Heavy Rain grą sfrustrowanych mężów? - Brucevsky - 29 września 2010

Heavy Rain grą sfrustrowanych mężów?

Heavy Rain. Głośny hit sprzed kilkunastu miesięcy, który narobił dużo szumu, zebrał wysokie noty, wywołał wiele dyskusji i stał się głównym źródłem najbardziej bezczelnych spojlerów na forach internetowych w historii gier. Mnie z kolei zabawa z produkcją Davida Cage’a naprowadziła na inne tory.

Oglądając Heavy Rain i przechodząc dla zabawy i z ciekawości niektóre sceny po kilka razy zauważyłem, że tytuł ten promuje bycie singlem. Innymi słowy, w czasach, gdy biały człowiek według statystyk wymiera, gra na PlayStation 3 pochwala wszystkie panny  i kawalerów. Jednocześnie, jak tylko może, zniechęca do wchodzenia w rolę męża, żony lub ojca, matki.

Zacznijmy, na przekór, od dzieci. W Quantic Dream nie pracuje chyba wielu zadowolonych ze swojej roli ojców. Projekty Jasona i pozostałych młodocianych aktorów dramatu są tak przekonująco irytujące, debilne i prowokujące do stosowania aktywnej przemocy, że to aż mierzi. Nie wiem czemu, ale dzięki prologowi sam zniechęciłem się do bycia ojcem. Jeśli życie przeciętnego „Taty” ma tak wyglądać, jak pokazuje to gra na konsolę Sony, to już widzę niż demograficzny za kilka lat. Wystarczy, że obecni nastolatkowie, którzy ukończyli Heavy Rain dojdą do etapu zakładania rodziny. Jak przypomną sobie Jasona to raczej o dziecko się szybko nie postarają. Sposób w jaki twórcy każą Ethanowi cierpieć z powodu swoich potomków także wzbudza do refleksji. Czy jesteśmy gotowi na podobne poświęcenia, jeśli byłoby to konieczne? Czy jesteśmy w stanie zaryzykować nasz związek z ukochaną "przez" dziecko? Psychologiczny problem, za poważny na zagłębianie go w tym tekście.

Z  relacjami Ethana z panią Mars nie jest lepiej. Chyba spora część zespołu deweloperskiego ma problemy ze swoją drugą połówką i nie do końca wierzy w szczerość intencji "żon". Widać to w niektórych fragmentach gry, w których pani Mars staje się dla głównego bohatera i swojego partnera źródłem stresu (rozkładanie zastawy od teściowej) czy autorem bolesnych wyrzutów. W innych scenach możemy też zauważyć ogólną niechęć autorów do płci pięknej, która według nich jest słaba, nieodpowiedzialna, bez zahamowań, nieuczciwa, uparta i  zasługująca najlepiej na cios nożem w brzuch. Jakieś psychopatyczne myśli, panowie twórcy? 

Scenariusz Heavy Rain jest jego mocnym punktem i zmusza do przemyśleń. Dawno gracze nie mieli okazji spotkać się z tak przygnębiającym obrazem tragicznej rodziny, który dodatkowo podkreślają całkiem nieźle radzące sobie z rzeczywistością postacie singli. Nie wiem czemu, ale naprawdę trudno w grze dostrzec jakieś bardziej przemawiające  do świadomości fragmenty, w których rodzina jest szczęśliwa. W Heavy Rain ta podstawowa komórka społeczna to źródło nieszczęść i patologii. Jednym słowem gra staje się idealnym środkiem „anty” na angażowanie się w związki.

Trudno po zagraniu w Heavy Rain powiedzieć, że życie Madison Paige albo Scotta Shelby’ego było tragiczne. Choć są sami i nie mają swoich drugich połówek to jakoś sobie radzą w życiu. Ich historie nie wyglądają aż tak źle, jak ta Ethana Marsa i jego żony. David Cage i jego zespół stworzyli innowacyjną grę i obdarzyli ją, chyba nie do końca specjalnie, pewnym przekazem. Ciekawe tylko, czy znajdzie się na świecie choć jeden przypadek człowieka, na którego życie Heavy Rain wpłynęło? Czy ktoś z powodu gry zrezygnował ze swojego związku?*

*autor automatycznie wyklucza tutaj z grona respondentów fanatyków produkcji MMORPG.

Brucevsky
29 września 2010 - 20:25