Producencie/wydawco! Zawaliłeś? Weź przykład ze Stardocka i przeproś! - Jiker - 3 września 2010

Producencie/wydawco! Zawaliłeś? Weź przykład ze Stardocka i przeproś!

Podejmując temat premiery Elemental: War of Magic miałem mieszane uczucia. Bo z jednej strony Stardock to naprawdę ciekawie zarządzana firma, dbająca o gracza i dostarczająca mu wiele uciechy. W końcu Sins of a Solar Empire to świetna strategia, a Impulse jest dobrze działającym serwisem dystrybucji cyfrowej, nie wspominając już o stosunku firmy do swoich klientów. Jednak katastrofalny debiut Elementala był jak potężny DŹG!, bynajmniej nie od natury.

Gra zwyczajnie nie działała. Krytyce nie było końca, a najdonośniejsza płynęła oczywiście z for dyskusyjnych (w tym forum oficjalnego), a także uznanych, branżowych serwisów (puszczam tu oko w kierunku brytyjskiego PC Gamera, który tak naprawdę rozpoczął tę słuszną, jakby nie patrzeć, nagonkę). Czarę goryczy przelała ekspresyjna reakcja Wardella, który niemalże zlinczował werbalnie wszystkich krytyków Elementala. Niby za swoje słowa przeprosił, ale niesmak przecież pozostał. Wydane po premierze łatki niewiele zmieniły, gdyż gracze w dalszym ciągu raportowali błędy, a także zawieszanie się produkcji (ostatnia, 1.07, ujrzała światło dzienne wczoraj). Tak naprawdę pokazały jednak, z jak ogromną liczbą niedoróbek musi się uporać Stardock po premierze swojej gry.

Po kilku gorących dniach Brad Wardell, spędzający aktualnie czas na wakacjach, zamieścił na oficjalnym forum dyskusyjnym Elementala kolejne przeprosiny, tym razem przemyślane i krytyczne względem Stardocka. I muszę przyznać, że bardzo szczere. Dyrektor generalny firmy przyznaje w nich, że debiut Elementala był faktyczną katastrofą. Dokonał tego nawet mimo ciepłych słów wypowiadanych przez wielu fanów gry, sugerujących, że przecież tragedii nie ma - gra jest wspierana, wychodzą do niej łatki, a deweloper nie ucieka od problemu. Wardell twierdzi jednak, że nie w tym leży problem.

Wardell stwierdził bowiem (wreszcie!), że Elemental nie powinien ukazać się na rynku w takiej formie, w jakiej się na nim pojawił. Co więcej, wpływu na to nie miały takie potencjalne kwestie, jak zbyt wczesne wydanie gry, która w rzeczywistości była nieukończona. Bo tak nie było. Zresztą oddajmy głos autorowi przeprosin:

Gdyby Elemental wyszedł w lutym 2011 roku mielibyśmy do czynienia z tą samąsytuacją, gdyż to nie brak czasu był przyczyną katastrofy. Była nim ślepota,zwykła ślepota. Wydawało nam się, że gra jest już ukończona. Mam oczywiście na myśli wersję 1.0, nie 1.05. Ślepota.

Co więcej, producenci byli przekonani, że recenzenci docenią ich dzieło, a ewentualna krytyka nie będzie tak daleko posunięta. Zwyczajnie nie dostrzegali problemu.

Wardell twierdzi, że sytuacja z Elementalem nie powinna w ogóle mieć miejsca. Dlatego też firma wyciągnie wobec zespołu deweloperskiego stosowne konsekwencje. Stanie się tak, gdyż problemem nie są banały, które można naprawić niemal w każdej chwili. Jego źródło leży  gdzie indziej. Według dyrektora Stardocka chodzi tu przede wszystkim o pomyłkę w ocenie tego, czy gra nadaje się już do upublicznienia. Zaślepieni deweloperzy nie byli w stanie stwierdzić, czy ich dzieło jest już kompletne. Wśród winowajców Wardell wymienia również siebie.

W jakim kierunku podąży teraz Stardock? Jak rozwiąże problemy, które okazały się znacznie poważniejsze, niż mogliśmy sądzić do tej pory? Miejmy nadzieję, że firma poradzi sobie z tą sytuacją. W końcu niewiele jest na rynku producentów i wydawców potrafiących w taki właśnie sposób kontaktować się ze swoimi klientami. Choćby z tego powodu można nią spojrzeć nieco bardziej przychylnym okiem.

Jiker
3 września 2010 - 09:17