GeneticsD

Non-stop Geek

najnowszepolecanepopularne

Popularne przez GeneticsD

Wirtualne samozaspokajanie ambicji

W życiu każdego gracza w końcu nadchodzi moment przełomowy, podczas którego określa siebie samego, czyli rozpoczyna przynależność do którejś z grup lub wielu grup podobnych sobie. Nie jestem pewien, czy istnieje faktycznie jakikolwiek podział zatwierdzony, którym się operuje przy określaniu graczy, oprócz geek, czy nerd. W internecie można znaleźć kilka filmików, a nawet tekstów, które wyjaśniają te pojęcia, bądź nawet w formie walki przedstawiają wady i zalety, jednych jak i drugich. W moim tekście nie pójdę tym tropem. Podziały graczy można wymyślać na wiele sposobów: od rodzaju produkcji, w które przychodzi im najczęściej (bo nie zawsze) prowadzić rozgrywkę, sposób grania, zachowanie się podczas sesji z dziełem, a także wiele innych.

Odrobinę stereotypu na początek
czytaj dalejGeneticsD
20 września 2015 - 13:59

Kilka słów o Xbox One

Moja historia związana z grami video jest dość krótka, nudna i prawdopodobnie tylko w drobnych szczegółach różni się od Waszej. Wszystko zaczęło się od sławnego PlayStation, czy jak kto woli PSX'a. Sprawy potoczyły się w ten sposób, iż dzisiaj, będąc o wiele starszym nadal wiążę gamingowy świat z konsolami. Głównie, ale nie wyłącznie, ponieważ w niektóre produkcje również lubię pograć na komputerze. Oczywiście tylko wtedy, kiedy wymagania produkcji odpowiadają mojemu niezbyt rozgarniętemu przenośnemu komputerowi osobistemu.

czytaj dalejGeneticsD
12 listopada 2015 - 20:29

Kilka słów o E-penisie, czyli przechwałki elektroniczną rozgrywką

Każdy z nas, graczy, czuje niewiarygodnie dużą radość, kiedy to postać protagonisty otrzymuje następny poziom umiejętności i uzyskany punkt możemy wydać na to co chcemy w sporych drzewkach. Czy to zwiększenie ilości many, zasięgu łuku, bądź obrażeń fizycznych zadawanych bronią obuchową, zawsze daje to dodatkowego kopa do zagłębiania się jeszcze bardziej w produkcję, a co za tym idzie zwiększanie immersyjności. Ciężki boss w Dark Souls? Znacie to uczucie szczęścia, kiedy przejdziecie cholernie trudny etap? Powtarzany nawet kilkudziesięciokrotnie? Z pewnością jest tutaj wielu z nas, którzy stawiają sobie wyzwania w grach, a po ich przejściu, mają ochotę podzielić się swoją radością z całym światem. Kto by przypuszczał, iż dzielenie się czymś tak pozytywnym doprowadzi do zjawiska wyprowadzającego z równowagi i zamieniającego szczęśliwych graczy w hieny potrafiące jedynie wyśmiewać innych. Do czego dążę? Mam tutaj oczywiście na myśli coś, co obserwujemy już od bardzo długiego czasu, a w dobie potężnej popularności na internetowe streamy, gameplay'e, let's play'e nie mogło być inaczej. E-penis stał się powszechnym doświadczeniem wśród graczy.

czytaj dalejGeneticsD
6 grudnia 2015 - 12:20

Deadpool jako nieokiełznana postać Marvela - Geneza

Od jakiegoś czasu kłóciłem się ze sobą wewnętrznie, czy napisać ten tekst. Kiedy chciałem sobie odpuścić nachodziła mnie myśl, która mówiła, że może komuś się spodoba. Najzwyczajniej w świecie wystarczyła by mi jedna osoba, która wyniesie jakąś ciekawą historię z niego, a byłbym szczęśliwy. Niestety, kiedy zaczynałem pisać postanowiłem sobie, że nie będę pisał o niczym, co będzie związane z komiksami. Czemu skoro mogę nazwać się kimś w rodzaju małego kolekcjonera starych egzemplarzy? Nie czułem się w tym temacie nigdy specjalistą, a zwykłym wyjadaczem kolejnych zapętlonych, porąbanych historii jakich w świecie komiksów nie brakuje. Czułem się również nieco zdystansowany do tej branży, gdyż osobiście nic nie umiem naszkicować porządnego, nawet kopiując całkowicie jakąś postać. Pojawiał się jeszcze inny argument przeciw. Mianowicie bohater, którego chce Wam przedstawić powstał w kuźni Marvela, a mi bliżej raczej do DC Comics. O wiele bardziej podoba mi się Liga Sprawiedliwych i tamtejsze, bardziej mroczne postaci niż Avengersi, czy X-Force. Jeżeli chodzi o Marvel to mogę wymienić dokładnie trzy postaci, o których mogę (a co najważniejsze lubię) czytać. Mowa tutaj o Hulku, Wolverine oraz opisywanym w tym artykule Deadpoolu.

