Jeżeli ktoś sądzi, że latem każdy serialomaniak powinien z braku ciekawych propozycji wybrać się na zasłużony urlop, to niestety jest w wielkim błędzie. To właśnie w okresie wakacyjnym wyświetlanych jest wiele interesujących seriali, które niejednokrotnie poziomem wykonania przebijają produkcje pokazywane jesienią. Zapraszam na krótki przegląd letnich hitów, którymi warto się bliżej zainteresować!
(pogrubioną czcionką wyróżniona została najciekawsza NOWA propozycja z każdej grupy)
Lekkie propozycje na letnie wieczory:
Entourage - Zabawne perypetie megagwiazdora Vince'a Chase'a i jego tytułowej ekipy już od dobrych paru lat wyświetlane są przez stację HBO. Serial zdobył sobie popularność w głównej mierze za sprawą dwóch niezwykle barwnych osobistości - Johnny'ego Dramy i Ariego Golda. Szczerze polecam, choć nie da się ukryć, że ostatnie dwa sezony są wyraźnie słabsze od poprzednich.
Flashpoint - Kanadyjski serialik śledzący losy specjalnej grupy policyjnej. Niezła obsada, interesujące scenariusze, świetna gra aktorska... ogólnie produkcja bez większych wad. Wbrew pozorom nie jest wymagana znajomość całości, bo poza paroma wyjątkami każdy odcinek stanowi odrębną historię. Zanim rozpoczniecie swoją przygodę z "Flashpointem" proponuję dokładnie prześledzić numerację odcinków, bo kanadyjska stacja CTV i amerykański CBS dokonały własnych podziałów tego serialu na sezony.
Psych - Bardzo przyjemna komedyjka, łącząca w sobie cechy takich produkcji jak "The Mentalist" i "Monk". Shawn Spencer wykorzystuje swój talent do dostrzegania nawet najdrobniejszych detali, wciskając wszystkim kit, że jest prawdziwym medium. Aktualnie wyświetlany jest piąty sezon serialu, tak więc spóźnialscy będą mieli sporo do nadrobienia.
The Good Guys - Prawdziwa perełka, której produkcja z racji kiepskich wyników oglądalności za oceanem i wymieszania odcinków przez stację FOX (jak widać niczego się nie nauczyli po eksperymentach z "Firefly" i "Dollhouse") może niestety szybko dobiec końca. Oczywistą inspiracją dla tego serialu były komedie policyjne z lat 80-tych i 90-tych. Śledzimy losy dwójki policjantów (w jednej z głównych ról Colin Hanks), którzy rozwiązując z pozoru błache sprawy natrafiają na większe afery. Ogląda się to z ogromną przyjemnością i aż szkoda, że odcinków nie starcza na dłużej. Można oglądać w dowolnej kolejności, gdyż kolejne odcinki poza drobnym miłosnym wątkiem właściwie nic ze sobą nie łączy.
The IT Crowd - Wyśmienita brytyjska produkcja z pracownikami działu IT pewnej wielkiej firmy w rolach głównych. Do zrozumienia większości gagów wymagana jest podstawowa wiedza na temat komputerów (polecam odcinki z puszką stanowiącą Internet i rozmowę kwalifikacyjną z pilota), z czym nie powinno być problemów. :-) Jedyną wadą tego serialu jest to, że jak dotąd powstały zaledwie 24 odcinki (po 6 na sezon), tak więc całość można połknąć w parę dni.
Produkcje wymagające nieco większego zaangażowania:
Burn Notice - Najlepszy serial szpiegowski pod nieobecność wyświetlanego o innych porach roku "Chucka". "Burn Notice" może się pochwalić przede wszystkim wyśmienitą obsadą (król Bruce Campbell!) i ciekawą fabułą (jest trochę akcji, trochę MacGyverowania, trochę komedii i trochę dramatu). Ogląda się to wyśmienicie i nawet po czterech latach serial nie stracił nic na atrakcyjności.
