Recenzja płyty VOLA - Witness. Zacne duńskie granie - fsm - 10 czerwca 2021

Recenzja płyty VOLA - Witness. Zacne duńskie granie

Jeśli tak, jak ja, cenicie sobie wysokiej próby popowe śpiewanie zestawione z mocnym, momentami metalowym, instrumentarium, to trzeci album duńskiej grupy VOLA jest dla Was. Według Wikipedii VOLA gra metal progresywny, ale nie jestem pewien, czy kilka świetnych, ciężkich riffów od razu kwalifikuje ten typ muzyki bycia metalem. Ważne jest to, że płyta Witness jest po prostu dobra.

VOLA poznałem, gdy Spotify podrzucił mi fantastyczny singiel Smartfriend. Zacny gitarowy kop i ładne śpiewanie to połączenie, które podoba mi się niemal zawsze. Nadrobiłem dyskografię (dwa albumy i dwie EPki) i cierpliwie czekałem na album Witness. Doczekałem się i dostałem to, czego chciałem. 9 fajnych kompozycji trwających w klimacie, który mi tak przypasował.

Witness był zapowiadany przez 4 single, czyli niemal pół płyty było znane przed premierą. No i stety-niestety, ale z czterech najfajniejszych utworów na płycie aż 3 są właśnie singlami. Mały minus tej sytuacji jest taki, że pełnoprawne dzieło wytoczyło największe działa bardzo szybko, na szczęście dobra muzyk wolno się nudzi, więc ostatecznie i tak jest ok. Te trzy zacne single to: Head Mounted Sideways, Straight Lines i These Black Claws. Pierwszy idzie tym samym tropem, co Smartfriend - robotyczne zwrotki, mocny refren i finał eksplozją metalowej, djentowej gitary. Drugi jest bardziej radiowy, mocna gitara ustępuje ładnej linii melodycznej, aś ten trzeci wprowadza jedyną nowość na płycie - obecność producenckiego duetu Shahmen to rapowe wstawki i trochę dźwiękowych czarów w tle. No i ten riff. Mniam! Smaczne bardzo i stojące daleko od nu metalowego rap-rocka.

Reszta płyty to miszmasz ciężaru (Stone Leader Falling Down) i ładnych piosenek (np. 24 Light Years) - jest tu sporo gitary, ale schowanej w tle, bardziej melodyjnej, są klawisze, jest kraina łagodności, która jednak soni w sobie rockowy pierwiastek. W końcu co to za gitarowa płyta,która nie ma ballady? No właśnie! VOLA nie odkrywa na Witness niczego nowego, ale swój styl ma tak dopracowany, że gotowy album jest po prostu szalenie przyjemną, muzyczną podróżą o wielu smakach. Dajcie szansę.

fsm
10 czerwca 2021 - 17:09