Angry Birds na szczycie a ja wiem dlaczego - shinek - 11 kwietnia 2011

Angry Birds na szczycie, a ja wiem dlaczego

Kilka dni temu świat obiegła informacja, że Angry Birds to najlepiej sprzedająca się gra wszech czasów na PlayStation Store. Blogosfera jak i „profesjonalne” media tak w Polsce, jak i za granicą, przecierają oczy ze zdumienia i pytają: „Jak to? Gra która śmiga na low-endowych smartphonach króluje na PSS? Przecież to popierdółka, tytuł do gry podczas posiedzenia ‘na tronie’, a znacznie lepsze jest X,Y,Z!”. Ja nie widzę w sukcesie Angry Birds nic dziwnego i wytłumaczę Wam dlaczego wszyscy się mylicie.

 

Co w tej produkcji jest takiego niezwykłego? Dla tych, którzy nadal korzystają z Nokii 3310 i odpalają papierosa energicznie pocierając o siebie dwa krzemienie szybka ściągawka: Angry Birds to wydana w 2009 roku gra na platformy mobilne(głównie, choć nie tylko). Rozgrywka polega na strzelaniu z procy ptakami w różne konstrukcje, celem zabicia zielonych świń znajdujących się w/na owych konstrukcjach. Brzmi bardzo sensownie. Mamy kilka rodzajów ptaków, które w moim domu zyskały swoje alternatywne imiona:

Czerwone, zwane leszczami – podstawowe ptaki. Średnie do wszystkiego, bez żadnych specjalnych atrybutów.

Niebieskie, zwane ptaśkami – małe świry. W locie mogą się rozszczepić na trzy, idealne do kruszenia lodu i bujania konstrukcji.

Żółte, zwane szwagierkami – nazwane tak z powodu wyrazu twarzy podobnego do typowego szwagra, gdy na stole stoi ciepła wódka. W locie mogą znacząco przyspieszyć, idealne do niszczenia drewna.

Czarne, zwane bombasami – wybuchające na żądanie, lub samoistnie tuż po wylądowaniu. Dobre do kruszenia skał i w późniejszych etapach, żonglowania kamieniami.

Białe, zwane jajnikami – zrzucają bomby-jajka, dobre do niszczenia świń w wąskich kominach i do burzenia podstaw konstrukcji od dalszej strony.

Zielone, zwane bumerangami – nazwa mówi sama za siebie.


Świnki dzielą się na zwykłe, opancerzone(w hełmie) i większe.

Sukces Angry Birds leży w połączeniu wszystkich cech prawdziwego hitu:
- Gra jest dla każdego. Poziom trudności został opracowany tak, że gra jest przystępna od początku nawet dla mało wprawnych graczy, a jednocześnie daje tony satysfakcji „kumatym”, gdy przejdą poziom korzystając z mniejszej niż przewidziana liczby ptaków.

- Gra bardzo leży płci żeńskiej. Dziewczynka zagra, bo są słodziutkie ptaszki, nastolatka zagra, bo Angry Birds świetnie zabija czas podczas podróży mpk/czekania w kolejce do lekarza/itd. Kobieta zagra, bo w to grają również jej dzieci i dzięki temu będzie z nimi mieć lepszy kontakt i w końcu jakiś wspólny temat do rozmowy poza „jak w szkole”. Takiej wygranej na tym polu dla producenta nie było od czasu pierwszych Simsów.

- Jest dostępna „na wszystko”. Ciężko teraz dostać w abonamencie telefon, na którym by nie można było uruchomić wkurzonych ptaków. Do tego w maju pojawi się oficjalnie na Facebooku, co będzie niejako koronacją w kategorii gier casualowych.

- Jest tania. Posiadacze Androida dostają ją za darmo, na innych platformach koszt nie przekracza kilku-kilkunastu złotych. Każdego na nią stać.

- Jest medialna. Wokół tytułu tworzy się na tyle duży szum, że kojarzą go osoby niezwiązane w jakikolwiek sposób z graniem. Przykładowo Conan O’Brien nawet w swoim show prowizorycznie odtworzył jeden poziom, wykorzystując do tego celu meble z Ikei. Oprah mówiła o Angry Birds. Gwiazdy showbizu twittują o tym, że akurat w to grają/grali. Notek, wzmianek i wcale nie nachalnego product placementu jest pełno, wszędzie.

