Kajko i Kokosz mają już 50 lat i jak tu nie uczcić ich urodziny fantastyczną kolekcją - hongi - 26 grudnia 2021

Kajko i Kokosz mają już 50 lat i jak tu nie uczcić ich urodziny fantastyczną kolekcją

Mikołaj u was był? U mnie tak i przyniósł mi Kajko i Kokosza tom 1. A pod choinkę coś dostaliście od gwiazdki? Nie, czyli byliście bardzo niegrzeczni. Ja natomiast wręcz przeciwnie, gwiazdka była dla mnie dość hojna i oprawiona w złoto (tom 2). Nie przedłużając dłużej, zapraszam na Inny Regał #31, gdzie pokaże i opowiem trochę o nowej kolekcji, złotej kolekcji Janusza Christa wydanej przez Egmont.

Janusz Christa urodził się 19 Lipca 1934 roku w Wilnie, a zmarł 15 Listopada 2008 roku w Sopocie. Był głównie rysownikiem komiksów, ale także scenarzystą. Sam tworzył swoje historie od strony fabuły, jak i kreski. Stworzył Kajtka Majtka, który ewoluował i dostał w końcu silnego pomocnika, i tak postał Kajtek i Koko. A później, gdy znudziła się koncepcja kosmicznych piratów, autor postanowił się trochę cofnąć i powstał Kajko i Kokosz. Złośliwi twierdzą klon zagranicznych postaci takich jak Asteriks i Obeliks, a pasjonaci wolą stwierdzenie nasz rodzimy produkt. A ja mówię, że my niegęsi i swoich krzyżaków mamy.

Czym jest dla mnie osobiście Kajko i Kokosz? Trudno powiedzieć. Wiem, że w moim dzieciństwie natknąłem się na kilka komiksów. Ba, mam kilka starych kolorowych egzemplarzy, nawet znalazłem jeden czarno biały wydrukowany na żółtym papierze. Ale czy dwójka przyjaciół ze średniowiecznych czasów, jest czymś wyjątkowym dla mnie? Niestety, z wielką przykrością muszę powiedzieć, że nie. Od zawsze wolałem Tm-Semic i superbohaterów, a naszych rodzinnych autorów nawet wtedy nie dostrzegałem. Wstyd mi teraz po latach, że dopiero w tej chwili mogę sobie spokojnie przeczytać historię Kajko i Kokosza. I powiem, że… Emocje i konkluzje zostawię jednak na koniec.

 

Kajko i Kokosz obchodzą 50-te urodziny i wydawnictwo Egmont postanowiło odnowić całą kolekcję, ale nie tylko wprowadzając nowy format, ale także odświeżając całe obrazki, poprzez retusz oraz nadanie nowych kolorów. I wygląda to ekstra. Cały tom jest wielki, w twardej oprawie i wydany na grubym papierze. To złota kolekcja na miarę XXI wieku. Coś, czego w Polsce wydawcy boją się wypuszczać, gdyż uważają, że to się nie sprzeda. Jak się nie sprzeda? W listopadzie nie mogłem go nigdzie znaleźć. Wszystko się wyprzedało. Dopiero w jakieś księgarni na Mikołaja udało mi się złowić pierwszy tom, gdyż przegapiłem premierę. Na marginesie, z drugim tomem już takiej wtopy nie zaliczyłem i mam go już u siebie, gwiazdka była bardzo oldschoolowa. Jeszcze nie czytałem, ale jest. Cała kolekcja będzie się składać z sześciu takich grubych, wielkich tomów. Pierwszy tom to cała historia Złotego Pucharu. Pierwsze przygody naszych bohaterów i pierwsze spotkanie z zakonem trójkąta. I moje pierwsze całościowe czytanie Kajko i Kokosza. I tak zostałem rozdziewiczony i złapałem bakcyla Christa, trochę późno, ale i tak się liczy i kolejne tomy zdecydowanie będę kupował przed premierą, aż do końca kolekcji. Egmont zajefajne, że coś takiego zdecydowaliście się wypuścić. Czekam już na więcej.

Oprócz historii, w której nasi bohaterowie Kajko i Kokosz muszą odzyskać Złoty Puchar, znajduje się wstęp napisany przez wnuczkę pana Janusza, panią Paulinę. Kilka rodzinnych zdjęć oraz opowieści o dziadku, autorze komiksu. Miły wstęp do całej kolekcji, ale to, co jest na końcu… Tego się nie spodziewałem. Krzysztof Janicz prezentuje historię autora. Dlaczego Janusz Christa został rysownikiem? Co wpłynęło najbardziej na jego pracę? Skąd czerpał pomysły? I oczywiście skąd się wziął Kajko i Kokosz. Cały opis został okraszony przepięknymi fotografiami, wycinkami, zdjęciami, szkicami, a nawet całymi stronami z gazet. Coś fantastycznego. Wiem, że komiks jest super, ale takie informacje dodatkowe, były dla mnie zawsze creme de la crème, wszystkich kolekcji. Pokazanie powstawania komiksu od kuchni, to mnie kręci i zawsze staram się podpatrzeć coś, co też twórcy robili, albo jakie mieli stanowiska pracy, czego używali i jakie triki stosowali, by praca poszła naprzód. By nie stać w miejscu i nie czekać z pustyni oczami na dar Boży, czy iskrę inspiracji, która nigdy może nie nadejść. Tak już mam, że lubię podglądać autorów przy pracy i lukać, co znajduję się za kurtyną, gdy już wszyscy rozejdą się do domów, a światła zgasną. W tym przypadku dostałem masę dodatkowych informacji. A zaglądając do drugiego tomu, tych informacji będzie jeszcze więcej.

Cena albumu, no cóż… O cenie ktoś może powiedzieć, że za duża, że inflacja podniosła diametralnie wszystko w górę, że w obecnych czasach lepiej nie ryzykować i nie kupować takich rzeczy. I mogą mieć rację. Ale jeśli nie teraz, to kiedy coś takiego kupić? Za kolejne 50 lat? Nie, ja nie mam na to czasu. To jest ten czas i to miejsce, trza kupić, przeczytać i zostawić dla potomnych. Na pewno w takiej twardej oprawie przetrwa lepiej niż te stare komiksy. Choć te stare nieźle się jeszcze trzymają a mam je od 1988 roku. Ponad trzydzieści lat, a nadal można je bez problemu czytać. Choć jeden został już dorwany przez moje dziecko i choć cały, to jednak w częściach.

Podsumowując. Czy polecam tom 1 złotej kolekcji o Kajko i Kokoszu? Oczywiście, że polecam. Na przekór żonie i rosnącej inflacji, na przekór starczym zapędom i braku czasu na czytanie, na przekór Asteriksowi i Obeliksowi, na przekór wszystkim superbohaterom, których mam na półkach, na przekór ludziom, którzy nie lubią komiksów i na przekór sobie, który się wstydzi swojego dzieciństwa i tego, co wybierał do czytania, choć dzięki temu jest, jaki jest i po tylu latach sięga po złotą kolekcje Kajko i Kokosza i cieszy się nią, jakbym miał dziesięć lat. Dosłownie. Polecam i już zabieram się za tom 2.


hongi
26 grudnia 2021 - 21:07