W co gracie w weekend? #298: Muv-Luv Yakuza 0 Bad Company 2 Tales of Vesperia Halo 3 i Digital Devil Saga 2 - squaresofter - 12 maja 2019

W co gracie w weekend? #298: Muv-Luv, Yakuza 0, Bad Company 2, Tales of Vesperia, Halo 3 i Digital Devil Saga 2

Po kolejnym ukończeniu Onimushy szukam tytułu, który zajmie mnie na dłużej.  Pozwolicie, że wspomnę o tych, które mają na to największą szansę. Tym razem są to: Muv-Luv, Yakuza 0, Battlefield Bad Company 2, Tales of Vesperia, Halo 3 i Digital Devil Saga. Zapraszam wszystkich zainteresowanych do dalszej części tekstu, jeśli nie przeszkadzają Wam drobne spoilery.

Muv-Luv

Informacje

Platforma: PS VITA

Producent: Age

Data wydania: 8 czerwaca 2018r.

Gatunek: Visual novel

W Muv-Luv gram najwięcej podczas oczekiwania na kolejne mecze w Halo 3 i robię to tak długo, póki całkowicie nie rozładuje mi się VITA. Historia przedstawiona w grze nie jest dla mnie niczym nowym a wybór ścieżki Chizuru skutkuje tym, że od czasu do czasu pojawia się jakaś scena w grze, której nie miałem przy jej dwóch pierwszych ukończeniach, gdy starałem się zdobyć serce Sumiki i Meiyi.

Tym razem postanowiłem zignorować zapędy miłosne tych dwóch rywalek, wokół których kręci się cała historia Muv-Luv, więc gdy próbują wciskać jedzenie Takeru, to albo jem wszystko to, co zaoferują, co kończy się problemami zdrowotnymi protagonisty albo uciekam z klasy podczas przerwy obiadowej i dokarmia mnie przemądrzała okularnica, która zawsze chce coś w zamian.

Jednym z punktów zwrotnych w tej szkolnej opowieści milosnej jest konkurs kulinarny pięciu głównych bohaterek zainspirowany przez cwaną nauczycielkę Yuuko, którego nagrodą jest możliwość spędzenia całego dnia z głównym bohaterem przez jedną z dziewczyn. Takie rzeczy tylko w grach visual novel.

W każdym razie wybrałem danie przygotowane przez Chizuru. Takeru miał początkowo opory przed spotkaniem z klasową przewodniczącą, wyobrażając sobie, że da mu wykład odnośnie tego jak powinien zachowywać się wzorowy uczeń, ale jego wybranka zaprosiła go do muzeum iluzji, gdzie nie wszystko jest takie, jakie się wydaje na pierwszy rzut okiem i przestał narzekać.

To była ostatnia scena, której nie widziałem przy dwóch pierwszych przejściach gry. Trochę niezrozumiałe jest dla mnie to, że nawet gdy kręci nas kto inny niż sąsiadka lub dziewczyna z wyższych sfer, to i tak historia ich rywalizacji jest wciskana graczowi w usta na każdym kroku. Zdecydowanie lepiej pod tym względem wypada Clannad, w którym nasze wybory i prefererencje determinują kształt historii koncentrującej się wokół danej postaci, kompletnie ignorując te, które nas nie interesują albo których nawet nie spotkaliśmy.

Postaram się jakoś to przeżyć i dotrwać do zakończenia Chizuru. Po meczu lcrosse’a z jej największą rywalką to już tylko rzut beretem do liter końcowych. 

Yakuza 0

Informacje

Platforma: PS4

Producent: Sega CS1

Data wydania: 24 stycznia 2017r.

