Legendy Polskie Allegro pod względem muzycznym
Recenzja filmu Wonder Woman - chapeau bas, DC
Hooverphonic with Orchestra - nowe aranżacje lepsze od oryginałów
13 Reasons Why - dramat nastolatki w 13 aktach
Nocny Recepcjonista - sześcioodcinkowa perełka
Po czasie - recenzja edycji rozszerzonej Batman v Superman
Temat Tygodnia jest wspólną inicjatywą autorów piszących pod szyldem gameplay.pl – na blogach pojawiły się teksty o architekturze, fantastycznych stworzeniach, a nawet o produkcjach, do których ciężko się przyznać. Tym razem jednak schodzimy z tematów okołogrowych i zagłębiamy się (mam nadzieję, że nie ostatni raz) w świat muzyki – a dokładniej w świat artystów, których tylko jedna płyta zrobiła na nas wrażenie.
W związku z pracą oraz studiami zdarzyło mi się w tym tygodniu wyjątkowo sporo podróżować autem. Odczekując swoje w korkach (powrót do nadmorskiej miejscowości), na światłach i walcząc z innymi kierowcami o miejsce na przedzie (na szczęście tylko mentalnie, jako pasażer), słuchaliśmy jednocześnie radia oraz jego mieszczańskiego odpowiednika, aby być na bieżąco ze stanem trasy. Pomiędzy wyzwiskami, obelgami oraz, o dziwo, pozdrowieniami i pożądanymi informacjami udawało nam się przesłuchać kilku najpopularniejszych piosenek, które w trakcie czterogodzinnej podróży powtarzały się od trzech do pięciu razy. I nawet wpadały w ucho.
Raz na jakiś czas powstają gry przełomowe - świetne w swoim pomyśle i wykonaniu, niesamowicie wciągające i urzekające historią, grafiką, oprawą muzyczną. Częściej trafi się coś, co jest intereresujące, lecz kuleje przynajmniej w jednym aspekcie, na który my, jako gracze, zwracamy uwagę. Na rynku jednak jest też miejsce na produkcje nudne i słabe, wyzywane od najgorszych w wielu recenzjach - a wśród tych, bądź co bądź, słabych gier, niektóre szokują pomysłem i wywołują uśmiech politowania w stylu: OMG, oni naprawdę coś takiego wydali?. Owszem, wydali, i wbrew pozorom grało mi się w to całkiem przyjemnie. Problem w tym, że chyba tylko mi.
Pisałem już o muzyce filmowej oraz elektronicznej w kilku różnych wpisach – zdarzyło się nawet połączenie tych dwóch gatunków, nie tak bardzo przecież od siebie odległych, jeżeli dokładniej się im przyjrzymy. Tę „przepaść” sukcesywnie zaczęto zmniejszać już kilka lat temu, kiedy do kanonu instrumentów na stałe weszły elektroniczne perkusje, gitary, skrzypce; syntezatory, keyboardy czy mixery znacząco poszerzające możliwości kompozytorów. Nawet w przypadkach, w których teoretycznie nie wyobrażamy sobie dopasowania takiej muzyki, udało się ją „wcisnąć” i zachwycić odbiorców, czego świetnym przykładem jest Hitman: Contracts – ze ścieżką dźwiękową stworzoną przez Jespera Kyda.
Maski. Pełno strasznych i mrożących krew w żyłach masek przypominających przerośnięte i przerysowane zwierzęta. Hektolitry krwi i masa trudnych do wyjaśnienia morderstw. Dziesiątki wykorzystanych broni, od pałek, kijów i noży, po karabiny maszynowe i profesjonalne strzelby. To wszystko z pewnością składa się na udany thriller, lecz w tym wypadku zostało wykorzystane w dwuwymiarowej grze, która wywalczyła sobie miejsce w sercach graczy poziomem trudności, historią, niezwykłym klimatem, nietypową, pikselowatą grafika oraz ośmiobitowymi hitami. Niezależne Hotline Miami pobiło wiele wysokobudżetowych produkcji, a my, w oczekiwaniu na drugą część, przyjrzymy się bliżej muzyce z części pierwszej.
Lubię, kiedy muzyka przywołuje pewne obrazy. Kiedy jestem w stanie dopasować dany kawałek do sytuacji czy miejsca, dzięki czemu w mojej głowie tworzy się niezwykle klimatyczna wizja. Z tego powodu zdarzy mi się słuchać piosenek, które średnio trafiają w gust moich znajomych (vide Number 24 w wykonaniu Polly Scattergood). Jedną z artystek, która świetnie trafia swoją muzyką w moje wyobrażenia, jest tytułowa Emika, którą znalazłem przeglądając półki wyprzedażowe niedalekiego Media-Markt.
Do nietypowych gier potrzebni są nietypowi kompozytorzy. Albo ogółem muzycy, ponieważ użycie w tym wypadku słowa „kompozytor” pewnie będzie według wielu osób nadużyciem. Czasem, wśród standardowej kadry, pojawi się ktoś całkowicie niezwiązany ze ścieżkami dźwiękowymi i wykona kawał dobrej roboty, który z pewnością jest wart odnotowania. Dzisiejsze Niech gra muzyka! (w sumie zeszłotygodniowe, ale do tego wrócę na koniec tekstu) spędzimy pod banderą jednej gry – restartu znanej i poważanej marki, jaką z pewnością jest Devil May Cry.