Po serii wpisów filmowych zapraszam na serię wpisów muzycznych. Siedzenie w domu sprzyja poszukiwaniu nowych dźwięków i temu będzie służyć ten nowy mini-cykl. Tym razem wpisy będą zdecydowanie krótsze i częstsze, a ich zadaniem będzie szybka prezentacja jednego, może dwóch, utworów danego wykonawcy. Takiego, żebyście się zainteresowali. Takiego z gatunku rock, metal, alternatywa. Bez recenzji i wchodzenia w detale. Samo mięsko.
Na start idzie zespół Dead Poets Society. Klasyczne garażowe łojenie dla fanów Royal Blood.
Grupa to trio (a kiedyś kwartet) z Bostonu, które gra od ponad 7 lat. W tym czasie nagrali wystarczająco dużo materiału, by wydać dwa pełnoprawne longpleje, ale póki co oficjalnie album jest jeden - Axiom z 2015 roku, masę singli i dwie EPki. I to wszystko jest fajne, ale dopiero dwie zeszłoroczne piosenki sprawiły, że zaczęło się robić interesująco. Panowie wydali pod koniec 2019 utwory .swvrm. i .burymewhole., dużo głośniejsze, drapieżniejsze i ogólnie lepsze. Wrzucony poniżej utwór brzmi, jakby wspomnieni wcześniej Royal Blood bardzo się na coś wkurzyli. Nie ma opierdzielania się - mam wielką nadzieję, że w 2020 panowie nagrają więcej numerów w tym stylu. Miłego odsłuchu!