Recenzja: Kuro - Froszti - 2 maja 2020

Recenzja: Kuro

Mała urocza dziewczynka i czarny kot zamieszkujący wspólnie ogromną posiadłość, dorośli skrywający straszliwą prawdę, mrok i niebezpieczeństwo czekające na każdym rogu. Czy wszystko to wymieszane razem nie brzmi mocno intrygująco?

Wymieniona we wstępie dziewczynka to Koko, która samotnie zamieszkuje w ogromnej rezydencji usytuowanej na uboczu małej wioski. Jej jedynym prawdziwym przyjacielem jest czarny kot Kuro. Okoliczni mieszkańcy odnoszą się do małej bohaterki z dużą dozą niepewności i strachu, najlepiej jest to widoczne w zachowaniu jej rówieśników. Jednym z powodów takiego zachowania jest właśnie jej zwierzęcy towarzysz, któremu daleko do normalnego kotka. O jego demonicznym usposobieniu przekonuje się czytelnik już na pierwszych stronach mangi. Zresztą cały zaprezentowany tutaj świat daleki jest on szeroko pojętej normalności. Mrok, tajemnica, krwiożercze potwory, których zasady nie wolno łamać, wszystko to rozlewa się stopniowo na kolejne kardy komiksu, tworząc mocno nietuzinkowe dzieło, które potrafi naprawdę mile zaskoczyć (szczególnie jeśli ocenia się tytuł po okładce/obwolucie).

Pierwszy tomik to swoistego rodzaju wstęp do historii prezentujący pewien jej zarys. Ukazane tutaj zostają bez zachowania większego chronologicznego porządku epizody z życia wiecznie optymistycznej i uśmiechniętej Koro, która ponad wszystko kocha swojego kociego przyjaciela. Jest lekko, przyjemnie i momentami dosyć „cukierkowato”. Czytelnik bombardowany jest licznymi pytaniami, które mają zachęcić go do sięgnięcia po kolejne części.

Dwa kolejne tomiki stopniowo rozpraszają aurę tajemniczy, pozostawiając jednak do samego końca pewne wątki na tyle enigmatycznie przedstawione, że czytelnik będzie mógł je interpretować na swój własny sposób. Podstawą odpowiedzi na niektóre wcześniej pojawiające się pytania, są liczniejsze retrospekcje, które pokazują życie zarówno Koro, jak i całego miasteczka. Zmienia się znacząco klimat całego komiksu. Z każdym kolejnym kadrem staje się on coraz bardziej mroczny i mocno nastawiony na psychologiczny aspekt prezentacji postaci. Wpływ zarówno otoczenia, jak i samego Kuro na jej zachowanie i wygląd staje się coraz bardziej widoczny. Przemianę tą z wielkim przerażeniem obserwują niektórzy okoliczni mieszkańcy, którym zależy na jej zdrowiu i szczęściu. Świetnym pomysłem twórcy jest również ukazanie konkretnych wydarzeń z perspektywy różnych osób, dzięki czemu fabuła nabiera należytej głębi i dynamiki.

Osobny akapit recenzji należy również poświęcić technicznym aspektom mangi, które mają swój wymierny wpływ na jej odbiór. Połowa każdego tomiku jest kolorowa i to właśnie tą część należy traktować jako podstawę całej historii. Rozdziały ukazane standardowych w czarno-białych barwach, są głównie wizualizacjami opowieści Koko, które namiętnie spisuje. Mamy tutaj również do czynienia ze wspomnianymi retrospekcjami, które ukazują wydarzenia z minionych lat, kształtujące obraz całej obecnej sytuacji.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną mangi, to śmiało można napisać, że jest on bardzo dobra. Kreska jest bardzo szczegółowa, tworząc przepiękne i przyjemne dla oka rysunki, zachowując jednocześnie pewną dozę infantylności. Mowa tutaj zarówno o projektach postaci, jak i niebywale dopracowanych tłach. Świetnie prezentuje się również zastosowana tutaj paleta barw, która nadaje pracom wyrazistości i uroku, nie wpływając przy tym na bardziej „mroczny” klimat mangi.

Kuro to, naprawdę intrygujące połączenie obyczajówki gdzie w rolach głównych występuje urocza dziewczynka i jej kotek z historią przepełnioną klimatem grozy. Pozycja godna polecenie każdemu, kto szuka czegoś odmiennego, co zapewni mu masę rozrywki. Nie można nie wspomnieć o tym, że manga powinna być obowiązkowym zakupem dla każdego komiksowego „kociarza”.

Radosław Frosztęga



Egzemplarz do recenzji dostarczyło wydawnictwo Waneko.

Froszti
2 maja 2020 - 10:05