czytaj dalejGeneticsD
10 lutego 2016 - 19:03

Poklikaj ze mną R, czyli o serii Hotline Miami.

GeneticsD ocenia: Hotline Miami
90

Dzieła indie podbijają rynek systematycznie. Od czasu do czasu trafi się jakaś perełka, która pokazuje, że pomysł oraz kreatywność podczas tworzenia są najważniejszymi elementami gier. W 2012 roku, niejaki Jonatan Soderstrom pokazał światu wymyślone przez siebie uniwersum, które oparte było na nieco przekoloryzowanym Miami z lat 80. Dodał do tego szczyptę (konkretną) brutalności, rozlewu krwi, a wszystko to zawarł w zwykłej „pikselowej” oprawie wizualnej. Jednocześnie nie oszukiwał gracza względem poziomu trudności. Przeciwnicy nie są może bardzo inteligentni, i nasze szczęście w tym, ale rozstawiono ich na tyle umiejętnie, że ciągle sprawiają problemy. Zapraszam Was więc do niecodziennej recenzji/felietonu, gdyż pod lupę weźmiemy oby dwie części Hotline Miami.

czytaj dalejGeneticsD
25 lipca 2016 - 00:54

Recenzja filmu xXx: Reaktywacja - Xander znowu w akcji!

Starsze filmy xXx jakoś nie zapadły mi w pamięć. Nie jestem nawet pewny w stu procentach, czy je obejrzałem, gdyż forma tych produkcji od samego początku, zarania dziejów, miała być szybka, niezobowiązująca i na raz. Szczerze, chciałbym poznać motywację osoby, która oglądała te filmy dwa, a może trzy oraz więcej razy. Pod tym względem nowa część z podtytułem Reaktywacja nie różni się wcale od poprzednich. Vin Diesel po raz kolejny wchodzi w oko cyklonu i wychodzi z niego z uśmiechem.

czytaj dalejGeneticsD
13 marca 2017 - 07:14

10 najbardziej mindfuckowych sytuacji w grach

Jak wskazuje sam tytuł tego artykułu chciałbym omówić w nim dziesięć najbardziej mindfuckowych scen/sytuacji w grach video. Oczywiście jest to moje zestawienie, zatem nie zawsze musicie się zgadzać lub możecie mieć podobne doświadczenia. Jeżeli więc macie jakąś propozycję, podzielcie się nią w komentarzach.

Wytłumaczmy sobie jednak na wstępie, co uważamy za mindfuckowe. Powiedzmy sobie, iż odnosimy się tym określeniem do sytuacji, której kompletnie nie przewidywaliśmy i jest ona dodatkowo na tyle zaskakująca, iż nasza mina wygląda mniej więcej tak:

A potem to już różnie. Wybuchamy śmiechem lub zapada konsternacyjna cisza, podczas której nasz mózg pracuje na najwyższych obrotach i zaczyna łączyć wszystkie fakty w poszukiwaniu odpowiedzi.

czytaj dalejGeneticsD
26 września 2015 - 12:24

Na jakie gry czekam w 2016 roku?

Poprzedni 2015 rok przyniósł nam sporo nowych gier, jak i kontynuacji starych serii. Pojawił się długo oczekiwany Wiedźmin 3, który właściwie z miejsca stał się bóstwem polskiej produkcji gier wideo. Wypowiadanie się negatywnie (nawet w najbardziej konsekwentny sposób, podając racjonalne argumenty) w internecie na temat najnowszej produkcji CD-Project Red, niesie za sobą konsekwencje w postaci tzw. shit stormów. Internauci przekonali się, że w obecnym położeniu Wieśka się nie dotyka, bo potrafi poparzyć. Ciągle mamy w głowie te wszystkie genialne gry, w które nie zagraliśmy w 2015 roku i w które prawdopodobnie już nigdy nie przyjdzie nam zagrać, ale należy pozostawić to już daleko w tyle. Popatrzmy więc co może przynieść nam, graczom 2016 rok.  

czytaj dalejGeneticsD
29 stycznia 2016 - 12:54

Recenzja filmu Rings - ...

