Recenzja książki - Ray Allen. Za trzy. - Froszti - 8 czerwca 2019

Recenzja książki - Ray Allen. Za trzy.

Są dwa typy ludzi: tacy, którzy rodzą się z ogromnym talentem i ci, którzy dopiero muszą go w sobie odkryć. Ci drudzy mają w sobie tylko malutki zalążek ponadprzeciętnych zdolności w danej dziedzinie (sportu, kultury itp.) i tylko od nich zależy czy będą o niego dbać. Tytaniczna i powtarzalna praca, jasne określenie swoich celów i dążenie do nich realizacji pomimo przeciwności losu. Tylko to może sprawić, że z maleńkiego ziarenka talentu, wydobędzie się jego prawdziwą moc. Właśnie taką osobą jest Ray Allen zawodnik, który swoje sukcesy osiągał dzięki naprawdę ciężkiej pracy.  

Gdyby zapytać przeciętnego człowieka o zawodników NBA z pewnością wymieniłby takie tuzy tego sportu jak: Michael Jordan, Kobe Bryant, LeBron James czy Magic Johnson, Kareem Abdul-Jabbar, Larry Bird. Dopiero za nimi można umieścić zawodników, którzy mieli swój wpływ na wygląd ligi, ale nigdy nie zdołali przebić się do światowej świadomości. W grupie tej właśnie można znaleźć Raya Allena. Ray przez całą swoją karierę był zawodnikiem, który  pokazywał wszystkim, co to znaczny profesjonalizm i ciężka praca. Graczem, który  nie zdobywał największej ilości mistrzowskich pierścieni, nie rzucał największej ilości punktów w swoich zespołach (nawet bywały takie mecze, w których nie zdobywał żadnego punktu), ale tak stał się osobą, która na zawsze zostanie zapamiętana w historii NBA. Kibicie (nie tylko drużyn, w których grał, ale szczególnie ich przeciwników) już zawsze będą pamiętać o zawodniku, który nie miał sobie równych na linii rzutów „za trzy”.

Dzieciństwo Raya Allena nie było usłane różami, na pewno jednak nie można napisać, że było ono ciężkie i traumatyczne. Na pewno wielu jego rówieśników w tamtym okresie miało o wiele gorzej, jednak to właśnie młodość dość mocno ukształtowało go jako przyszłego zawodnika NBA. Już od najmłodszych lat doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie ma on wielkiego talentu koszykarskiego, jednak mocno wierzył w to, że może osiągnąć sukces. Wiedział, że swoje marzenia może zrealizować tylko dzięki naprawdę ciężkiej pracy i masie poświęceń. Do ostatniego meczu w karierze trzymał się on wyznaczonego celu ani na chwilę nie zbaczając z wybranej ścieżki, nawet gdy pojawiły się ogromne pieniądze (mające destruktywny wpływ na wielu młodych zawodników). Praca, praca i jeszcze raz praca – jest to główne przesłanie całej książki. Ray jasno dane do zrozumienia czytelnikowi, że zawodnik z prawdziwym talentem, który nie musi nic w tej sprawie robić, rodzi się raz na pewien czas. Cała reszta, jeżeli chce cokolwiek osiągnąć, musi naprawdę ciężko na to zapracować.

Jasne przesłanie, jednocześnie mobilizujące czytelnika do wytężonej pracy nad własnymi marzeniami. Kilka naprawdę interesujących fragmentów, w których Ray opisuje swoje relacje z innymi sportowcami i trenerami oraz zachowania niektórych zawodników, których dziś można określić mianem gwiazd. W tym aspekcie książka prezentuje się naprawdę ciekawie i czyta się ją z niekłamaną przyjemnością. Niestety musi być tutaj jakaś łyżka dziegciu. Pewne fragmenty dzieła są poświęcone dość szczegółowemu opisowi  niektórych meczów Allena. Pisząc „szczegółowy opis”, mam na myśli nie jego odczucia i zachowanie na parkiecie (to byłoby nawet ciekawe), ale masę statystyk, opisujących ile tego dnia zdobył punktów, jaka była jego średnia itp. W dobie Internetu, gdy można sprawdzić statystki z każdego możliwego meczu, dotyczące wszystkich zawodników, a nawet ponownie obejrzeć takie spotkania, kompletnie mija się to z celem i staje się niepotrzebnym wypełniaczem. O wiele lepiej sprawdziłoby się dodanie większej ilości wspomnień z samej szatni lub koszykarskich anegdot z czasów jego kariery.

Moim zdaniem, brakuje również (kwestia czysto subiektywna), chociaż odrobiny porównania tego jak wyglądało samo NBA (szczególnie pod względem gry), końcem lat 90-tych do tego, co dzieje się obecnie na parkietach. Kto inny mógłby coś ciekawego na ten temat napisać jak nie zawodnik, który był świadkiem ewolucji NBA.

Jeśli chodzi o rodzime wydanie książki, stoi ono naprawdę na wysokim poziomie. Bardzo dobre tłumaczenie sprawia, że nikt (nawet osoba niekoniecznie obeznana ze światem koszykówki) nie powinna czuć się zagubiona pośród niezrozumiałego nazewnictwa. Świetnie prezentuje się okładka z wypukłymi literami. Na uwagę zasługuje nawet sama grafika umieszczona na okładce, która może wzbudzać pewne kontrowersje (szczególnie biorąc pod uwagę rozstanie Allena z Celtics). Malutkim minusem może być pewien błąd w przygotowaniu pliku z książką do druku. W niektórych egzemplarza zamieniono kolejność trzech stron (13,14 i 15), nie wpływa to zbytnio na odbiór całości, ale jeżeli komuś to przeszkadza, nie ma problemów z oddaniem książki do miejsca, w którym się ją kupiło.

Książka pomimo kilku mniej ciekawych fragmentów i pewnych braków, nadal jest dziełem, które powinno zostać przeczytane przez każdego fana koszykówki. Prosty i przyjemny język dzieła, sprawia, że całość czyta się bardzo szybko. Tak jak zostało wspomniane wcześniej, znajdzie się tutaj kilka naprawdę ciekawych momentów, które mogą zaskoczyć nawet osoby, które z wielką uwagą od lat śledzą koszykarką ligę NBA. „Ray Allen. Za trzy. Moja podróż przez życie i grę, którą kocham” – to naprawdę dobra biografia, grą z czystym sumieniem mogę polecić.

Radosław „Froszti” Frosztęga



Za udostępnienie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu SQN. 

Froszti
8 czerwca 2019 - 10:54