Covert Affairs - Nowa propozycja tej samej stacji, która odpowiada za "Burn Notice". Główną rolę niedoświadczonej agentki CIA gra tu kobieta, przez co całość w dość dużym stopniu przypomina "Alias". "Covert Affairs" jest jednak bardziej lekkostrawne i choć nie jest to arcydzieło, to jednak można przy tym serialiku miło spędzić wolny czas.
Haven - Serial emitowany przez SyFy, choć syfny to on z pewnością nie jest. Tym razem w roli głównej mamy agentkę FBI Audrey Parker, która w tytułowym nadmorskim miasteczku Haven rozwiązuje różne dziwne sprawy i przy okazji poznaje zawiłe szczegóły ze swojej przyszłości. Na pewno przyjemniej się to ogląda niż taką "Eurekę", choć zdecydowanie nie jest to serial dla osób szukających dorosłej, megawciągającej, wielowątkowej fabuły.
Leverage - Bodaj najfajniejszy serial stacji TNT, który najłatwiej byłoby podsumować jako serię "Ocean's ..." w odcinkach. Mamy więc grupkę oszustów, którzy specjalizują się w przechytrzaniu tych złych i bogatych. "Leverage" to przede wszystkim świetna obsada - zapewniam, że już po paru odcinkach każdy będzie miał swojego ulubieńca.
Persons Unknown - Dość ciekawy pomysł na serial. Mamy mianowicie grupkę ludzi, którzy zostają porwani, po czym budzą się w opustoszałym miasteczku i zaczynają ze sobą współpracować celem zorganizowania ucieczki. To wymarzona wręcz propozycja dla osób, które szukają zastępstwa za "Lost". Co ciekawe, nie trzeba rezerwować dużej ilości wolnego czasu, bo całość najprawdopodobniej zakończy się po 10 odcinkach.
The Gates - Ten serial najlepiej byłoby sklasyfikować jako połączenie "Desperate Housewives" z dowolną produkcją z nadprzyrodzonymi istotami (mamy tu wilkołaki, wampiry, demony i inne stworki). Bardzo mocny punkt stanowi fabuła, która nie przynudza (poza pewnymi Twilightowymi wątkami) i może się pochwalić naprawdę solidnymi cliffhangerami na koniec każdego odcinka. Do tego w serialu występuje wielu znanych aktorów, jak chociażby Rhona Mitra, dla której jest to swego rodzaju powrót do jednej z jej bardziej znanych ról (więcej już nie spoileruję ;-)).
True Blood - O "True Blood" mówi się bardzo głośno tego lata i nie bez przyczyny, gdyż dla HBO jest to bodaj najważniejszy obecnie serial. Przyznam, że o ile początkowo nie mogłem się do tej produkcji jakoś szczególnie przekonać, to po obejrzeniu paru odcinków solidnie się wkręciłem i teraz staram się wszystko na bieżąco oglądać. W tym sezonie na topie mamy wilkołaki, ale mówi się, że w kolejnych sezonach będą pojawiały się inne dziwactwa. Kto wie, może doczekamy się nawet gościnnego występu Wielkiej Stopy?
Seriale wymagające maksymalnego skupienia ze strony widza:
Rubicon - Serial ten wylądował w tej kategorii nie bez przyczyny. Ten thriller to idealna propozycja dla fanów wszelkich spiskowych teorii. Jak na razie serialik się dopiero rozkręca, ale można się spodziewać, że będzie maksymalnie zagmatwany i z powoli rozkręcającą się akcją. Jeśli ktoś lubuje się w takich produkcjach i ceni sobie megadopracowane scenariusze, to nie mógł trafić lepiej. :-)
Sherlock - Mogłoby się wydawać, że Brytyjczykom pokończyły się pomysły na dobre seriale. W ostatnim czasie mieliśmy powrót do przygód Robin Hooda, a teraz wskrzeszono Sherlocka Holmesa. "Sherlock" nie jest na szczęście żadnym odgrzewanym kotletem, choćby z uwagi na to, że akcja toczy się w teraźniejszości. Niestety, określenie 'serial' może być tu nieco na wyrost, bo wyemitowano zaledwie trzy 90-minutowe odcinki.