- Jest mocno wspierana. Nowe edycje i poziomy wychodzą co chwilę i nie ma się uczucia, że to już było i wieje nudą, bo dodatki są na bardzo wysokim poziomie. Swoją drogą, Rovio musiało by postradać zmysły aby wypuścić żyłę złota z rąk.

- Jest śliczna. Oczywiście to subiektywne zdanie, bo Battlefield 3 wygląda nie tyle ślicznie, co obezwładniająco pięknie, ale słodziutkie ptaszki są po prostu bardzo ładne. Oprawa, tak jak i reszta gry, jest uniwersalna – ani zbyt infantylna, ani trochę nie za poważna.

- Jest zabójczo wciągająca. To gra od której ciężko się oderwać, a jeśli się już uda, ciężko wyrzucić z głowy chęć jak najszybszego powrotu.

Jeśli takie argumenty nadal nie przemawiają, „bo mi się nie podoba i nie”, to może przemówią liczby: ponad 100mln pobrań, jeszcze przed premierą na Facebooku(drugie tyle pęknie pewnie w pierwszy tydzień po pojawieniu się na tym portalu). STO MILIONÓW. Można być fanem pewnych bardziej lub mniej znanych serii gier i mieć wszystko inne gdzieś, ale taki wynik trzeba szanować. Trzykrotność ludności Polski. Ciężko to sobie wyobrazić „fizycznie”. Chyba najlepszym porównaniem był by przemysł muzyczny, bo też rozrywkowy. Najlepiej sprzedającym się albumem w historii był "Thriller" Michaela Jacksona - 120mln kopii. Angry Birds z pewnością przeskoczą 120mln, o ile już tego nie zrobiły. "Thriller" to ikona. Angry Birds też już można uznawać za ikonę gier casualowych.

Michael tym albumem zrobił wynik 120mln. Angry Birds go pobiją. Ciężko w to uwierzyć.
 

Nadal zdziwieni popularnością Angry Birds na PS3? Myślę że wiele wytłumaczy mój przykład. Angry Birds kupiłem, za całe 12zł, by odpocząć od „dużych” produkcji i gier w których bezpośrednio z kimś rywalizuję. Czasami każdy z nas ma gorszy dzień i nie chce się grać w nic, co wymagało by jakiegokolwiek zaangażowania ponad leniwe machanie analogiem i od czasu do czasu, wciśnięciem przycisku. To był jednak cel podrzędny. Po serii gier Lego, trzeba było czymś zaciekawić żonę. Przy czym przy Simsach ja bym się nudził i nie wkręcał w akcję, a w SingStara nie zawsze są warunki do gry. W Buzza zawsze wygrywam, a by jeszcze trzeba było znajomych zaprosić i postawić na stół wódkę. Machanie kolorową żarówką nie przekonuje mojej drugiej połówki. Angry Birds więc jest objawieniem – w końcu od czasów Lego Indiany siedzimy razem przy konsoli, z bananem na twarzy obserwując swoje poczynania na ekranie. To wybawienie od wszelkich seriali z misją telewizji publicznej, seriali mających nam zareklamować pewne produkty i marki z telewizji komercyjnej, dennych show „zostań gwiazdą i po wygranej nadal bądź nikim” i marudzenia „znowu chcesz w te durne gry grać”. Wygrana gry nad żeńską rozrywką codzienną to wygrana całej ludzkości.

Dlatego, moi drodzy, Angry Birds jest najlepiej sprzedającym się tytułem na PSS. Gra dla każdego, tania, przystępna i po prostu świetna – wiele było tytułów które były tak reklamowane, ale ten jest pierwszym, któremu taka reklama zwyczajnie nie jest potrzebna. 100 milionów ludzi o tym wie. Odpuśćcie sobie porównanie z milionami much i postrzelajcie ptakami. Dla lepszego jutra :)

shinek
11 kwietnia 2011 - 15:31