Half-Life filmem tylko w reżyseri Gabe Newella? - Crash - 31 sierpnia 2010

Half-Life filmem tylko w reżyseri Gabe Newella?

Wczoraj (a właściwie to dzisiaj) wspominałem o Blizzardzie i ich gotowości do pracy nad filmem w uniwersum StarCrafta, a dziś czas na Valve. Przed kilkoma dniami dyrektor generalny studia, dobrze znany Gabe Newell, w rozmowie z PC Gamerem opowiedział o swojej przygodzie z Hollywood. Warto nadmienić, iż było to raczej krótka i trudna wyprawa, o czym można się przekonać, czytając jego słowa (w rozwinięciu wiadomości).

W trakcie udzielonego wywiadu Newell zdradza, że do jego studia zgłaszali się filmowcy z wieloma propozycjami, ale większość z nich nie było godna jakiejkolwiek uwagi.

“Było całe mnóstwo spotkań z ludźmi z Hollywood. Przychodzili reżyserzy gotowi do sfilmowania Half-Life’a, więc przyprowadzali scenarzystów czy też utalentowane agencje, które mogłyby takich sprowadzić, narzucając nam swoje historie. A te były strasznie kiepskie. Naprawdę, nie owijając w bawełnę, okropne. Brak w nich było zrozumienia co czyni z gry tę dobrą, czy też tego co sprawia, że marka jest interesująca dla ludzi.”

Jak widać, słowa te nie są raczej pobłażliwą gadką, a wyraźnym sprzeciwem dla współczesnego podejścia do robienia filmów opartych na grach, gdzie reżyserzy nie rozumieją nawet w najmniejszym stopniu medium, jakim są gry. Podobna sytuacja miała miejsce ostatnio z filmem Prince of Persia (który mimo wszystko, w ramach wakacyjnej rozgrywki, podobał mi się). Reżyser wspomnianego filmu, Mike Newell, niedługo po jego debiucie zdradził, że nie rozumie gier i tego, w jaki sposób te mogą opowiadać historie. Pojawia się zatem pytanie, po co podjął się zadania nakręcenia tego filmu (choć zapewne po części odpowiedzieć możemy sobie sami).

Gabe Newell znalazł sposób, aby nie dochodziło do takich sytuacji. Jak twierdzi, filmy powstające na bazie gier powinny być tworzone wyłącznie przez autorów pierwowzoru. Po spotkaniach z ludźmi z Hollywood doszli do wniosku, że najlepszą rzeczą jaką mogą zrobić dla Half-life’a, to nie przenosić go na duży ekran, no chyba że sami będą panami projektu.

Początkowo jednak podchodzili do pomysłu sceptycznie, ale po pierwszych próbach własnych możliwości, przekonali się do idei. Ich pierwszym dziełem filmowym jest zbiór krótkich filmików Meet the Team, powstałych by promować grę Team Fortress 2 (kilka znajdziecie poniżej, naprawdę polecam). Poziom wykonania pozwala wierzyć, że być może kiedyś doczekamy się filmu z głównym bohaterem imieniem Gordon.

A to wciąż nie wszystkie...

Crash
31 sierpnia 2010 - 11:45