Trochę nie po kolei zacząłem swoją przygodę z kinówkami w uniwersum Dragon Ball. Błąd jednak powoli naprawiam, wracając m.in. do pierwszego w historii pełnometrażowego filmu z Son Goku, a mianowicie Legendy o Shenlongu. Co można dzisiaj napisać o tej produkcji z 1986 roku? Zapraszam na analizę w wygodnej i szybkiej formie – w 12 tweetach.
1. Na początek warto wyjaśnić, że Legenda o Shenlongu, podobnie jak cały oryginalny Dragon Ball, bardziej stawia na przygodę niż efektowne, długie pojedynki. Osią akcji są perypetie grupy bohaterów, którzy szukają smoczych kul, a wszystkiemu towarzyszy duża doza humoru.
4. Nie pokazujcie tego filmu feministkom. Jak usłyszą rozmowę Goku z Bulmą, w której pada stwierdzenie, że kobiety są delikatniejsze i w ogóle słabsze, to może zrobić się nieprzyjemnie.
5. W trakcie przygody Goku spotyka wielu swoich późniejszych przyjaciół, w tym Oolonga i Yamchę. Pierwszy zostaje przez Bulmę podsumowany zdaniem „niezły z ciebie zbok, nawet jak na świnie”, drugi ma kompleks kobiet i jest bandziorem.
10. O dziwo, pojedynki przedstawione w tym filmie wypadają lepiej niż te z wydanej dwa lata później „Śpiącej Księżniczki w Zamku Diabła”. Są efektowne ataki specjalne i czuć siłę uderzeń pięścią oraz dobrze wymierzonych kopniaków.
11. Jeśli bajka, to musi mieć morał. W Dragon Ball tymczasem wielu walorów edukacyjnych nie znajdziemy, bo nawet w finale, gdy przychodzi do wymawiania życzenia u smoka, Bulma i Yamcha gardzą potrzebami mieszkańców królestwa i małej dziewczynki. Chcą tylko spełnić swoje pragnienia.
A Wy macie jakieś ciekawe wspomnienia związane z tym pierwszym filmem kinowym Dragon Ball? Kto nabrał ochoty, by go sobie odświeżyć?