Gatunek: Przygodowa gra akcji

Nie miałem zamiaru grać w Yakuzę w ten weekend, ale po telefonie od znajomego trochę głupio mi się zrobiło, że on ogrywa mojego Dargon Questa XI a ja jego gry nie widziałem od ponad miesiąca, więc po przypomnieniu sobie najlepszych akcji z tego japońskiego tytułu ukazującego tamtejszy półświatek z lat osiemdziesiątych postanowiłem sprawdzić co tam słychać u Majimy. Ciężko cokolwiek zrobić, gdy brakuje kasy na te wszystkie przyjemności, więc obiłem gębę kilku rosłym oprychom, wydałem kilkadziesiąt milionów jenów na umiejętności drugiego bohatera w Yakuzie 0 i wziąłem się za jego główne zadanie, czyli na odbicie najlepszej hostessy z konkurencyjnego lokalu nocnego. Podejrzewam, że można to zrobić w bardzo prosty sposób, obijając gębę szefowi Odyssey, ale postanowiłem zrobić to z klasą, jak w megahicie Michaela Jacksona pt. Smooth Criminal. Przechadzając się po okolicy dowiedziałem się kilku interesujących rzeczy o konkurencji. Dowiedziałem się, że jest to lokal kierowany m.in. do starszej klienteli oraz, że dziewczyny z Odyssey nie mają łatwo i często zeń odchodzą ze względu na nieporadność kadrową jego szefa.

Po dotarciu na miejsce szybko załapałem ogólny klimat panujący w tym przybytku i gdy przed moimi oczami stanął mój konkurent, to zaczęły się twarde negocjacje, w których nie byłem wcale na straconej pozycji. Cieszę się, że tak szybko dotarłem do czwartego rozdziału tej kryminalnej histori, bo dopiero na jego początku możemy się dowiedzieć kim tak naprawdę jest Majima. Nie mogę się doczekać, gdy zemści się na swoich wrogach, ale do tego jeszcze daleka droga, bo w ten weekend skupiam się raczej na zadaniach pobocznych i rozrywkach dostępnych w kasynie. Miliony jenów w ruletce, pokerze i oczku nie wygrają się przecież same.   

Battlefield: Bad Company 2

Informacje

Platforma: Xbox 360

Producent: EA DICE

Data wydania: 5 marca 2010r.

Gatunek: FPS

Zmasterowanie Lost Odyssey nakręciło mnie do grania na X360 do takiego stopnia, że robię sobie aktualnie przegląd starszych gier. W świetnej kampanii do Bad Company 2 zrobiłem wszystko pięć lat temu i nadal nie mogę przeboleć, że DICE traktuje dziś ten element swoich gier jako przymus, ale przecież nikt nie zmusza mnie do grania w poprawne politycznie Battlefieldy robione pod fanów Fortnite’a. Nikt mi też nie zabroni cieszyć się ulubionymi odsłonami tej serii (przynajmniej do czasu, gdy EA obwieści zamknięcie ich serwerów).

Byłem bardzo ciekaw czy ktoś w ogóle gra jeszcze w tego starocia i w sumie nie dziwi mnie, że istnieją jeszcze gracze, którzy grają w Bad Company 2 codziennie. System progresu postaci z multiplayera Battlefielda 3, którym zajmowałem się na poważnie w tamtym roku to nic innego jak rozwinięcie pomysłów z wydanego rok wcześniej Bad Company 2 właśnie.

Do dyspozycji gracza zostają oddane te same tryby rozgrywki a żeby odblokować nowe wyposażenie musimy grać jedną z wybranych klas, dlatego też, gdy jakiś czołg męczy drużynę, której częścią jestem, to staram się potraktować takiego delikwenta za pomocą C4 lub RPG-7 i życie od razu staje się łatwiejsze. Nawet jeśli trafiam do jakiejś słabszej drużyny to i tak staram się przejąć kontrolę nad jednym z punktów strategicznych na mapie. Awans na wyższy poziom doświadczenia i odblokowywanie nowych elementów ekwipunku to bardzo żmudny proces, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Chcę się po prostu cieszyć Battlefieldem takim, jakiego lubię i wysadzić coś od czasu do czasu w powietrze, nieważne czy będzie to jakiś pojazd opancerzony czy budynek, w którym schował się mój adwersarz.   

Tales of Vesperia

Informacje

Platforma: Xbox 360

Producent: Namco Tales Studio

Data wydania: 26 czerwca 2009r.

Gatunek: Jrpg akcji

Skoro jestem po jrpgowej rozgrzewce w Lost Odyssey to wypadało też sprawdzić co słychać u Yuriego i paczki z Dzielnej Vesperii.