Horrory nigdy jakoś mnie nie pociągały. Tym bardziej, że znakomita większość z nich jest po prostu słaba. Można powiedzieć, że to jeden z gatunków filmowych, który traktuję na równi z komediami romantycznymi. Nudne, bezgustne filmidła, które nie przyciągają uwagi i tylko zabierają nasz cenny czas. Do kin jakiś czas temu wszedł nowy horror o tytule Rings. Produkcja wykorzystuje motyw „dziewczynki z telewizora”, czyli Samary. Za oryginalnymi, wcześniejszymi produkcjami jakoś nie przepadałem. A teraz jest jeszcze gorzej. Samara nie dość, że nie straszy to jeszcze nuży.

Wow... Ale ją poskręcało. Latka lecą...
czytaj dalejGeneticsD
17 lutego 2017 - 14:04

Recenzja filmu Chata

Wybierając się na niektóre filmy do kina, nie oczekuję wiele. Tyle razy już wychodziłem nieco zniesmaczony, że aktualnie w ogóle nie hype'uje się na żadną kolejną produkcją. Ludzie mówią, że dobry? Okej. Zobacze i sam ocenie. Nie zrozumcie mnie źle. Nie potrzebuję górnolotnej fabuły z przesłaniem, po którym zmieni się moje życie. Nie oczekuję tego. Głównie ze względu na to, że jakieś 95% filmów, które wychodzą to średniaki. I tak też jest w przypadku Chaty, Stuarta Hazeldine.

czytaj dalejGeneticsD
17 marca 2017 - 21:24

Moja historia gier platformowych - część 1

Początki gier video były ciężkie i mozolne, ale dzięki produkcjom platformowym, czyli tzw. platformówkom, udało się wszystko doprowadzić do dzisiejszego stanu. To od tych gier rozpoczął się cały rozkwit branży trwający po dziś dzień, a co za tym idzie to one doprowadziły do nieprawdopodobnie ogromnego zwiększenia rangi przemysłu gier jako jednej z gałęzi gospodarki, ciągnąc za sobą rozwój konsol oraz komputerów osobistych. Osoby, które miały styczność z tym przełomem należą do szczęśliwców, ponieważ to one na przestrzeni swojego życia fizycznie zetknęły się z samą genezą powstania. Ja niestety nie należę do tych osób, jednakże są tego także i plusy. Aktualny stan branży pozwala mi na zgłębianie początków poprzez granie w staroszkolne produkcje, a także fascynowanie się kolejnymi nowinkami technologicznymi. Kto wie, może przyszłe pokolenia nie będą już miały możliwości powrotu do przeszłości.

Patrząc z perspektywy innych gałęzi gospodarki, przemysł oparty na tworzeniu wirtualnej rzeczywistości jest młody i niedoświadczony, jednakże na tyle prężnie oraz niezależnie się rozwijający, iż można opowiadać o nim w nieskończoność. Ogromnym plusem dzisiejszych czasów jest fakt, iż na rynku występuje ogromna konkurencja pomiędzy twórcami z całego świata, a także wydawcami. Jak dobrze nam wiadomo to zjawisko doprowadza do wyścigu, którego wynikiem są coraz lepsze produkty. Cieszmy się zatem, że nikt nie posiada monopolu na rynku.

czytaj dalejGeneticsD
21 lipca 2015 - 15:44

Moja historia gier platformowych - część 4

Niektórzy z moich znajomych, podobnie zresztą jak prawdopodobnie duża część Was uważa, że platformówki to przeżytek. Myślicie pewnie, że bardzo fajnie, że to one rozpoczęły BUM, ale teraz nie są już nam dłużej potrzebne, nikt ich nie chce. Po co mamy się raczyć 2D lub pseudo 3D, skoro obecnie nadciąga wzmożona popularność na 4D lub 5D. Patrzymy daleko w przyszłość za Oculusem Riftem, chcemy wejść do gry i sami stać się bohaterami. Oczywiście to byłoby naprawdę wspaniałe, a gdyby nadarzyła mi się okazja, żeby przejść jakąś grę, gdzie to ja byłbym główną postacią, nigdy bym nie odmówił.

