Recenzja mangi ReLIFE - Froszti - 25 maja 2019

Recenzja mangi ReLIFE

Ponownie stanie się nastolatkiem i powrót do szkoły średniej? Cieszenie się  wiekiem młodzieńczym? Ponowne przeżywanie niektórych wydarzeń, od których szybciej może zabić serce? Na pewno część osób w bardziej zaawansowanym wieku o tym myślała, nawet jeśli nikt tego głośni nie powie.

Arata Kaizaki – 27 latek, który dość długo starał się o przyjęcie na uniwersytet. Kiedy już mu się to udało i zdołał go ukończyć, zrezygnował ze swojej pierwszej pracy zaledwie po kilku miesiącach. Taka skaza w CV niezbyt zachęcała potencjalnych pracodawców do jego ponownego zatrudnienia. Każda kolejna porażka na rozmowie kwalifikacyjnej, pozbawiła go pewności siebie. Zanim sam to dostrzegł stał się NEET-em (osoba niepracującą, niewiedzącą co zrobić ze swoim życiem). Taka właśnie osoba, była najlepszym możliwym kandydatem to tajnego projektu badawczego ReLIFE. Projekt zakłada odmłodzenie kandydata za pomocą specjalnych środków farmakologicznych (tajemnicza tabletka) do wieku nastoletniego i obserwacja go przez rok, jak radzi sobie w szkole średniej. W zamian otrzyma on środki pieniężne na utrzymanie się przez ten czas a po zakończeniu badań, instytut pomoże mu znaleźć dobrze płatną pracę. Arata mniej lub bardziej świadomy swoich czynów, postanawia połknąć pigułkę i przystąpić do projektu badawczego. Rok spędzony pośród nastolatków w szkole średniej i otrzymywanie za to wynagrodzenie – czy może być coś łatwiejszego? O tym, jak bardzo się myśli i jak trudno będzie się odnaleźć pośród młodego pokolenia, przekonuje się on już pierwszego dnia. To jednak  dopiero początek jego drogi przez „mękę”.

ReLife z pozoru zapowiada się jako przyjemna komedia w szkolnych klimatach, w której znajdziemy kilka elementów dramatu. Jeżeli właśnie tego oczekujemy od tytułu, na pewno nie będziemy zawiedzeni. Świetny humor, luźny klimat, świetnie zarysowani bohaterowie – rozrywka i relaks jest tutaj gwarantowane. Jednak postrzeganie mangi w ten sposób będzie dla niej mocno krzywdzące. To wszystko jest tylko powierzchniową warstwą, pod którą kryje się naprawdę dobrze napisany, poważny tytuł.

ReLife to tak naprawdę głębokie studium psychiki ludzkiej. Nie jest to powiedziane wprost (przynajmniej nie z początku), ale projekt ma na celu wymuszenie na obiekcie zmiany zarówno swojego życia, jak i postrzegania świata. Tylko od badanego zależy czy dostrzeże on, że dany mu rok to tak naprawdę jego druga szansa na nowe życie. Czy człowiek jest w stanie dokonywać nowych wyborów, ciągle pamiętając swoją młodość? Może nasze decyzje są uwarunkowany z góry i zawsze będziemy popełniać te same błędy i powielać swoje zachowanie. Czy charakter człowieka można zmienić? Czy świadomość pewnego rodzaju bezkarności, może spowodować dokowanie czynów „zabronionych”? Manga stawia przed czytelnikiem naprawdę masę pytań, a na większość z nich będzie musiał on odpowiedzieć sobie samemu, stawiając siebie w miejsce głównego bohatera.

Mocno to wszystko zaskakuje, tym bardziej że manga powstała jako projekt internetowy, przeznaczony do czytania na telefonach. Jeżeli taką jakość mają inne dzieła tego rodzaju, to czym prędzej powinny być one wydawane w formie tomikowej.

Autorka prezentuje tutaj również mroczną stronę Japońskiego świata „pracy”. Obraz typowego „Salarymana” – pozbawionego kompletnie emocji pracownika, którego nic nie cieszy, zapijającego swoje smutki w litrach alkoholu, daje mocno do myślenia. Można wyczuć tutaj pewną krytykę takiego systemu, który połyka człowieka, a wypluwa obiekty pozbawione cech ludzkich. Wszystko podane jest jednak tutaj w taki sposób, że każdy będzie mógł to interpretować inaczej.   

ReLife rozwija się z każdym kolejnym tomem, historia ewoluuje, niektóre wątki są wyjaśnianie za sprawą retrospekcji, aby po chwili pojawiły w umyśle czytelnika nowe pytania. Jest kilka naprawdę ciekawych momentów z dość znaczącym twistem fabularnym, które mogą zaskoczyć, szczególnie jeśli od samego początku nie zwracało się uwagi na pewne drobne niuanse i podpowiedzi ze strony autorki. Pierwsze dwa/trzy tomy to tylko wstęp do coraz ciekawsze i bardziej dramatycznej historii.

O ile dużo dobrego można powiedzieć na temat fabuły, kwestia rysunków wypada tutaj co najwyżej „przyzwoicie”. Rysunki są całkowicie sterylne, niemalże całkowity brak teł i  bardziej szczegółowych elementów. Mocno rażą po oczach rysunki postaci, są dość proste w swojej formie, przez co trudno niekiedy rozróżnić poszczególnych bohaterów (dotyczy to szczególnie męskiej części postaci). Na pewno dużym plusem mangi, jest jej wydanie w całości w kolorze.

ReLife to jeden z lepszych tytułów, jaki miałem okazje czytać w ostatnim czasie. Na pewno powinny się  tą pozycją zainteresować czytelnicy, którzy już dawno za sobą mają okres edukacji. Jestem pewien, że lektura ta zapewni im masę rozrywki i przyjemności. 

Radosław „Froszti” Frosztęga



Za udostępnienie mangi do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko.

Froszti
25 maja 2019 - 11:03