawie. Tak było w przypadku np. Disco Polo w reżyserii Maćka Bochniaka, gdzie klasyczny motyw amerykańskiego snu oceniono z przaśnym, weselno-dyskotekowym klimatem wysadzonym w ortalion i dorzucono trochę fantastycznych wizji. A co to ma wspólnego z Magnezją? Ten sam reżyser, sporą część obsady też jest ta sama i znowu mamy tak samo nietuzinkowy efekt końcowy.
Jeśli tak, jak ja, cenicie sobie wysokiej próby popowe śpiewanie zestawione z mocnym, momentami metalowym, instrumentarium, to trzeci album duńskiej grupy VOLA jest dla Was. Według Wikipedii VOLA gra metal progresywny, ale nie jestem pewien, czy kilka świetnych, ciężkich riffów od razu kwalifikuje ten typ muzyki bycia metalem. Ważne jest to, że płyta Witness jest po prostu dobra.
VOLA poznałem, gdy Spotify podrzucił mi fantastyczny singiel Smartfriend. Zacny gitarowy kop i ładne śpiewanie to połączenie, które podoba mi się niemal zawsze. Nadrobiłem dyskografię (dwa albumy i dwie EPki) i cierpliwie czekałem na album Witness. Doczekałem się i dostałem to, czego chciałem. 9 fajnych kompozycji trwających w klimacie, który mi tak przypasował.
Bardzo się cieszę, że John Krasinski dał się przekonać do nakręcenia drugiej części bardzo udanego Cichego miejsca. Kontynuacja jest momentami jeszcze lepsza, choć nadal można trochę psioczyć na logikę niektórych scen. Ale po co, gdy poziom napięcia wybija poza skalę. A o to w horrorach chodzi!
Ciche miejsce 2 zaczyna się dokładnie tam, gdzie skończył się poprzednik. Dzielna mama właśnie zastrzeliła stwora, którego superczuły słuch został zbombardowany przesterem z implantu niesłyszącej córki. I teraz obie panie, noworodek i płochliwy syn muszą opuścić swój dom w dolinie, by szukać bezpieczeństwa wśród innych ocalałych. Czyli oto film, którego sporą część była wariacją na temat "home invasion", zmienia się na chwilę w post-apokaliptyczne kino drogi z klimatem rodem z The Last of Us. Poznajemy nowe miejsca, nowych ludzi (ze wskazaniem na straumatyzowanego Cilliana Murphy'ego) i mierzymy się z tym samym zagrożeniem. I to działa!