Księżniczka Estelle zażyczyła sobie przemarsz przez skąpaną w Słońcu pustynię, więc nasza drużyna musiała przygotować bukłaki z wodą na podróż dla każdego uczestnika tej śmiertelnie niebezpiecznej eskapady. Wioska, z której wyruszyliśmy na pewno nie była rajem dla turystów, bo wszyscy jej mieszkańcy zostali zamknięci pod klucz a obywatele świadczący podstawowe usługi takie jak noclegi byli pod stałą obserwacją stacjonującego w niej regimentu imperialnego, pilnującego tego, aby tubylcy nie powiedzieli przypadkiem gościom nic na temat tego, co się dzieje w tej piaszczystej mieścinie. Pozostaławały nam jedynie domysły.  Nie mieliśmy jednak czasu na bliższe przyjrzenie się zaistniałej sytuacji, gdyż dwójka małych dzieci starała się dowiedzieć czegoś o ich zaginionych rodzicach, którzy wyruszyli na mordercze piaski i przepadli gdzieś bez wieści.

Wyprawa na pustynię nie była zbyt dobrym pomysłem. Działo się tam bowiem coś dziwnego. Im dalej zapuszczaliśmy się w jej niegościnne piaski, tym częściej mogliśmy zaobserwować dziwny fenomen środowiskowy. Dzień zamieniał się w noc i vice versa. Nie myśleliśmy o przyczynach takiego stanu rzeczy. Zależało nam jedynie na tym, aby nie umrzeć z wycieńczenia. Największym zagrożeniem dla nas nie były wcale panoszące się wokół potwory a kurczące się w ekspresowym tempie zapasy wody. Na całe szczęście na pustyni są kaktusy, stanowiące dla nas stały dopływ drogocennej cieczy.

Udało nam się w końcu znaleźć wspomnianych rodziców, którzy stracili przytomność w wycieńczenia i kiedy wydawało się, ze wszystko się dla nas jakoś ułoży zaatakował nas wielki latający potwór. Okazało się, że to on stoi za częstymi zmianami pory dnia, dlatego zrobiliśmy wszystko, aby zniszczyć jego magiczną kulę, która mu na to pozwalała. Pokonaliśmy go, ale potem wszyscy straciliśmy przytomność. Obecnie znajdujemy się w mieście, o którym naczytaliśmy się legend na pewnym statku widmo. Tajemnicą pozostaje jak to możliwe, że miasto Yormgen przetrwało tysiąc lat bez bariery chroniącej ją przed potworami? Musimy poznać prawdę.

Halo 3

Informacje

Platforma: Xbox 360

Producent: Bungie

Data wydania: 25 września 2007r.

Gatunek: FPS

Życie początkującego gracza w multiplayerze Halo 3 nie należy do najłatwiejszych, szczególnie gdy mierzymy się z wiecznie podskakującymi królikami grającymi w fpsa Bungie bez przerwy od dwunastu lat. Dobrze, że nie każdy spotkany w tej grze gracz jest cyborgiem, który kładzie Cię w dwie sekundy po zobaczeniu trzema celnymi strzałami, bo inaczej nie dałoby się czerpać satysfakcji z potyczek sieciowych z innymi graczami.

A nawet jeśli trafimy na samych wymiataczy to zawsze można odpocząć w singlu, próbując ugrać jakiś dobry wynik w jednej z dziewięciu misji fabularnych. Długo zastanawiałem się nad idealną konfiguracją czaszek stanowiących modyfikator wyniku i dopasowanym do nich poziomem trudności. W sieci każdy gracz, który mierzył się z tym wyzwaniem miał swoje zdanie na ten ten temat. Mam i ja a opieram je na obserwacji swoich umiejętności. Ukończyłem Halo 3 na legendarnym poziomie trudności, ale to zbyt wysokie progi, żeby przechodzić ten tytuł szybko i z niewielką ilością zgonów, które sprawiają, że tracimy część zdobytego wyniku oraz cenny czas. Im dłżej gramy w dany etap, tym mniej dostaniemy punktów za każdego nowego pokonanego przeciwnika Normalny poziom trudności daje według mnie za mało punktów, więc uznałem, że to heroiczny poziom trudności jest dla mnie najlepszy w bitwie o 15000/50000 punktów w zależności od wybranej planszy plus trzy czaski utrudniające zabawę.

