Dragon Ball: Legenda o Shenlongu w 12 tweetach - Brucevsky - 9 sierpnia 2018

Dragon Ball: Legenda o Shenlongu w 12 tweetach

Trochę nie po kolei zacząłem swoją przygodę z kinówkami w uniwersum Dragon Ball. Błąd jednak powoli naprawiam, wracając m.in. do pierwszego w historii pełnometrażowego filmu z Son Goku, a mianowicie Legendy o Shenlongu. Co można dzisiaj napisać o tej produkcji z 1986 roku? Zapraszam na analizę w wygodnej i szybkiej formie – w 12 tweetach. 

1. Na początek warto wyjaśnić, że Legenda o Shenlongu, podobnie jak cały oryginalny Dragon Ball, bardziej stawia na przygodę niż efektowne, długie pojedynki. Osią akcji są perypetie grupy bohaterów, którzy szukają smoczych kul, a wszystkiemu towarzyszy duża doza humoru. 

2. Początek zwiastuje, że Legenda o Shenlongu to nie jest najlepszy wybór jako bajka dla dzieci. Odmieniony przez klątwę i dręczony przez nieustający głód Król Smakosz wygląda przerażająco, a zniszczony przez niego kraj i ciemiężeni mieszkańcy to trudne tło.
3. Goku poznaje Bulmę w ciekawych okolicznościach. Nie dość, że najpierw zostaje przez nią uderzony motocyklem, to jeszcze przerażona dziewczyna próbuje go zastrzelić. Pocisk, ku jej zdumieniu, odbija się od jego wyćwiczonego ciała, które „jest jak stal nierdzewna”.

4. Nie pokazujcie tego filmu feministkom. Jak usłyszą rozmowę Goku z Bulmą, w której pada stwierdzenie, że kobiety są delikatniejsze i w ogóle słabsze, to może zrobić się nieprzyjemnie. 

5. W trakcie przygody Goku spotyka wielu swoich późniejszych przyjaciół, w tym Oolonga i Yamchę. Pierwszy zostaje przez Bulmę podsumowany zdaniem „niezły z ciebie zbok, nawet jak na świnie”, drugi ma kompleks kobiet i jest bandziorem.

6. Fanów Yamchy ucieszy moment, gdy odpala na Goku swój popisowy atak „Rōga-fū-fū-ken”. Mniej szczęśliwi będą, gdy moment później okazuje się, że nawet na osłabionym i głodnym chłopcu nie zrobił tym wrażenia.
7. I kolejny przykład, że kiedyś to chyba twórcy mogli sobie pozwolić na więcej. Przerażona Bulma w pewnym momencie… „popuszcza”.
8. Genialny Żółw prezentuje się w całej okazałości. Odda swoją Smoczą Kulę Bulmię, gdy ta coś mu pokaże. Zostawiam waszej ciekawości, jak kończy się pomysł dziewczyny, by udawał ją równie zboczony co Kame Senin Oolong.
9. Nie uwierzycie – w tym momencie żaden pocisk nie trafił samolotu bohaterów. Z taką celnością to tych żołnierzy należałoby natychmiast zwolnić ze służby. ;)

10. O dziwo, pojedynki przedstawione w tym filmie wypadają lepiej niż te z wydanej dwa lata później „Śpiącej Księżniczki w Zamku Diabła”. Są efektowne ataki specjalne i czuć siłę uderzeń pięścią oraz dobrze wymierzonych kopniaków.

11. Jeśli bajka, to musi mieć morał. W Dragon Ball tymczasem wielu walorów edukacyjnych nie znajdziemy, bo nawet w finale, gdy przychodzi do wymawiania życzenia u smoka, Bulma i Yamcha gardzą potrzebami mieszkańców królestwa i małej dziewczynki. Chcą tylko spełnić swoje pragnienia.

12. Podsumowując, jak na produkcję z 1986 roku, Dragon Ball: Legenda o Shenlongu wypada bardzo przyzwoicie, choć czas poświęcać jej powinni tylko fani uniwersum. Specyficzny rodzaj humoru, znajome motywy i postacie. Dla mnie to był przyjemny powrót do przeszłości, gdy oglądało się oryginalne Dragon Ball na RTL7. Daję 6/10.

A Wy macie jakieś ciekawe wspomnienia związane z tym pierwszym filmem kinowym Dragon Ball? Kto nabrał ochoty, by go sobie odświeżyć? 

Brucevsky
9 sierpnia 2018 - 10:06