Netflix całkiem nieźle wykorzystuje nieobecność wysokobudżetowych kinowych premier, serwując dużo oryginalnych, filmowych produkcji, z których część spokojnie mogłaby spróbować podbić duży ekran. No, przynajmniej teoretycznie. The Old Guard, ekranizacja komiksu Grega Rucki, który sam przerobił swoje dzieło na filmowy scenariusz, należy do tej kategorii. To film o sporym potencjale, ze znanymi nazwiskami, wypełniony akcją i jednocześnie pozostawiający zdecydowanie za duży niedosyt.
Oryginału nie znam, nie wiem więc, jak dużo rzeczy zostało zmienionych na potrzeby filmu, ale The Old Guard musi być dosyć lubianą i popularną za oceanem serią, bo krytycy i widzowie w USA są dla filmu Giny Prince-Bythewood przychylniejsi niż ci na Starym Kontynencie. I być może moja "ignorancka europejskość" sprawiła, że nie jestem filmem zachwycony. Na szczęście bawiłem się na tyle dobrze, by ten tekst w ogólnym rozrachunku miał pozytywny wydźwięk.
"Stara straż" to długowieczni, w zasadzie nieśmiertelni ludzie od wieków pojawiających się tam, gdzie zagrożone jest ludzkie życie. Swoim działaniem od zawsze wpływali na historię i do tej pory byli uznawani za legendy. Musi jednak przyjść moment, gdy ktoś będzie na tyle uparty i bezwzględny, by zagrozić nieśmiertelnym. W tym wypadku czwórkę bohaterów ściga farmaceutyczna korporacja Merrick, której młody prezes pragnie dowiedzieć się, co napędza te niezwykłe jednostki, by móc to przerobić na jakiś cudowny specyfik. W tym samym czasie na horyzoncie pojawia się nowa nieśmiertelna, co wprowadza zamęt w dowodzonej przez Andy grupie herosów.
The Old Guard to film, który w ryzach trzyma Charlize Theron, piekielnie zdolna i urodziwa aktorka mająca na koncie sporo udanych ról wymagających fizycznej sprawności i ogólnego efektownego wymiatania na ekranie. Grana przez nią Andy ma okazję popisać się kilkoma niezłymi ruchami, a towarzyszący jej trzej kompani (oraz "świeżak", młoda US Marine imieniem Nile) starają się jak mogą, by nadążyć za szefową. Gdy na ekranie eksploduje przemoc, film ogląda się dobrze, choć przyjąłbym nieco mniej cięć (lub lepsze ich ukrywanie, wzorem rewelacyjnej sekwencji w filmie Atomic Blonde). Takich dużych scen akcji mamy 3, reszta to budowanie uniwersum, poznawanie postaci i odhaczanie typowych dla gatunku motywów. Raz wychodzi to lepiej, raz gorzej.
Świat i historia pokazana w The Old Guard jest super, zasługuje na rozbudowanie i mam nadzieję, że obietnica sequela (oby lepszego) się spełniła. Rozterki związane z nieśmiertelnością ("wszyscy, których kochasz, umrą") to przewidywalna klasyka, podobnie jak odnalezienie nowej rodziny w formie towarzyszy broni. Film bywa za długi, złoczyńca jest nieco zbyt groteskowy (ale nie ma się co dziwić, wszak największą rolą Harry'ego Mellinga był złośliwy kuzyn Harry'ego Pottera), a szeroko rozumiana filmowość - piękne, efektowne kadry, egzotyczne krajobrazy - są ograniczone do niezbędnego minimum. Czytaj: chciałbym więcej i ładniej. Czyżby 70 milionów dolarów budżetu to było za mało?
The Old Guard to niezły film. Intrygujące superbohaterskie kino, które nie do końca zrealizowało drzemiący w nim potencjał. Na szczęście Charlize Theron jest zawsze świetna i chętnie obejrzę dalszy ciąg tej historii. Tylko proszę, poprawcie dobór piosenek. Dzięki. 6,5/10.