Bungou Stray Dogs: Bezpańscy literaci #1 - #5 - Froszti - 8 grudnia 2019

Bungou Stray Dogs: Bezpańscy literaci #1 - #5

Plejada literackich gwiazd w zwariowanym mangowym świecie pełnym przemocy? Czemu nie! Pomysł na stworzenie takiej mangi mógł się zrodzić jedynie w umyśle kogoś, kto nazywa się Kafka Asagiri. Nazwisko zobowiązujące do sporej kreatywności, odrobiny ekscentryczności i szczypty humoru, które doskonale wyczuwalne są w kolejnych rozdziałach seinena, który miło połechce gusta niektórych książkoholików.

Życie bywa na przeróżne sposoby okrutne i przewrotne. Doskonale wie o tym Atsushi Nakajima, chłopak wyrzucony z sierocińca, błąkający się bez większego celu i przymierający coraz większym głodem. Swoje ostatnie siły wykorzystuje na wyciągnięcie z nurtów rzeki człowieka, który jak się okazuje, próbował popełnić samobójstwo i nie jest nazbyt zadowolony z udzielonej mu pomocy. Topielcem jest Osamu Dazai, członek Zbrojnej Agencji Detektywistycznej, zrzeszającej ludzi posiadających specjalne „uzdolnienia” i rozwiązującej trudne sprawy zlecane im przez władze. Przynależność do takiej organizacji wymusza pewnego rodzaju maniery, więc w podzięce za niechciany ratunek Atsushi, ma okazję napełnić swój żołądek. Później sprawy toczą się już błyskawicznie. Okazuje się, że chłopak jest powiązany ze sprawą, którą prowadzi teraz agencja i odkrywa on w sobie pewne niebezpieczne moce. Zanim jednak wszystko należycie ułoży się w jego głowie, staje się on częścią firmy i musi radzić sobie nie tylko z nowymi obowiązkami, ale również z mocno niesztampowymi współpracownikami. Cała wrzawa wokół jego osoby dopiero jednak nabiera widowiskowego tempa. Szybko na scenę wkracza lokalna niebezpieczna mafia, która od zawsze miała na pieńku z agencją. Gdyby takich problemów było jeszcze mało, to do akcji wkracza trzecia potężna siła, której obdarzeni „zdolnościami” członkowie starają się przetrzebić szeregi zarówno mafii jak i agencji detektywistycznej.

Świat przedstawiony w tytule to połączenie wielu sprawdzonych schematów, z którymi czytelnik miał już do czynienia w innych pozycjach. Młodzi obdarzeni niezwykłymi mocami bohaterowie, dość wyraźny podział na dobrą i złą stronę, mafijne klimaty współczesnego świata osadzonego w tym przypadku w realiach Jokohamy oraz mroczna otoczka przepełniona widowiskową przemocą. Nic nadzwyczajnego czego nie można byłoby zobaczyć w co najmniej kilkunastu innych tytułach tego typu. Każdy z wymienionych elementów jest tutaj jednak częścią solidnego rusztowania, na którym utrzymuje się cała fabuła serii, która wielokrotnie udowodni, że potrafi być nietuzinkowa i zaskakująca.

Główną osią historii jak łatwo można się domyślić, jest tutaj odwieczna walka dobra ze złem. Po jednej stronie ludzie wykorzystujący swoje nadprzyrodzone zdolności do ochrony prawa, porządku i zwykłych obywateli po drugiej jednostki pragnące władzy, pieniędzy lub po prostu lubiące się w przemocy. Rewelacyjnym pomysłem twórcy było wplecenie w taki scenariusz autorów literackich. Kafka Asagiri to najwyraźniej osoba mocno doceniająca dobrą książkę i starające się zarazić swoją pasją innych. W stworzonej przez niego historii każdy z uzdolnionych bohaterów posiada imię i nazwisko znanego pisarza. Często posiadają oni cechy osobowości stworzonych przez siebie postaci, a ich moce mocno powiązane są z ich najpopularniejszymi tytułami. Dzięki temu odbiorca będzie miał okazję zobaczyć w „akcji” między innymi Agathę Christie, Fiodora Dostojewskiego czy Lucy Maud Montgomery. Oczywiście panteon gwiazd literackich jest większy i nie ogranicza się tutaj tylko do zachodnich twórców. Czytelnik mangi będzie miał okazie poznać również nazwiska wielu wybitnych japońskich mistrzów słowa pisanego. Pomysł może wydawać się mocno zwariowany, ale doskonale wpasowujący się w klimat serii i nadający jej swego rodzaju nietuzinkowości.

