W inFamous warto zagrać - Crash - 2 września 2010

W inFamous warto zagrać

Crash ocenia: inFamous
85

Studio Sucker Punch, pomimo, iż na rynku istnieje niemal dekadę, do tej pory stworzyło tylko dwie marki: kolorową serię Sly oraz nieco bardziej poważną inFamous. Ostatnimi czasy udało mi się ukończyć drugą z wymienionych gier, i z tego też powodu postanowiłem podzielić się z wami własnymi przemyśleniami na jej temat.

Na początek kilka faktów. Pierwszą i najważniejszą cechą gry jest jej otwarta struktura, sandboxowy charakter, pozwalający bez przeszkód eksplorować jedyną lokację gry, Empire City. Wcielając się w głównego bohatera, niejakiego Cole, stajemy przed zadaniem ocalenia metropolii przed niechybnym upadkiem. Nasz bohater, aby mógł stawić czoła nadchodzącym wyzwaniom, w wyniku tajemniczej eksplozji otrzymuje szereg unikatowych umiejętności, przeistaczających go ze zwykłego szarego mieszkańca, w prawdziwego herosa.

W ten sposób gracz otrzymuje niepowtarzalną okazję nie tylko  uczestniczenia w narodzinach super bohatera, ale również jego kreowania. Gra kładzie bowiem duży naciska na problemy moralne postaci, która nagle, w obliczu wielkiej tragedii innych, otrzymuje sporą władzę. I pomimo komiksowej oprawy, czyni to nad wyraz dojrzale.

Sterując Colem, dostajemy jedyną w swoim rodzaju możliwość wcielenia się w super bohatera od samych jego narodzin, a dzięki systemowi rozwoju (może niespecjalnie rozbudowanemu, ale dającemu tak ważne poczucie realnego wpływu na późniejszy kształt bohatera) jesteśmy wstanie zdefiniować nie tylko jego umiejętności fizyczne, ale również psychikę. Sterowana przez nas postać może stać na straży prawa będąc jednocześnie obrońcą uciśnionych, bądź też przybrać szaty bezwzględnego tyrana, do celu idącego po trupach. W ten sposób autorom udało się to, na czym wielu poległo. Zbudować mechanizm rozwoju postaci, mocno wspierający się na wydarzeniach fabularnych (podczas których, podejmując różne decyzję, również wpływamy na kształt osobowości) i dający poczucie spójnej, logicznej i autentycznej metamorfozy postaci. Dodatkowo umożliwiając samemu graczowi postawienia się w tym jakże trudnym położeniu. Na tym podłożu inFamous nie ustępuje dobrym grom z gatunku RPG.

Oczywiście poza wieloma zaletami, niepozwalającymi oderwać się od rozgrywki, gra posiada szereg wad. Największą i najtrudniejszą do przełknięcia jest bardzo specyficzne zachowanie głównego bohatera. Z uwagi na zaimplementowany mechanizm nieskrępowanego przemieszczenia się po mieście, nasz bohater otrzymał szereg akrobatycznych umiejętności. W gruncie rzeczy są one standardowym zestawem ruchów, znanych z innych tytułów dostępnych na rynku. Biegamy, skaczemy, robimy salta, fikołki itp. Problem leży w tym, jak nasz bohater zachowuje się podczas wykonywania wymienionych czynności w środowisku gry. Otóż niemal wszystkie krawędzie w grze, jak i elementy otoczenia po których można się wspiąć, działają jak magnes w chwili, gdy nasz protagonista znajduje się w powietrzu. Zamierzeniem twórców było zapewne ułatwienie przemieszczania się i  eksplorowania miasta, poprzez łatwiejsze chwytanie się otaczających nas obiektów. Rezultat okazał się jednak zgoła odmienny. Po ukończeniu Assassin’s Creed, gdzie podobny mechanizm nie znalazł miejsca, a samo przemieszczanie się dopracowano niemal do perfekcji, trudno mi było przyzwyczaić się. Przyznam szczerze, że podczas kilku pierwszych godzin rozgrywki miałem wiele trudności z opanowaniem wspomnianych nowości, a sterowana przeze mnie postać bardzo często zachowywała się w sposób inny od tego, jaki bym sobie życzył (często łapiąc się obiektów innych, od zamierzonych). Na szczęście udało mi się je przezwyciężyć, choć potrwało to trochę.

Kolejną wadą, jaka nie pozwalała mi w pełni cieszyć się grą, jest sposób prowadzenia narracji. Jako amator kina uwielbiam, gdy gra posiada filmowy charakter (niedościgniony wzór to seria Uncharted). Niestety, większość fabularnych zajść opowiedziana została za pomocą zwykłych nagrań (coraz bardziej popularnych, zapewne z powodu niskich kosztów produkcji), tudzież rozmów telefonicznych. Zdecydowanie zabrakło mi profesjonalnie zrealizowanych cut-scenek, pozwalających w pełni cieszyć się opowiedzianą historią.

Metodę, jaką poprowadzono wydarzenia, od pełnego dramatu ratują komiksowe filmiki, których obecność na ekranie podczas rozgrywki wskazuje na ważne zwroty akcji. Ich wykonanie stoi na najwyższym poziomie. Dostajemy ruchome obrazki, wykonane z największą pieczołowitością, okraszone niezłą kreską i interesującą paletą barw. W tle zaś zawsze słychać intrygujący głos narratora, czyli głównego bohatera gry. Niestety, problem w tym, że nie uświadczymy wiele takich momentów, gdyż ich ilość jest zdecydowanie za mała.

Po ukończeniu inFamous poczułem się w pełni usatysfakcjonowany, a wydane przeze mnie pieniądze trafiły w dobre ręce. Sucker Punch pracuje bowiem nad drugą odsłoną, którą już znalazła miejsce na liście gier do przejścia w przyszłości. Jeśli tylko autorom uda się naprawić bolączki jedynki, a przy tym nie zrezygnują z psychologicznych aspektów rozgrywki, sequel przygód Cole’a będzie jeszcze bardziej fascynujący.

Na koniec dodam tylko, że pierwszą myślą jaka mi przyszła do głowy po ukończeniu gry, to chęć zagrania w podobne pozycje, ale z tak znanymi super bohaterami jak Spider-Man czy Batman (uprzedzając fakty, ukończyłem Batman: Arkham Asylum, ale odczucia płynące z niej są znacznie inne od tych z inFamous).

 

Crash
2 września 2010 - 17:22