Wydana w 2013 roku Brothers: A Tale of Two Sons to gra przygodowa, którą zapamiętać można z wielu względów. Czym ta niepozorna produkcja indie sygnowana nazwiskami ludzi o naprawdę dużym talencie przyciąga uwagę i zapisuje się w pamięci? Oto moje przemyślenia, ale też ciekawostki na temat gry, przedstawione w wygodnej formie – w piętnastu tweetach.
1. Brothers: A Tale of Two Sons sprzedało się w ponad 800 tysiącach kopii (stan na styczeń 2015 roku). Całkiem przyzwoity wynik, który cieszy tym bardziej, że nie jest to przedstawiciel popularnego gatunku, ani tytuł, który mógł pochwalić się efektowną kampanią reklamową.
2. Wspomniany wynik pokazuje, że jako gracze jesteśmy w stanie docenić produkcje dojrzalsze, oferujące nowe doświadczenia, starające się grać na emocjach. Warto pokazać Brothers krytykom wirtualnej rozrywki, którzy sypią z rękawa GTA, Manhuntami i scenką z lotniska z COD-a.
4. Podczas gry regularnie wraca do nas to poczucie, że zdecydowanie za mało jest tytułów utrzymanych w takiej baśniowej stylistyce. Produkcji utrzymanych w klimatach fantasy, z pozoru bajkowych, ale poruszających trudne tematy i nie unikających zła pod różnymi postaciami.
5. Brothers bazuje na niedopowiedzeniach. Zmusza, by poruszać się w sferze domysłów i uruchamiać wyobraźnię. To część jej geniuszu – mając tylko niezrozumiały język postaci i pojedyncze szczegóły na temat świata, sami musimy go tworzyć, lepiąc całość we własnych głowach.
6. Brothers to debiut w roli reżysera gry Josefa Faresa. Wcześniej pracował przy kilku szwedzkich, dobrze przyjętych produkcjach. Wszyscy zacieramy ręce na jego kolejny projekt – A Way Out, bo artysta wyraźnie ma wiele genialnych pomysłów.
8. Nie macie wrażenia, że Brothers to interaktywna opowieść, w której autorzy znaleźli złoty środek pomiędzy graniem i oglądaniem? Na tym szczególnie zależało Josefowi Faresowi, dla którego np. 20-minutowe cut-scenki z Metal Gear Solid to już ciut za dużo.
9. Po pierwszych trzech kwadransach zabawy doszedłem do wniosku, że będzie to gra z gatunku tych, w których nie da się zginąć. Moment później uśmierciłem przypadkowo jednego z braci. Później tych wyzwań i przeszkód, które karcą za błędy jest już naprawdę sporo.
11. Po Brothers zdecydowanie dołączyłem do fanów talentu Starbreeze Studios. Genialny Riddick, świetne The Darkness, przyzwoity Syndicate, a teraz jeszcze tak pomysłowa przygodówka. Trzymam kciuki za ich kolejne projekty i sukcesy.
12. Dość często można natknąć się na głosy krytykujące model sterowania w grze. Jedna gałka – jeden brat. Ja odebrałem to inaczej. Początkowo jako ciekawostkę, później element budowania immersji, a także test na podzielność uwagi.
13. Autorzy od początku założyli sobie, że nie robią gry pod multiplayer. Tryb kooperacji nie był w ogóle brany pod uwagę. Udało im się nawet obronić swoje podejście, pomimo mocnych nacisków ze strony Microsoftu, który w co-opie widział szansę na większy sukces komercyjny gry.
15. Chłopaki też płaczą. Przyznam się, że i mną mocno wstrząsnęło zakończenie – chyba żadna inna gra nie wywołała takich emocji. Może wpływ na to miał też fakt, że jako starszy brat z dwójki rodzeństwa, nieco bardziej osobiście odbierałem całą grę i jej przesłanie.
A Wy jak przyjęliście Brothers: A Tale of Two Sons? Dorzućcie swoje tweety w komentarzach i podyskutujmy!