czytaj dalejGeneticsD
26 sierpnia 2015 - 18:34

Nostalgiczna podróż w przeszłość #1 - Trespasser

Tym artykułem mam zaszczyt zaprosić wszystkich czytelników do serii artykułów, które będą ukazywały się w różnych odstępach czasowych. Ostatnio były platformówki, no to teraz rzucamy się ogólnie na gry, które niegdyś wywarły ogromne wrażenie, (bądź wywarły je na mnie) a nawet do dziś potrafią zaskoczyć swoją złożonością. Będą to produkcje, którym należy się hołd. Nie zawsze ukażą się stare produkcje, gdyż nostalgiczna podróż będzie opierać się o dzieła, które osobiście będę wspominał już do końca życia. W mojej opinii, każdy szanujący się deweloper powinien je przejść, chociażby raz. To świetne źródło inspiracji, historia, a także i nauka, ponieważ oko specjalisty zauważy dużo więcej niż przeciętnego wyjadacza gier wideo.

Nie będę już dłużej pitolił. Bez fanfarów i szampana (niech dalej chłodzi się w lodówce) zaczynamy kolejną serię. Zapraszam serdecznie do czytania!

Pierwszy tekst powinien być o grze-bombie. Takiej, która ryje się w pamięć bardziej niż pierwszy alkohol, samochód, czy „kapa z majcy”. Powinna także spełniać jak najbardziej moje założenia, czyli po prostu być zapomniana. Po tygodniach (miesiącach, latach) rozmyślań, klamka zapadła i na scenę (zamiast Leo) wchodzi Trespasser. Produkcja, która pokazała, co można zrobić przy użyciu starej już technologii.

Ten obrazek zwiększa liczbę wyświetleń dwukrotnie!
czytaj dalejGeneticsD
7 marca 2016 - 20:19

BaileyBaileyBailey - recenzja filmu Był sobie pies

Kino familijne. Oh... Jakie to są gnioty. Nie wiem, dla kogo, bądź dla czego powstał taki gatunek. Głównie są to nudne jak flaki z olejem, pełne głupot filmidła, nadające się jedynie do wiecznego powtarzania na Polsacie, czy TVN'ie. Kino, które nic nie wnosi. A tu, ni stąd, ni zowąd pojawił się Był sobie pies, adaptacja książki W. Bruce'a Camerona. Ta produkcja to wyjątek (potwierdzający regułę), który niejako zmusza mnie bym odszczekał (hehe) wszystko to, co powiedziałem wcześniej.

czytaj dalejGeneticsD
3 marca 2017 - 09:09

Steve McQueen - człowiek, który wstrząsnął Hollywood

Hollywood to miejsce, gdzie skandale nie robią już na nikim wrażenia, a aktorzy, żyjący jak pączki w maśle robią, co tylko im się żywnie podoba. Los Angeles jest skupiskiem gwiazdeczek, „ambitnych” reżyserów i scenarzystów, a co za tym idzie, alkoholików, narkomanów i psychopatów. Pomimo całej komercyjnej otoczki, od czasu do czasu trafiają się perełki, których nie można nazwać aktorzynami. To ludzie z krwi i gości, którzy przed kamerą zostają kompletnie pochłonięci swoim zadaniem. Odrzucają swoją osobowość na bok i wcielają się w postać przez siebie odgrywaną. Niewielu jest aktorów, który doceniam za ich kunszt artystyczny (bo większość to zgraja przybłęd). Zalicza się do nich z pewnością Jim Carrey, który chociaż głównie znany jest z ról komediowych, potrafi genialnie zagrać w dramacie (Truman Show), bądź iście ckliwej historii (Majestic). To nie o nim chciałem jednak napisać, a o jeszcze starszym pokoleniu aktorów. Człowiek ten, tak mi się wydaje, nie odgrywał nikogo „na scenie”. Był po prostu sobą, a ludzie ukochali go, przez co stał się jednym najbardziej kasowych artystów lat 60 i 70. Mowa tutaj oczywiście o Stevie McQueenie, który osiągnął niejedno podczas swojego krótkiego życia.

czytaj dalejGeneticsD
28 lipca 2015 - 08:42