Graczem jestem i fakt ten ciężko ukryć. Do tego stopnia daje się porwać historiom opowiedzianym w grach, że bardzo często wracam do nich poprzez inne media. Jeszcze kilka lat temu najczęściej wybierałem się do kin na średnie ekranizacje, ale odkąd nabyłem umiejętność władania językiem angielskim na tyle dobrze, by móc w nim czytać, wymieniłem sale kinowe na księgarnie – i jest to zmiana zdecydowanie na plus.
Na tę chwilę księgarnie, których próg przekraczam, najczęściej są wirtualnymi (czyt. bezkonkurencyjnym Amazon.co.uk), ale już niedługo (o czym wspomniał również g40st), wszyscy wybierać będziemy się do prawdziwych, pachnących i polskich sklepów z książkami.
Na zdjęciu zamieszczonym powyżej można dostrzec dwie pierwsze powieści osadzone w uniwersum Mass Effect (w oryginale, wprowadzone na anglojęzyczny rynek przez wydawnictwo Orbit). Obydwie, za sprawa różnych firm, trafią również i do polskich graczy, dotychczas wykluczonych przez nieznajomość języka angielskiego. Owe historie może nie należą do najlepszych – umówmy się, książki oparte na grach prezentują różny poziom, najczęściej jednak nie wybijający się na ponad przeciętny – ale dla fanów uniwersum są jak znalazł. Szczególnie pierwsza, Revelation, powinna trafić w ręce każdego wielbiciela Sheparda (pomimo, iż ten nie gości na kartach powieści). Poznacie w niej kilka istotnych faktów, których próżno szukać w grze.
Dlaczego wspominam o tym dziś, skoro owe pozycje dumnie stoją obok pudełek z grami w moim pokoju od kilku lat? Otóż przed kilkoma dniami dotarła do mnie najnowsza powieść z Mass Effect w tytule. Mowa oczywiście o Retribution (widoczna na pierwszym planie zdjęcia). Jej premiera na angielskim rynku odbyła się niespełna miesiąc temu, by nieco później – po drodze zaliczając krótki pobyt w ‘wish list’ – wylądować w moim koszyku.
Historia opowiedziana na jej kartach powraca do tematu organizacji Cerberus i samego Illusive Man, który po wydarzeniach drugiej części gry, wszedł w posiadanie technologii Reapers. Głównym tematem lektury będzie plan jej zagospodarowania. Z krótkiego opisu na odwrocie okładki dowiadujemy się, że zamierza ją przetestować na Paulu Graysonie, postaci znanej z drugiej książki zatytułowanej Ascension. W wydarzenia wplątany będzie również David Anderson oraz Kahlee Sanders. Zaznajomieni z poprzednimi powieściami znają ich bardzo dobrze. Z tego też powodu, do lektury książki przystąpić powinni tylko ci, którzy mają na swoim koncie wcześniejsze rozdziały ich przygód.
Sam do lektury przystąpię dopiero za jakiś czas, gdy tylko uda mi się uporać z obowiązkami obecnie spoczywającymi na mych barkach. Ale obiecuję, jak tylko im podołam, podzielę się wrażeniami. Jednaj już teraz mogę zaryzykować stwierdzenie, że fani uniwersum nie pożałowaliby kilku godzin spędzonych z książką, nawet jeśli tej nie wyróżnia wybitne pióro autora (o czym można się przekonać ściągając dwa pierwsze rozdziały ze stron BioWare'u).
Książki oparte na grach umilają bowiem czas do kolejnej wizyty w ulubionym uniwersum, i czynią to wyjątkowo skutecznie. Są jednak dwa warunki, które wcześniej należy spełnić, aby móc cieszyć się nimi w pełni. Pierwszy, chyba istotniejszy, to nasza postawa wobec historii opowiedzianych w grach. Jeśli traktujemy je wyłącznie jako pretekst do kilku godzin bezmyślnego strzelania w nieprzebrane fale plugastwa, trzymajmy się od nich z daleka. Drugim warunkiem, niezbędnym w przyjemnym obcowaniu z literaturą grową, jest nasz stosunek do taniego/masowego/pop pisarstwa. Jeśli obce są nam snobistyczne postawy rodem z filharmonii czy hermetycznych klubów książki, nasza przygoda z lekturą powinna być przynajmniej pozytywna. Polecam spróbować. Pamiętajcie jednak, by dokonać dobrego wyboru, najlepiej lubianego uniwersum.
A, i żeby nie było, nie ograniczam się wyłącznie do Mass Effecta. Na powyższym zdjęciu pierwsza powieść Dead Space (dostępna od ponad miesiąca), czekająca na swoją kolej oraz dwa wydawnictwa Gears of War.