Październik wypełniony czytaniem o męskich wojownikach detektywach i kowbojach. - hongi - 8 listopada 2021

Październik wypełniony czytaniem o męskich wojownikach, detektywach i kowbojach.

Zastanawiam się, jak minął wam październik? Czy dużo graliście w gry? Czy cokolwiek czytaliście? Ja tak. Dużo czytałem, dużo słuchałem, zero grałem. Tak więc zapraszam na kolejny odcinek Innego Regału już #28, w którym nie będę prowadził wywodu na temat jednej książki, a opowiem o kilku, w tym przedstawię również ciekawe komiksy. Poza tym od kilku lat na stronie Lubimyczytać.pl odznaczam sobie przeczytane pozycje i z góry polecam zapisywanie dat oraz nazw przeczytanych książek. Dlaczego zapytacie? A dlatego, że patrząc na koniec roku na swoje statystyki, możecie bez zbędnego koloryzowania podnieść swoją samoocenę. Ja tak robię. Smutne wiem, ale działa.

Zacznę od komiksu, bo komiksy również czytam i to dużo w ostatnim czasie  (wyparły seriale i gry, ale mam nadzieję, że tylko na chwilę), a jest nim Thorgal, ale nie ten prawdziwy, ale spin-off.Zakończyłem wreszcie historię Kriss de Valnor i dowiedziałem się, jak dotarła do domu Thorgala w tomie 36 głównej serii. Strażnik Sprawiedliwości jest tym, co fan całej serii lubi najbardziej... I w sumie nie wiem, co więcej napisać o tym komiksie lub całej serii. Chyba tylko tyle... „Koniec i bomba, a kto nie czytał ten trąba!". Tak, Thorgal jest pozycją obowiązkową dla osób czytających. I nic co napiszę, tego nie zmieni.

Ok next. Thorgal jest jedną, ale nie jedyną serią, która gości w moim życiu. Inną, którą męczę z zamiłowania i czasami z samozaparcia jest Conan. Posiadam całą, czarną serię Conana i w październiku udało mi się przeczytać trzy tomy... Nie no, dwa tomy... Poczekajcie, zaraz wyjaśnię.

Tom 23: Obrońca napisany przez Roberta Jordana, to książka pełna akcji i intrygi. Znów Conan wdaje się w kontakty z piękną i niebezpieczną kobietą, a narazi się brzydkim i pałającym rządzą władzy czarnoksiężnikom i ich mało bystrym poplecznikom. Wszystko to w stolicy Nemedii, tuż pod czujnym okiem króla Gariana. Heroic fantasy pełną gębą.

Co do tomu 24: Szermierz, to tutaj mamy aż trzech autorów i siedem chronologicznie ustawionych opowieści, które są kwintesencją tego rodzaju historii. Krótkie, zwarte i wypełniające luki pomiędzy głównymi opowiadaniami napisanymi przez samego Howarda. Można brać w ciemno. Nawet jeśli nie czytaliście nigdy wcześniej przygód Cymmerianina.

I tutaj przechodzę do tomu 25: Bukanier, gdyż przeżywając szok i jednocześnie zastanawiając się, gdzie to już czytałem, zdębiałem. Szybka inwentaryzacja poprzednich tomów od pierwszego i mamy szybką odpowiedź. Tom 25: Bukanier, to także tom 6: Korsarz. Różnice są dwie. Wydawnictwo i tłumacz. Czyli, tak naprawdę jest to ta sama historia, ale inaczej przedstawiona lub jak kto woli, za pomocą innych słów. Jeśli w tym momencie chodziłoby o film, to pewnie bym się skusił i obejrzał jeszcze raz, dla efektów specjalnych. Ale jeśli chodzi o książkę, no to szybko spasowałem. Może po latach wrócę do tego tomu, ale teraz lecę dalej, gdyż podróż Conana i moja nadal trwa. 

Super. Conana mamy za sobą. W sumie... Conan się również tutaj pojawi, ale będzie to zupełnie inny rodzaj Conana. Arthur Conan Doyle i jego duet detektywistyczny. Od pewnego czasu zacząłem czytać/słuchać książki o Sherlocku Holmesie i jego wiernym pomocniku dr. Watsonie. I jak ja się w to wciągnąłem. Zacząłem od Studium w Szkarłacie (nawiasem mówiąc pierwsza i najlepsza książka), i skończyłem na Pożegnalnym Ukłonie, Sprawach i Przygodach Sherlocka Holmesa. Wszystkie trzy książki są zbiorami opowiadań i w sumie przedstawionych spraw mamy tutaj aż trzydzieści trzy.

