Pewnego upalnego lata... Recenzja mangi Summer Wars - Froszti - 21 maja 2019

Pewnego upalnego lata... Recenzja mangi Summer Wars

Wiele osób słysząc „tytuł oparty na  filmie/serialu” od razu ma w głowie wiele negatywnych skojarzeń. Nic dziwnego, spora część takich pozycji (szczególnie książkowych) jest delikatnie, mówiąc „średnia”. Zupełnie inaczej na tym poletku wypadają mangi, które obok promowania danego tytułu, dają czytelnikowi coś od siebie. Doskonałym przykładem tego jest „Summer Wars” pozycja godna zarówno przeczytania, jak i obejrzenia.

Bycie nastolatkiem to wspaniała rzecz. Młodość, przyjaciele, imprezy, dziewczyny. Chyba że jest się introwertykiem, którego jedyną zaletą jest ponadprzeciętny umysł matematyczny. Kimś takim właśnie jest Kenji, uczeń drugiej klasy liceum. Nastolatek, którego jedyną wartością dodaną (przynajmniej według niego), jest zamiłowanie do matematyki, co dla większości jego rówieśników równoznaczne jest z nudą. Nadchodzącą letnią przerwę wakacyjną zamierza on spędzić wraz ze swoim jedynym przyjacielem na pracy polegającej na „konserwacji” podsystemów serwisu O2. Jest to wirtualny świat, w którym ludzie z całego globu prowadzą swoje drugie życie, każdy może robić tam, na co tylko ma ochotę. Ta wirtualna rzeczywistość tak mocno wsiąknęła w życie ludzi, że na stałe powiązała się ze światem realnym (wirtualne urzędy gdzie można wszystko  załatwić, politycy mający swoje wirtualne awatary). Jego plany muszą jednak ulec pewnej wersyfikacji. Natsuki dziewczyna, w której podkochuje się on od pewnego czasu, proponuje mu nowe ciekawsze zajęcie. Ma on pojechać z nią do jej rodzinnego domu, gdzie będzie pomagać przy uroczystości 90-tych urodzin jej babci. Na miejscu okazuje się, że do rodzinnej rezydencji zjechała liczna rodzinka a Kenji ma udawać narzeczonego dziewczyny. Jakimś cudem udaje mu się przetrwać pierwszy dzień i nie zejść na zawał przy takiej masie atrakcji i zaskoczeń, jednak to dopiero początek wydarzeń z jego udziałem tego upalnego lata.  O2 zostaje zaatakowane a Kenji okazuje się ostatnią deską ratunku zarówno dla wirtualnego, jak i rzeczywistego świata.

Tak jak już zostało wspomniane na początku, manga nie jest dziełem autorskim. Powstała ona w celu promowania filmu anime, który miał swoją premierę w sierpniu 2009 roku. Produkcja dość mocno zaznaczyła swoją obecność na rynku, zdobywając wiele prestiżowych nagród i uznanie pośród widzów. Manga siłą rzeczy cieszyła się odrobinę mniejszym zainteresowaniem, ale i tak zyskała spore grono miłośników. Nie powinno to specjalnie dziwić, tytuł jest naprawdę dobry i czyta się go równie przyjemnie, co ogląda film.

Summer Wars to ciekawie skonstruowany przedstawiciel seinenów, łączący w sobie elementy dramatu, okruchów życia, romansu, komedii, akcji i tytułu z pogranicza fantastyki naukowej. Mieszanka dość różnych elementów, które doskonale są ze sobą spasowane i tworzące nierozerwalną całość. Fabularnie być może nie jest nadzwyczajnie – zakochany nastolatek, uwypuklone problemy rodzinne, wirtualny świat, w którym będzie się toczyć „wojna” mająca wpływ na realne otoczenie. Wszystko to w mniejszym lub większym stopniu pojawiało się w już w dziesiątkach innych produkcji. Nie mniej jednak manga umiejętnie łączy sprawdzone schematy, tworząc dzieło, które zapewnia odbiorcy odpowiednią dawkę rozrywki – a przecież to jest najważniejsze.

Manga ma charakter kameralny, zarówno jeśli chodzi o miejsce akcji (nie licząc kilku momentów w wirtualny świecie, prawie całość dzieje się w jednej lokacji), jak i postacie. Co prawda na początku czytelnikowi zaprezentowane jest liczne grono bohaterów, jednak tak naprawdę ważną rolę w historii odgrywa trójka (a nawet w zasadzie dwójka z nich). Większe skupienie się na kilku osobach miałoby znaczący sens, gdyby były to postacie wyraziste, niestety tak nie jest. Przez większość „lektury” są oni dość mocno płascy emocjonalnie, a czytelnik nie odczuwa do nich żadnych emocji (sytuację ratuje parę dramatycznych momentów w fabule, które wymuszają na postaciach odrobinę więcej emocjonalności). Nie można jednak wymagać głębokiego studium charakterów od tytułu czysto rozrywkowego, przeznaczonego dla młodszego odbiorcy.

Warstwa artystyczna prezentuje się całkiem dobrze, momentami jest delikatnie niedbała (ale jest to moim zdaniem celowy zabieg artysty). Rysunki postaci są naprawdę niezłej jakości (szczególnie jeśli chodzi o twarze). Na słowa uznania zasługują również sceny akcji i ich dynamika. Niestety nie można nic dobrego powiedzieć o tłach, w większości kardów ich w ogóle brakuje, a jeśli już są, stają się mało znaczącym elementem, niemającym żadnego wpływu na odbiór rysunku znajdującego się na pierwszym planie.

Rodzime wydanie jest poprawne. Wyraźna czcionka dobre tłumaczenie, dobrze skonstruowane przypisy. Czyli naprawdę solidnie wykonana praca.

Jeżeli miał ktoś okazję obejrzeć film i znalazł się on na liście jego ulubionych pozycji, warto wtedy wzbogacić swoją kolekcję o jego mangowy odpowiednik (tym bardziej że kilka wątków jest tutaj odrobinę mocniej rozwinięte). Tytuł można również polecić każdemu, kto szuka seinena mającego zapewnić mu rozrywkę, przymykając jednocześnie oko na pewne fabularna absurdy i uproszczenia. Summer Wars to manga zapewniająca chwilę relaksu i w tej roli sprawdza się doskonale.

Radosław „Froszti” Frosztęga


 

Za udostępnienie mangi do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko.

Froszti
21 maja 2019 - 11:12