Recenzja książki: Dragon Age. Utracony tron - Froszti - 9 października 2019

Recenzja książki: Dragon Age. Utracony tron

Seria Dragon Age to nie tylko dobre i warte uwagi gry, to również cykl książek, który powinien zainteresować miłośników literatury fantasy. Fani serii na pewno pamiętają, że niektóre z nich pojawiły się już na naszym rynku wydawniczym. Było to jednak już jakiś czas temu a teraz za sprawą Wydawnictwa Insignis, część z nich powraca na półki księgarni.

Akcja książki Utracony tron przenosi czytelnika przed wydarzenia znane z pierwszej części gry. Królowa rebeliantów, prawowita dziedziczka tronu Fereldenu, zostaje zamordowana przez żołnierzy wysłanych przez znienawidzonego tyrana siedzącego na tronie. Maricowi, jej synowi, jakoś udaje się zbiec, ale jest zajadle ścigany przez wojska uzurpatora. W momencie, kiedy już chce się poddać i podzielić los swojej rodzicielki, napotyka on na swojej drodze młodego banitę Loghaina. Los na stale połączy tę dwójkę i doprowadzi ich do wielu niebezpiecznych sytuacji. Loghain obiecuje swojemu ojcu, że nie tylko obroni młodego księcia, ale doprowadzi go do resztki wojsk rebelianckich. Ich szorstka znajomość powoli zaczyna przemieniać się w prawdziwą przyjaźń. Wspomniana dwójka oraz urodziwa wojowniczka Rowana, staną się zarzewiem wielkiego wolnościowego zrywu, który pozwoli odzyskać utracony tron, albo spowoduje, że wszyscy zginą tragiczną śmiercią.

David Gaider serwuje potencjalnemu czytelnikowi poprawnie stworzony świat fantasy, pełny walki, magii, najróżniejszych ras oraz intryg politycznych. Autor będący jednocześnie twórcą scenariusza gry Dragon Age: Początek, powinien doskonale umieć oddać na kartach powieści klimat, który zauroczył setki tysięcy graczy na całym świecie. Niestety jednak to, co doskonale sprawdza się w grze komputerowej, nie zawsze jest odpowiednie dla wersji książkowej. Pompatyczność, dzielni dziarscy wojownicy szarżujący na przeważające siły wroga i odnoszący spektakularne zwycięstwa. Dynamiczna akcja doskonale sprawdza się w wielu powieściach tego gatunku, ale tylko pod warunkiem, że jest odpowiednio doprawiona bardziej angażującą treścią. Tutaj niestety odrobinę tego brakuje. Autor co prawda starał się spowolnić akcję, dodając spokojniejsze wątki (np. romansu), oraz liczne dialogi pomiędzy bohaterami pokazujące rozwój ich zażyłości, ale są chwile, w których ma się wrażenie, że zostało to dodane na siłę bez większego pomysłu jak umiejętnie wpleść to w cały wątek fabularny. Najistotniejszą funkcję spełnia tutaj epickość, która ma celu wciągnięcie czytelnika w dynamikę wydarzeń. Jednych taka twórczość zachwyci, inni będą czuli pewien niedosyt. Na pewno na duże słowa uznania zasługuje wątek rozwoju emocjonalnego Marica. Liczne wydarzenia, które mają miejsce w jego życiu, powodują, że zmienia on stopniowo swoje nastawienie do świata. Z naiwnego i użalającego się nad sobą chłopca, stopniowo staje się prawdziwym mężczyzną i władcą, który doskonale zdaje sobie sprawę, że niekiedy trzeba poświęcić własne pragnienia, aby osiągnąć większy cel. Niestety już nic dobrego nie można powiedzieć o reszcie głównych bohaterów. Zarówno Loghain, jak i Rowana są tutaj potraktowani bardzo nierówno. W jednym miejscu autor skupia się na nich bardziej, aby po chwili potraktować ich po macoszemu. Jeśli zaś chodzi o język powieści, jest on prosty i bardzo konkretny. Autor nie decyduje się na rozbudowane opisy przyrody czy miejsc akcji, skupiają się tylko na najważniejszych wydarzeniach.

Mamy tutaj do czynienia z poprawnie napisaną powieścią fantasy, które niestety dość daleko do genialności. Doskonale sprawi się on jako książkowy wstępniak do gry lub jej uzupełnienie, ale i osoby, które niekoniecznie przepadają za elektroniczną rozrywką, znajdą tutaj coś dla siebie. Oczywiście pod warunkiem, że szukają czegoś łatwego i dynamicznego, co można pochłonąć w jeden wieczór i szybko o tym zapomnieć.

Radosław Frosztęga

Froszti
9 października 2019 - 11:12