Na chwilę obecną udało mi się zaliczyć w ten sposób trzy pierwsze misje, więc jestem zadowolony. Nie jest to jednak spacerek, bo czasem jeden granat przylepny wystarczy, by zniwelować wszystkie nasze wysiłki w dążeniu o jak najlepszy wynik a wtedy rodzi się frustracja odbierająca chęci do dalszej gry.

Na razie się nie poddaję i nawet jak jakaś partia planszy mi nie wychodzi, to zaczynam ją od nowa i próbuję aż do skutku. Z tego co pamiętam to dalsza część gry będzie o wiele trudniejsza, więc spodziewam się, że stracę sporo włosów starając się je zaliczyć wszystkie poziomy w meta grze.

Shin Megami Tensei: Digital Devil Saga 2

Informacje

Platforma: PS2

Producent: Atlus

Data wydania: 16 luty 2007r.

Gatunek: Jrpg turowy

Przygody Samanosuke z Onimushy zwiększyły moje chęci na dalszą zabawę przy PS2. Postanowiłem więc sprawdzić kontynuację Digital Devil Sagi, bo przecież nie samą Personą Atlus stoi a co jak co wprost uwielbiam post-apokaliptyczne settingi w grach tego studia. Pierwszego DDSa ukończyłem dwa lata temu, ale był to jedynie wstęp do tej ponurej historii o świecie zniszczonym przez kataklizm, w którym ocalali zmuszeni są do pożerania słabszych jednostek, żeby przeżyć.

Nagrodą za pokonanie wszystkich innych plemion miało być dotarcie do wspaniałej Nirvany a okazało się, że to świat, który został doszczętnie zniszczony przez ludzkość, w  którym Słońce jest czarne a każdy człowiek, który zostanie wystawiony na szkodliwe działanie jego promieni zostaje zamieniony w kamień. Uśmiałem się, gdy Argilla stwierdziła, że już lepszy był deszcz ze Złomowiska, z którego przybyli bohaterowie.

Na początku kontynuacji DDSa dowiadujemy się, że wszystko to, co wydarzyło się w pierwszej części to tak naprawdę symulacja komputerowa mająca na celu stworzenie sztucznej inteligencji zaprawionej w bojach. Dane z tego eksperymentu miały posłużyć do dalszych badań Stowarzyszeniu Karmy trzęsącemu całym światem i decydującym o tym, kto z żyjących ma być chroniony a kto zostanie przeznaczony na pożarcie. Nikogo pewnie nie zdziwi jak napiszę, że zwykli ludzie pozbawieni umiejętności transformacji w wygłodniałe bestie mieli należeć do tej drugiej grupy. Tak się składa, że garstka z nich, która założyła ruch oporu sprzeciwiający się światowej dominacji owej organizacji porwała jednego z towarzyszów Serpha, Argillii i Gale’a, więc zostali oni niejako zmuszeni do współpracy.

Tyle właściwie mogę napisać o początku gry. No dobra powiem jeszcze o tym, że bardzo spodobał mi się główny motyw bitewny skomponowany przez Shojiego Meguro i jest to chyba pierwszy taki kawałek, który zrobił na mnie wrażenie porównywalne do Reach out for the Truth z Persony 4. Długo musiałem czekać na podobne przeżycie estetyczne a  gram w gry Atlusa od dziesięciu lat. Tak bardzo mi się spodobał ten utwór, że chyba na dłużej zadomowię się w nowym niegościnnym świecie, tym bardziej, że Gale popisał się bystrością swojego umysłu i nie wierzy we wszystko to, co mówią mu o nim tubylcy. Stawka w grze jak zwykle toczy się o Serę nazywaną przez moich wrogów Cyber Szamanką. Tytuł tego jrpga niewiele mi kiedyś mówił, ale teraz to zaczyna wszystko mieć jakiś sens i układać się w logiczną całość.

Te oto tytuły zaprzątają obecnie najwięcej mojej uwagi. Postaram się wybrać przynajmniej jeden lub dwa z nich, na których się skupię a reszta poczeka pewnie na lepsze czasy. Jeśli i Wy ogrywacie jakieś gry i chcielibyście się tym pochwalić, to zapraszam Was wszystkich serdecznie do komentarzy.

squaresofter
12 maja 2019 - 01:43