Historia 47 rōninów – opowieść o honorze, odwadze i zemście. Jedno z lepiej znanych wydarzeń dawnej Japonii, o którym słyszał prawie każdy miłośnik Kraju Kwitnącej Wiśni. Mały epizod z przeszłości, który na przestrzeni lat urósł do statusu legendy.
W ciągu wielu lat historia ta została przedstawiona przez wielu artystów w przeróżnych formach. Pierwszym dziełem, dzięki któremu pamięć o poświęceniu 47 roninów przetrwała do czasów współczesnych, była sztuka teatralna powstała niedługo po wydarzeniu (1703). Spektakle teatralne, książki, filmy – spektrum dzieł kultury poruszających ten temat jest bardzo szerokie. Do świadomości przeciętnego zachodniego odbiorcy temat dotarł głównie dzięki świetnemu komiksowi i pozostawiającemu wiele do życzenia Hollywoodzkiemu filmowi. Mało jednak osób wie, że pierwszym dziełem skierowanym do zachodniego odbiorcy była książka spisana przez mieszkającego w Japonii Algernona Mitforda w 1871 roku. Przez wiele lat uznawana za kanoniczką wersję wydarzeń.
Podłożem wydarzeń opisanych w książce był XVII wiek, kiedy to Japonia, izolując się od świata zewnętrznego, postawiła całkowicie na własną kulturę, sztukę i handel. Przyniosło to swoje efekty, w kraju panował pokój, a doczasowymi wojownicy pozostawali bez zajęcia. Wielu z nich starało się przystosować do nowych warunków, osiedlając się w miastach, a z czasem obejmując urzędnicze funkcje. Część z nich oddała się studiowaniu przeszłości i nauk buddyjskich, czego owocem było powstanie kodeksu bushidō. Lojalność wobec władcy/głowy rodziny, honor, duma, katakiuchi (prawo do zemsty za hańbę). Podstawowe prawa i obowiązki, którymi miał kierować się prawdziwy wojownik. Spora część wysoko postawionych dostojników tamtego okresu, nie przestrzegała jednak żadnego kodeksu honorowego a najważniejsze dla nich były władza i pieniądze.
W 1701 roku, młody daimyō (Asano Takumi-no Kami) otrzymał zadanie należytego przywitania na dworze sioguna Tsunayoshi Tokugawa, wysokiego rangą urzędnika cesarskiego. W tym celu zaczął on pobierać stosowne lekcje zachowania dworskiego od dostojnika Kiry Kōtsuke-no Suke. Człowiek ten był jednak osobnikiem bardzo pazernym i uważał, że prezent, jaki otrzymał od młodego pana, był nazbyt skromny. Swoje niezadowolenie afiszował coraz to większymi zniewagami kierowanymi w stronę Asano. Daimyō zdając sobie sprawę z powagi powierzonego mu zadania, starał się zachowywać spokój i z pokorą znosić wszelkie upokorzenia. Czara goryczy jednak musiała się w końcu przelać. W przypływie ściekłości popełnił on najgorszą z możliwych zbrodni tamtego okresu – wyjął broń na dworze sioguna w celu zabicia oponenta (który miał sporo szczęścia i zadana rana okazała się tylko draśnięciem). Wyrok zgodnie z panującym prawem mógł być tylko jeden śmierć i całkowita konfiskata majątku. Jego rodzina została dożywotnie okryta hańbą podlegli mu samurajowie, stali się rōninami. Jeden z nich Kuranosuke Ōishi nie mógł jednak pogodzić się z takim losem. Zgodnie z kodeksem wojownika zarówno on, jak i spora część byłych samurajów domu Asano, poprzysiągł zemstę na wrogu ich pana. Zaprowadzenie należytej sprawiedliwości wymagało jednak uśpienia czujności wroga. Bezpańscy wojownicy, wiodąc z pozoru normalne życie, czekali tylko na okazję do ataku, która nadążyła się dwa lata później.
