Rodzimy rynek w ostatnim czasie przeżywa prawdziwy renesans wydawniczy pozycji tworzonych przez grupę CLAMP. Jednym z tytułów, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Waneko są Opowieści o Białej Księżniczce. Piękna manga w upojnym baśniowym klimacie ze sporą dawkę melancholii przebijającą się przez enigmatyczną treść. Stosunkowo krótka pozycja, która obrazuje wszystko to co najlepsze w twórczości popularnych mangaczek.
Według starych podań przemierzając zimowe bezkresne białe pejzaże, czasem można spotkać tajemniczą piękną niewiastę. Biała Księżniczka, przez wielu nazywana Panią Lodu lub Boginią Śniegu, stępuje z nieboskłonu, aby przez chwilę poobserwować zwykłe ziemskie życie. Niektórzy powiadają, że dostrzegając krzywdy ludzi, zaczyna ona płakać, a wtedy z nieba dość obficie zaczynają lecieć śniegowe płatki.
Brzmi to wszystko dość baśniowo, ckliwie i niebywale prosto i dokładnie takie jest. Cała historia to trzy dość krótkie opowieści. Młoda kobieta wyruszająca w góry, aby zgładzić wilka, który zabił jej ojca; mężczyzna po wieloletniej tułaczce powracający do swojej ukochanej; wojownik zagubiony w górach pragnący za wszelką cenę przeżyć. Swoistego rodzaju klamrą fabularną łączącą wspomniane historie jest prolog i epilog mangi, w której czytelnik ma okazję zobaczyć tytułową Białą Księżniczkę, która swoim smutnym spojrzeniem obserwuje świat śmiertelników.
Zarówno fabuła, jak i poszczególni bohaterowie stanowią tutaj tylko ukryte za kurzawą śnieżną tło dla najważniejszego aspekty dzieła, którym są rysunki. Epizodyczny charakter scenariusza oraz objętość całego dzieła nie pozwala na większe rozbudowanie historii czy mocniejsze skupienie się na konkretnych postaciach pokazując ich złożoną osobowość. Struktura kolejnych z pozoru niepowiązanych ze sobą opowiadań jest bardzo prosta bez zbędnego zagłębiania się w szczegóły. Nie oznacza to jednak, że w tytule w ogóle nie mamy żadnego motywu przewodniego. Jest nim człowiek i jego nie zawsze pełna szczęścia egzystencja. Autorki postarały się jednak o to, żeby łącząca fabułę warstwa nie był nazbyt oczywista jak w innych komisach i możliwa do naprawdę szerokiej interpretacji przez poszczególnych odbiorców, za co należą im się słowa uznania. Niestety nie każdy jednak będzie miał ochotę na dogłębną analizę dzieła i doszukiwanie się konkretnych znaczeń.
Jeśli oceniać tytuł pod względem klimatu, mamy tutaj do czynienia z czymś z pogranicza życiowego dramatu (losy poszczególnych postaci) i nutki fantastyki w wymiarze Japońskiego folkloru, do którego CLAMP lubi dość często sięgać. Artystki przyzwyczaiły już swoim fanów do tego, że wykorzystując wierzenia ludowe, dość często kształtują je one do własnych potrzeb. Tak też jest w tym przypadku, tytułowa Biała Księżniczka w kulturze Japońskiej jest utożsamiana ze śnieżnym demonem polującym na zagubionych ludzi i pozbawiających ich życia. Tutaj ukazana jest jako urodziwa niewiasta, której ulotna zimowa ziemska egzystencja ogranicza się do obserwacji śmiertelników i dostrzegania ich cierpienia.
Zdecydowanie najlepszym elementem całego dzieła jest warstwa artystyczna. Już kilka pierwszych kolorowych stron pokazuje, że artystki postanowiły połączyć tutaj dość typową komiksową oprawę graficzną z czymś o wiele bardziej gustownym. Kolejne kadry można traktować jako małe arcydzieła, mocno inspirowane tradycyjną japońską sztuką. Równie okazale i wspaniale jest w czarno-białej części tytułu, mowa tutaj zarówno o wizualnych kreacjach poszczególnych postaci, jak i tłach, które nie zawsze prezentują tutaj tylko biel śniegu. Całościowo jest naprawdę okazale jak na CLAMPa przystało i każdy miłośnik ich twórczości powinien być ukontentowany wizualną lekturą tytułu, który ze względu na małą ilość słowa pisanego można bardziej określić mianem „artbooka” niż zwyczajnego japońskiego komiksu.
W przypadku rodzimego wydania nie ma tutaj elementów, do których można byłoby się przyczepić, wszystko jest takie jak powinno być, a dodatkowo na uznanie zasługuje naprawdę gruba i solidna obwoluta mangi.
Opowieści o Białej Księżniczce to nietuzinkowa, przepięknie zobrazowana pozycja, która niestety zdecydowanie nie jest dla każdego. Mocno szczątkowy scenariusz dzieła sprawia, że zdecydowana większość potencjalnych obiorców, może poczuć się tutaj znużona i będzie to dotyczyć również sporej części miłośników innych pozycji CLAMPa. Jeżeli jednak ktoś stawia empiryzm wizualnych doznań nad twarde i wyraziste scenariusze, to komiks czym prędzej powinien znaleźć się w jego posiadaniu.
Radosław Frosztęga
+ cudowne rysunki + melancholijny baśniowy klimat - szczątkowa fabuła |
Dziękuję Wydawnictwu Waneko za udostępnienie egzemplarza do recenzji.