Recenzja filmu To. Rozdział 2 - let's kill this f*cking clown! - fsm - 8 września 2019

Recenzja filmu To. Rozdział 2 - let's kill this f*cking clown!

Prosta, efektowna i wulgarna odezwa użyta w tytule tekstu jest fragmentem wypowiedzi, jaką zaserwował Frajerom Richie Tozier w finale pierwszego rozdziału filmu To. Lato 1989 roku dało się bohaterom tej opowieści mocno w kość. Minęło 27 lat, dorośli bohaterowie są zmuszeni porzucić swoją codzienność i raz jeszcze zderzyć się z koszmarem.

Stephen King napisał powieść To jako potężną (ponad 1000 stron!) kronikę życia grupki mieszkańców miasta Derry, na których losy wpłynęła zła siła przybierająca postać klauna imieniem Pennywise. Książka na zmianę skakała między dzieciństwem a dorosłością siódemki bohaterów. Filmowcy podjęli słuszną decyzję, by te czasowe płaszczyzny oddzielić grubą kreską dwóch lat dzielących premierę obu kinowych rozdziałów. Dzięki temu zabiegowi opowieść zyskała na czytelności, a fabuła kontynuacji dostała rumieńców. Ale czy film jest lepszy od poprzednika?

Krótka odpowiedź to "nie". Ale bez lęku, wszak To z 2017 roku to jedna z większych i milszych niespodzianek na współczesnym horrorowym rynku, więc poprzeczka była zawieszona niezwykle wysoko. Odpowiednia dawka nostalgii wymieszana z miksem strachu i śmiechu zagwarantowała sukces artystyczny i komercyjny. Rozdział 2 przegrywa w tym starciu, bo pozbawiony jest efektu niespodzianki, nostalgia też odeszła na dalszy plan. No i czy dorośli są w ogóle w stanie bać się klauna i jego sztuczek?

Jako wielki fan twórczości Kinga i miłośnik strasznych filmów (nawet jeśli są nimi tylko przez przynależność gatunkową) wyszedłem z kina bardzo zadowolony, mimo braku uczucia strachu, mimo momentami nieznośnej widowni na sali, ciut zbyt długiego czasu trwania filmu i wreszcie - czasami zbyt gwałtownego przeskakiwania między straszeniem a rozśmieszaniem. Rozdział 2 jest nieco gorszy pod niemal każdym względem, ale nadal dostarcza rozrywki na bardzo wysokim poziomie.

Główna zasługa to ponownie perfekcyjny casting, który młodym bohaterom znalazł idealnych dorosłych odpowiedników. Gwiazdy największego kalibru - James McAvoy i Jessica Chastain bardzo ładnie odgrywają starsze wersje Billa i Bev, rewelacyjnie wypadł też James Ransone jako dorosły Eddie Kaspbrak, ale drugie To należy głównie do Billa Hadera, który dzielnie wszedł w buty pozostawione przez znanego ze Stranger Things Finna Wolfharda i przekonująco rozśmiesza, wariuje, boi się i czaruje widzów. O Billu Skarsgardzie, czyli Pennywise'ie wspomnę z obowiązku, bo wykonał robotę tak samo dobrą (jeśli nie lepszą), co w poprzednim rozdziale, ale zbytnie wchodzenie w szczegóły zahaczałoby o spoilery.

Reżyser Andy Muschetti i scenarzysta Gary Dauberman dosyć wiernie podążają ścieżką wytyczoną przez Stephena Kinga w książce, choć nie zjeżdżają aż tak głęboko do kopalni dziwnych pomysłów. Filmowe to zostało nieco wyprostowane i złagodzone, co na dobrą sprawę trzeba potraktować jako plus. Otwierająca kontynuację scena jest odpowiednio mocna i brutalna (i znowu dowodzi, że nawet najpotężniejsze nadprzyrodzone potwory zawsze muszą w okrucieństwie gonić ludzi) i żywcem przeniesiona z kart książki. Czytelnicy będą usatysfakcjonowani.

To. Rozdział 2 mocno stawia na jump-scare'y i CGI, co często osłabia efekt "wow", ale trudno uznać to za wielką wadę, jeśli niemal 3 godziny seansu mijają niepostrzeżenie (choć uważam, że całość zyskałaby na niewielkim przystrzyżeniu tu czy tam) i nawet znajomość fabuły nie przeszkadza czerpać radości generowanej przez film. A skoro o radości mowa - drugie To może pochwalić się cudownie absurdalnym użyciem słynnej piosenki Angel of the Morning. Mistrz!

Pierwsze To wzięło mnie z zaskoczenia i obezwładniło swoją fajnością. Na drugie To byłem już przygotowany, więc tym razem filmowcom nie udało się zrobić niczego naprawdę wyjątkowego. Na szczęście jednak gotowe dzieło nie odstaje daleko od wyśmienitej pierwszej odsłony i bez wstydu kontynuuje dobrą passę, jaką mają od kilku lat ekranizacje prozy Stephena Kinga. Bez skrępowania daję 8/10.


fsm
8 września 2019 - 18:25