Książka to dzieło krótkie (zaledwie 60 stron), ale treściwe. Autor w dość telegraficznym skrócie przedstawił podstawy wydarzenia znanego jako Incydent Akō (Zemsta Akō). Prosiłoby się o bardziej rozbudowany wstęp, w którym czytelnik nie tylko mógłby poznać jeszcze dokładniej postać młodego daimyō, ale również dostojnika Kiry (którego pycha doprowadziła do tragedii wielu ludzi). A.B. Mitford postanowił jednak skupić się na samym zdarzeniu i to właśnie je opisać jak najdokładniej. Co prawda, dziś wielu historyków spiera się, że część opisanych faktów jest prawdopodobnie tylko legendami, ale nadal jest to jedno z dokładniejszych dzieł spisanych ręką zachodniego autora.
Forma przekazu jest dość sucha, wręcz reportażowa, co niekoniecznie musi przypaść każdemu do gustu. Należy jednak pamiętać o tym, że twórca od początku planował przedstawić swoim rodakom w Anglii zasłyszaną legendę, dokładnie taką, jaka była (bez zabarwień fabularnych). Opierał się on nie tylko na zasłyszanych opowieściach, ale co ważniejsze na dokumentach, które można było zobaczyć w miejscu pochówku 47 rōninów. Wspomniane dokumenty (protokół spisany przez poddanych Kōzuke-no Suke w momencie otrzymania głowy ich pana, pisemne wyjaśnienie poczynań wojowników – każdy miał przy sobie takie pismo w momencie ataku, list złożony na grobie Asano wraz z głową jego wroga) stały się zresztą integralną częścią książki, aby każdy czytelnik mógł sprawdzić źródła wiedzy autora. Książka jako dzieło zachodniego twórcy nie jest pozbawiona jednak zabarwienia emocjonalnego. Fascynacja kodeksem samurajskim i smutek z powodu śmierci tak odważnych ludzi, którzy mogli dokonać w swoich życiu jeszcze wielu wspaniałych czynów, jest tutaj odczuwalna na każdej stronie. Trudno nie zgodzić się z autorem i nie podziwiać ich poświęcenia, szczególnie iż byli oni zdolni nie tylko poświęcić życie, ale co ważniejsze własny honor (okres, w którym starali się uśpić czujność wroga i byli często poniżani przez innych).
Na pochwałę zasługuje rodzime wydanie książki a szczególnie praca tłumacza, który ważnych fragmentach zastosował rozbudowane przypisy, wyjaśniające w ten sposób niektóre niezrozumiałe dla części czytelników kwestie.
47 rōninów to pozycja, po którą zdecydowanie powinien sięgnąć każdy, kto dopiero zaczyna się fascynować Krajem Wschodzącego Słońca. Bardziej obeznani w temacie miłośnicy tamtejszej kultury i historii, również znajdą tutaj wiele interesujących faktów i poszerzą swoją wiedzę na temat tego wydarzenia.
Za udostępnienie egzemplarza książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Kirin.
Ciekawostki:
Źródła nie są ze sobą spójne, podając liczbę rōninów, którzy popełnili seppuku. W niektórych przekazach można przeczytać o specjalnym ułaskawieniu sioguna dla 17-letniego syna Ōishiego. W takim przypadku na miejscu ich pochówku leży 46 ciał a jeden grób jest tylko symbolem.
Świątynia Sengaku zlokalizowana obok Asano to miejsce pochówku 47 rōninów. W ciągu kilkuset lat na jej terenie kilkukrotnie dochodziło do rytualnego samobójstwa osób chcących odzyskać w ten sposób utracony honor (wielu sądzi, że jest to najlepsze miejsce). Ostatni taki przypadek miał ponoć miejsce w ostatnich dniach trwania II Wojny Światowej.
Świątynia Sengaku corocznie podczas organizowanego 14 grudnia święta przyciąga uwagę co najmniej kilkudziesięciu tysięcy odwiedzających. W ostatnim czasie stała się ona główną atrakcją turystyczną, przynoszącą spory dochód.
Coraz więcej znawców kodeksu bushidō, twierdzi, że zemsta w imieniu swojego pana powinna być dokonana natychmiast a odłożenie jej w czasie to wieka hańba dla wojownika, dlatego też 47 rōninów powinno przestać być hołubionych.
W poniższej galerii każdy zainteresowany, znajdzie zdjęcia zamku Asano, świątyni Sengaku i starych grafik związanych z opisaną historią.