Wśród setek różnych tytułów, jakie pojawiły się na Wii prawie każdy może znaleźć coś dla siebie. Wielu wydawców i producentów skorzystało z popularności systemu i postanowiło w jakiś sposób zarobić, tworząc nowe serie lub przenosząc lubiane marki na całkiem oryginalny sprzęt z Japonii.
Zaskakujące jest jednak, jak mimo sporego czasu jaki minął już od dnia premiery i oczywistych możliwości konsoli, niektórzy wydawcy nie postanowili wykorzystać okazji, aby zarobić. O kim konkretnie mówię?
Choćby o Konami, które nie wiedzieć czemu postanowiło nie odświeżać znanej i lubianej w niektórych kręgach serii Bishi Bashi. Znacie?
Bishi Bashi to nietypowy zbiór mini-gier, któremu najbliżej chyba do WarioWare. Pokręcone wyzwania w rzucanie wiankiem na odległość, zrzucanie spychaczy ze szczytu wieżowca, potrząsanie puszki napoju czy otwieranie sejfu na czas może nie byłyby już dzisiaj zbyt oryginalne, ale zawsze poszerzyłyby ofertę gier na Wii. A samemu Konami pewnie dałyby zarobić. Innej możliwości nie ma, bo dziesiątki zbiorów małych gierek pojawiają się na konsoli Nintendo od początku jej istnienia, a to musi znaczyć, że są i rentowne i popularne.
Czemu więc Konami nie chciało i nie chce Bishi Bashi przywrócić blasku i wykorzystać ruchome kontrolery Wii? Czyżby umowa z Sony na ekskluzywny zestaw powalonych mini-gier na Move? To jest bardzo możliwe, bo jak na razie seria o intrygującym tytule zadomowiła się tylko na automatach i właśnie konsoli Sony. Jej najwięksi fani mogli już nawet „Bishi Bashować” na PlayStation 3 i PSP, dzięki wydaniu jednej z dawnych gier na PS Store. Czyżby seria miała powrócić w glorii i chwale już wkrótce? Ja tam bym się nie obraził.