Plejada specyficznych indywidualności, które znalazły się w tej serii, pokazuje, że twórca potrafi dobrze i ciekawie nakreślić bohaterów. Większość z nich jak już zostało wspominane jest odzwierciedleniem cech postaci, które sami stworzyli. W tak zacnym i zróżnicowanym gronie zaprezentowanych sylwetek najsłabiej jak do tej pory niestety wypada Atsushi Nakajima. Chłopak nie grzeszy rozumem ani nadmierną odwagą, jedyne co go dość mocno wyróżnia to ogromne serce, dzięki któremu wplątuje się często w dość niebezpieczne sytuacje. Jego „miałkość” jest jednak celowa podkreślająca różnice pomiędzy poszczególnymi członkami firmy i będąca składową częścią warstwy humorystycznej. Z każdym kolejnym tomem jego zdolności jednak ewoluują i można być prawie pewnym, że w późniejszych tomach będzie on potrafił należycie o siebie zadbać.

Jeśli chodzi o moce wymyślone przez autora serii, są one bardzo dalekie od typowych nadprzyrodzonych zdolności z innych tytułów. Każda jest na swój sposób specyficzna i mająca swoje słabe i dziwne strony. Większość z nich to połączenie specyficznego humoru z dużą efektywnością i widowiskowością. Lekarz leczący największe obrażenia, ale tylko pod warunkiem, że wcześniej doprowadzi pacjenta do ciężkiego stanu, specjalista, od którego bomb orężem są wybuchowe cytryny itp. Na uznanie zasługuje również pomysł autora na nadanie postaciom mocno ludzkich cech. Każda z nich pomimo posiadania „zdolności” jest postacią śmiertelną, która odnosząc zbyt duże rany, może przekroczyć bramy raju. Sprawia to, że każda walka nabiera o wiele większej dynamiki i jest on dość mocno nieprzewidywalna.

Bohaterowie pełnią tutaj również rolę wielowymiarowości tytułu. Masa indywidualności o skrajnie różnych emocjach drzemiących w sobie, którzy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że mogą istnieć tylko w swoich organizacjach, a w zwykłym świecie nie ma dla nich miejsca. Każdy miłośnik doszukiwania się złożoności fabularnych powinien być tutaj ukontentowany, bo twórca pod otoczką widowiskowego komiksu stara się zawrzeć również o wiele bardziej złożone treści.

Odpowiedzialność za warstwę artystyczną mangi spadła na barki Sango Harukawy artysty, dla którego była to pierwsza większa publikacja. Mając to na uwadze, można śmiało napisać, że wykonał on kawał solidnej pracy. Wyrazista mocna kreska, bardzo dobrze narysowani bohaterowie, odpowiednia dynamika ruchu w kadrach z większą ilością akcji. Dodatkowo sam koncept tytułu powstał stosunkowo niedawno, więc styl rysunków jest współczesny i bardzo przyjemny dla oka dla obecnego wymagającego odbiorcy. Niestety wielu pozytywów nie można napisać na temat teł. Spora część kadrów jest ich całkowicie pozbawiona, bijąc po oczach sterylnościom i bielom. Można byłoby to zrzucić na karb braku doświadczenia artysty. Przeczą jednak temu fragmenty, kiedy decyduje się on na nakreślenie szczegółowego drugiego planu i wychodzi mu to naprawdę dobrze. Można wnioskować, że zastosowanie czystej drugoplanowej przestrzeni było celowe, aby podkreślić rysunki postaci, jednak nie zawsze jest to dobry pomysł.

Na temat rodzimego wydania jak to bywa w przypadku Waneko, nie można napisać nic złego. Ładne i wpadające w oko grafiki na obwolutach, poprawne tłumaczenie, humorystyczne krótkie komiksy na okładkach poszczególnych tomów i zamieszczenie na końcu każdej części notatek tłumaczących znaczenie poszczególnych nazw postaci i ich mocy. Jedyne, do czego mogę się tutaj doczepić to wielkość zastosowanych czcionek, które momentami są naprawdę bardzo małe.

Seria Bungou Stray Dogs – Bezpańscy Literaci to wciągająca, przemyślana i logiczna historia, która jak na razie nie powoduje momentów znużenia. Manga zapewnia sporą dawkę rozrywki i jest godna polecenia każdemu, kto szuka dynamicznej fabuły z nietuzinkowymi postaciami.

Radosław Frosztęga

OCENA
 

 


 

Za udostępnienie mangi do recenzji dziękuję wydawnictwu Waneko.


Froszti
8 grudnia 2019 - 10:27