Każda żyjąca osoba wie kto to Sherlock Holmes, ale niech podniesie rękę ten, kto czytał choć jedno opowiadanie o tym dżentelmenie. No właśnie. Jeszcze kilka miesięcy temu byłem jednym z większości ludzi w Polsce. Teraz przeczytałem już wszystkie dziewięć książek autora i chciałbym więcej. Niestety Doyle nie napisał więcej, a szkoda, bo opowiadania są bardzo zróżnicowane, a napisanie ich z perspektywy Watsona, było przez autora genialnym posunięciem. My jako czytelnicy dowiadujemy się razem z Johnem, jak wątek po wątku, ogniwo po ogniwie, łączy fakty Sherlock i wykłada je nam strona po stronie, rozwiązując sprawę za sprawą.

I choć pisarz pisał wszystko od 1888 roku aż do 1927 roku, to nowy przekład, jaki posiadam od wydawnictwa Algo, świetnie został odebrany przez mój mały móżdżek i przetrawiony na wielką miłość do autora i jego bohaterów. Zapewne nie skończę na samych książkach o Sherlocku, ale również sięgnę po inne książki Arthura Conan Doyle'a. Gdyż jest to świetna przygodowa lektura i szkoda, że odkryłem ją tak późno.

Dobra finał mojego wpisu pewnie nie jest wystrzałowy... hehe, tu mi się żart udał... ale jest spowodowany wypowiedzią jednego mężczyzny. Jest nim Tomasz Kołodziejczak, pisarz i dyrektor zarządzający wydawnictwem Egmont Polska. Na jednym z paneli kilka lat temu (chyba dwa) polecił serię komiksów o Jonahu Hexie od DC Comics. Na ostatnim panelu również to zrobił, ale mnie już nie musiał zachęcać. Gdyż ja wpadłem w ten cały western po uszy. Jonah Hex stał się jednym z moich ulubionych antybohaterów, który może nie wygląda zbyt ładnie, ale jest bardzo skomplikowaną postacią i przy tym przeżywa takie przygody, że nie do uwierzenia.

Że też jeszcze ktoś tego nie nakręcił... Chwilunia, chyba był już film, ale... Zapomnijcie o tym filmie z 2010 roku. Zapomnijcie szybko. Sam na początku patrzyłem przez pryzmat tego skoku na kasę, ale komiksy to zupełnie inna beczka. Inny świat pełen krwistej przemocy, skrzywionych postaci, nieludzkiego zła i pokręconej sprawiedliwości naszego bohatera. Kilku rysowników przedstawia nam przygody i każdy na swój sposób jest unikalny.

Tak więc kontynuując przygody z Hexem, przeczytałem tom 7 i 8, a także All Star Western tom 1 i 2. I choć jest wiele znakomitych opowieści we wszystkich tomach, to All Star Western pierwszy, jest dla fana komiksów o Batmanie czymś wyjątkowym. Jonah Hex przybywa do Gotham i tam razem z Amadeuszem Arkhamem, postara się odnaleźć mordercę, który zabija prostytutki. Coś wam to przypomina? O nawiązaniach do Batmana i innych komiksów, nie wspomnę. Brawo dla scenarzystów, czapki z głów.

A gdy skończę z całą serią (zostało mi już nie dużo 9 i 10 tom i ASW tom 3), to może poszukam czegoś innego tych pisarzy. Jimmy Palmiotti i Justin Gray, trza zapamiętać te nazwiska. I jeszcze jedno, Panie Tomaszu przekazuję pałeczkę dalej, niech wieść się rozchodzi i dziękuję za polecenie tych westernowych koszmarów, które powinny dostać godny serial.




No i tak minął mi październik. W sumie przeczytałem dużo tego, ale zawsze można przeczytać więcej, nigdy mniej. Nie wiem jak wy, ale jak już odkryję pewnych bohaterów i ich przygody, to już brnę po pas po szyje, aż do końca ostatniej historii. I nie jęczeć mi tutaj i szukać szybkiego wytłumaczenia, że nie ma się czasu na czytanie. Sam jestem tego dobrym przykładem, że jeśli się chce, to zawsze znajdzie się czas i sposób, by coś przeczytać lub nawet posłuchać. Piszcie i polecajcie, co przeczytaliście i pamiętacie, że obok grania w gry na zimne wieczory, książka jest równie dobrą alternatywą, ale komiks o kowbojach lepszą. Na koniec ostrzegam wszystkich przed przedstawionymi tutaj seriami. Są diabli wciągające i sięgacie po nie na własną odpowiedzialność.

hongi
8 listopada 2021 - 11:57